♛ 1.17 ♛

884 92 53
                                    


Następnego dnia pogoda nie sprzyjała od samego rana, ani w żadnym stopniu nie odzwierciedlała nastroju, jaki panował w pałacu na myśl o wieczornym balu. Uśmiechy gościły na mijanych przez Jisunga podwładnych, a on sam tego dnia czuł się wyjątkowo... dobrze. Może nie było najlepiej, zwłaszcza, że rozmowa z ojcem dalej ciążyła mu na duszy, a obecność Hyunjina odbierała mu energię, ale po rozmowie z Minho poczuł się lepiej. Chyba po raz pierwszy poczuł się zrozumiany i nie wysłuchiwał, że wyolbrzymia. Poza tym naprawdę przyjemnie spędzili ten czas, a jak tylko powrócili do pałacu, jeszcze chwilę porozmawiali ze sobą przy pokoju Minho. Co prawda obyło się już bez pocałunków i przytulasów, ale i tak Jisung nie narzekał.

Za to burza panująca za oknem popsuła część planów. Umiejscowione przed przyjazdem Hwanga straganiki ze słodyczami musiały zniknąć, a muzycy, którzy mieli tego dnia wieczorem grać i śpiewać w ogrodzie, musieli wrócić do pałacu równie szybko, jak z niego wcześniej wyszli. W taki sposób całe przyjęcie odbędzie się w zamkniętej przestrzeni, gdzie po pewnym czasie zapewne połowa zgromadzonych będzie się dusić i domagać o świeże powietrze.

— Sytuacja już opanowana? — spytał dyrygenta, podszedłszy do niego uprzednio.

— Jak zawsze, Wasza Książęca Mość - odpowiedział Dongwook, na którego twarzy zagościł zawadiacki uśmiech. Jisung nieraz zastanawiał się, jak robił to mężczyzna, że biła od niego taka pewność siebie i duma. Nieważne jednak, w jaki sposób mu to wychodziło, on tak czy siak był atrakcyjnym człowiekiem i Han nie spotkał osoby, która byłaby w stanie podważyć to stwierdzenie. — Ten mały skrawek podłogi powinien nam ze spokojem wystarczyć.

Trudno było mówić o małym skrawku podłogi, biorąc pod uwagę, że zespół składał się z dwudziestu osób, które przywłaszczyły sobie jedną trzecią sali balowej. Każdy jednak wiedział, że osoby wychowane w Kapitolu, jak i niedaleko pod nim, posiadały inne poczucie miary od pozostałych mieszkańców Avelin. Dla dyrygenta, który był ówcześnie jego nauczycielem muzyki, to mógł być mały skrawek, ale przeciętny mieszkaniec śmiało oburzyłby się, dochodząc do wniosku, że tyle metrów kwadratowych ma co najmniej jeden ogromny dom jednorodzinny.

— Tak długo jak kandydatki nie będą wpadać na instrumenty, wszystko pójdzie po naszej myśli — dodał od siebie Jisung, który jak tylko kątem oka dostrzegł Minho opartego o ścianę i przyglądającego się organizacjom, ożywił się drastycznie i przygryzł nerwowo wargę, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

— Swoją drogą Wasza Książęca Mość wybrała już z kim zatańczy pierwszy taniec, prawda? To będzie miało spory wpływ na opinię publiczną — spostrzegł Lee, który był świadkiem Eliminacji po raz drugi w życiu. Po pierwszym balu widzowie byli w stanie zorientować się, która z kandydatek była obecnie faworytką księcia, jako że to zawsze ona była wybierana na sam początek.

— Jasne, oczywiście, że tak. — Han pokiwał energicznie głową w odpowiedzi, ale było to ogromnym kłamstwem. Tak się składało, że myślał nad tym od kilku dni i nie miał za grosz pojęcia jak podejść do tej sytuacji odpowiednio.

To było oczywiste, że w głębi duszy pragnął zaprosić do pierwszego tańca Minho. Jisung mógł się założyć, że jego ojciec wyrywał sobie włosy z głowy, będąc święcie przekonanym, że naprawdę dojdzie do pierwszego tańca dwójki młodych mężczyzn. Tyle że Han nie mógł tego zrobić, nieważnie jak bardzo by tego chciał.  Nie mógł zrzucać na sobie kolejnych podejrzeń, a co gorsza plotek, od których roiłoby się w gazetach i internecie.

Już podejrzewał, że od tego myślenia i wiecznego się stresowania do czasu zakończenia Eliminacji, będzie choć w połowie siwy. Albo łysy.

Odwrócił głowę w prawo, by spojrzeć na kandydata, ale ten zniknął z jego pola widzenia. Brunet zaczął zastanawiać się w takim razie, czy aby na pewno go widział, czy był jedynie wybrykiem jego wyobraźni i widział teraz chłopaka wszędzie, bo umysł płatał mu figle.

Eliminacje || minsung ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz