ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

1.2K 100 63
                                    

Nastał oczekiwany piątek.
Około piątej Armin odwiedził mnie żeby podnieść mnie na duchu. Mimo, że mógłbym jeszcze godzinę przeznaczyć na sen wolałem przygotować się mentalnie do... jak to mówił Armin... randki.

-To twoja pierwsza randka! - Armin zaczął sypac do kubków kwiaty lipy, które ponoć mają dodać mi energii oraz zrelaksować.

-Ta.. z chłopkiem, a do tego żonatym, zabawne.

-Eren! Ile razy mam powtarzać, że nie liczy się płeć! - walnął mnie łyżką w ramię - a zresztą panie marudo to nie wiesz tego czy na prawdę jest żonaty, może to po prostu jakaś pamiątka lub coś tego typu.

-Jaaassne.

-Mój dziadek nosił złoty medalik po swoim dziadku, pamiętasz?

-No tak, ale-

-Ale co? Pamiątka to pamiątka, nie ważne czy obrączka czy też nawet złoty zegarek, nie wiesz to nie mów!

-Dobra, już dobra... - zrezygnowałem, może ma rację, ale jakoś nie byłem do tego przekonany - i tak dla niego to zwykle spotkanie, żadna randka, zachowuje się dziecinnie.

-Mhmm, przestań już marudzić i wybierz perfum! - podstawił mi pod nos wszystkie perfumy z łazienki oraz kilka nowych.

Tak bardzo się stresuje, że zaraz zemdleje.

W pracy oczywiście nie umiałem się skupić, byłem roztrzęsiony bliskim spotkaniem.
Cały czas spoglądałem na zegar odliczając sekundy, minuty i godziny do wyczekiwanej przeze mnie randki.

-Eren poukładaj te klucze w końcu! - Petra nie miała dziś dobrego humoru.

-Wszystko dobrze Eren? - Mikasa podeszła odkładając słuchawkę telefonu.

-Mhm, nawet bardzo dobrze - powiedziałem.

Petra spojrzała na mnie dwuznacznie, a Mikasa wpatrywała się we mnie jak w obrazek.

Zdałem sobie sprawę, że kiedy Levi tutaj przyjdzie... Petra mnie zabije, roztrzaska.
Mikasa natomiast zabije Levi'a.

Boże święty, przecież to będzie katastrofa.

-Oh no niech szybciej ten czas mija - westchnęła starsza koleżanka klikając coś na klawiaturze-brakuje mi Ackermann'a..

Boże, nie panikuj Eren, nic nie słyszysz.

-Dlaczego? Zawsze możesz się z nim umówić - mruknęła przyjaciółka.

-No coś ty... to facet powinien się starać.

Nie reaguj Eren.

-Ty Mikasa masz kogoś na oku?

-Em.. ee- Mikasa zaczęła się jąkać.

Pół godizny, tylko pół godziny... muszę odgonić myśli... zabić stres.

Zadzwonił telefon, a ja się na niego rzuciłem wymijając Mikase.

-Wow, ale się palisz do pracy, szkoda, że wcześniej taki nie byłeś - prychnęła Petra.

Minuta, minuta do końca. Dziewczyny zaczęły się ubierać, a za recepcję weszli pracownicy drugo zmianowi.

Patrzyłem się tępo na drzwi oczekując jego sylwetki.

-Czekasz na coś Eren? - Mikasa mnie szturchnęła.

Jest.

-Dzień dobry Panie Ackermann! - krzyknęła Petra podchodząc do drzwi.

-Witam - mruknął i od razu spojrzał się w moją stronę - idziemy, Eren?

W moim sercu nieład |LEVIXEREN|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz