Poranki w Avelin były czymś, czego książę Larmanii nie znosił z całego serca. Kiedy dwa lata wcześniej przebywał tutaj, nie miały one dla niego znaczenia, ponieważ przez większość czasu i tak siedział obok Jisunga i rozmawiał z nim na róże tematy, które akurat nawijały im się na język. Jednakże w trakcie Eliminacji przebywanie w jadalni wiązało się z największą katorgą w dziejach ludzkości.
Hyunjin co chwilę czuł na sobie spojrzenia i choć był do tego przyzwyczajony, preferował jedzenie w spokoju, z dala od nachalnych oczu.
Modlił się w duchu, by jego pobyt w tym miejscu jak najszybciej się skończył, bo im dłużej spędzał tu czas i miał starego przyjaciela na widoku, rodziło się w nim poczucie winy, którego nigdy wcześniej nie zaznał.
Kiedy wyjeżdżał z Avelin dwa lata wcześniej, opuścił Jisunga ze łzami w oczach i złamanym sercem, ale tłumaczył sobie, że przecież ostrzegał go i to nie było jego winą, że chłopak się zakochał. Nie spodziewał się jednak, że gdy przyjedzie, ten go tak bardzo znienawidzi i będzie unikać go na każdym kroku.
Nie chciał powracać do tego, co było wcześniej, zwłaszcza że obaj byli już starsi i dojrzalsi o te dwa lata, ale pragnął pożegnać się w pokojowy sposób, gdzie zarówno on jak i Jisung zaznali by spokoju i uwolnili się od przeszłości, która odbijała się na nich od czasu do czasu. Z resztą jako sąsiednie państwa, było to oczywiste, iż nieraz będą mieli ze sobą kontakt w przyszłości, więc Hyunjin chciał, by te spotkania szły najprzyjemniej jak się da.
Śniadanie dobiegało końca i powoli każdy zaczął wstawać od stołu, więc Hyunjin szybko podniósł się i nim Jisung zdążyłby wyjść i zniknąć z jego wzroku, podszedł do niego dość szybkim krokiem.
— Możemy wreszcie porozmawiać, Jisung? — spytał przyciszonym tonem, by nie wzbudzić ciekawskich spojrzeń.
Jisung zerknął na niego chłodno i w głowie zaczął w obrotnym tempie tworzyć wymówki, które zwolniłyby go przed rozmową z księciem Larmanii.
— Niezbyt, miałem widzieć się z matką — skłamał bez najmniejszego zawahania. Jego dzień zapowiadał się dobrze i nie miał zamiaru tak po prostu rozmawiać z Hwangiem, który zepsułby mu go w przeciągu pięciu minut.
— Dziesięć minut, proszę — kontynuował starszy, nie dając za wygraną. Nie chciał w takich stosunkach prowadzić ich relacji.
Han rozejrzał się po jadalni i westchnął, gdy wszyscy już wyszli. To miejsce nie było dobre na prywatne rozmowy, więc skinął głową ku wyjściu i dał chłopakowi do zrozumienia, że ma podążać za nim.
— Pójdziemy do mnie.
Hyunjin ruszył za chłopakiem i wspólnie przemierzali korytarze. Dziewiętnastolatek miał przed oczami ich wszystkie schadzki, gdy oddaleni od siebie, udawali, że pomiędzy nimi nic nie było, by następnie w pokoju zamknąć się w swoich objęciach i skupić się wyłącznie na sobie. Han zawsze uroczo uśmiechał się do niego i całował go w czoło, wcześniej każąc mu odrobinę schylić się, by mógł to zrobić.
Nawet teraz dzieliło ich kilka centymetrów różnicy i Jisung zdawał się być taki mały i drobny przy nim. Choć nic do niego nie czuł, to zaatakowała go tęsknota, której wypierał się przez dwa lata. Pobyt w tym miejscu zdecydowanie mu nie sprzyjał.
Gdy znaleźli się w pokoju, Jisung zamknął za nimi drzwi na klucz i oparł się o nie, splatając ramiona na piersi. Zmarszczył brwi i obrzucił chłopaka lekko zdegustowanym spojrzeniem.
— A więc o czym chcesz tak rozmawiać? Masz dosłownie dziesięć minut i ani sekundy dłużej.
Hyunjin przysiadł na łóżku i splótł ze sobą dłonie, którymi miał w zwyczaju bawić się podczas nieprzyjemnych rozmów, których wolał unikać tak często, jak tylko mógł. Sytuacja z Jisungiem niestety inaczej wyglądała, a jego własny umysł zżerał go od środka.
CZYTASZ
Eliminacje || minsung ||
أدب الهواةPierwsza część już zakończona! Lee Minho ma jedynie dziewiętnaście lat, gdy przez przypadek trafia do Eliminacji, gry pełnej nienawiści i żądzy zdobycia korony, gdzie będzie musiał walczyć o rękę księcia, którego nie darzy sympatią. Nie wie tylko...