ROZDZIAŁ CZTERNASTY

1K 92 28
                                    

Nie umiałem się ruszyć ani na milimetr.
Czy ja się obawiałem prawdy którą chciałem poznać?

-Eren? - Levi otworzył drzwi od samochodu, a ja słysząc jego głos zrobiło mi się miękko na sercu.

Ogarnij się Eren.

-Coś się stało? - spytał wychodząc z samochodu kierując się w moją stronę.

-Nie - odpowiedziałem. 

Levi stanął na palcach i dotknął mojego policzka. Wiedziałem czego chciał, a ja nie mogłem już na to pozwolić.

-Zostaw - powiedziałem dość chłodno.

Levi od razu zabrał swoją ręke i zaczął się na mnie patrzeć świdrując mnie zabójczym wzrokiem.

Deszcz zaczął lać jak z cebra. Zimne ogromne krople ulewy zaczęły otulać moje ciało. Przynosiło mi to znaczącą ulgę jakby cały stres spływał wraz z deszczem na chodnik.

-Słucham? - spytał marszcząc brwi.

-Levi, kim ja dla ciebie jestem? - spytałem odważnie.

-Co to jest za pytanie? Chodź do samochodu, przeziębisz się - oznajmił i odwrócił swoją głowę.

-Nie, odpowiedz mi, przecież to łatwe pytanie.

-A kim masz być dzieciaku? - prychnął pod nosem wbijając we mnie swój wzrok.

-Całujemy się i się spotykamy... to chyba coś znaczy prawda?

-Znajomi? - mruknął pod nosem.

-Znajomi? - powtórzyłem za nim nie wierząc w jego słowa które kompletnie mnie zamurowały - Więc... ja nic dla ciebie nie znaczę?

Niski mężczyzna który oczarował mnie swoim zjawiskowym a zarazem surowym spojrzeniem... ja na prawdę go kochałem. Z dnia na dzień moje uczucie rosło i chociaż zdawałem sobie sprawę z tego, że jesteśmy tej samej płci to czułem się świetnie w jego towarzystwie.

Ale teraz? Czułem się jak zwykła zabawka.

-Eren, chodź już, przeziębisz się na prawdę - złapał mnie za rękę, ale szybko ją odtraciłem - Spójrz na mnie i powiedz mi, że tego nie chcesz skoro tak - spojrzał na mnie wymownie.

Chyba rozumiałem.
Zrozumiałem, że jestem dla niego nikim innym jak zastępcą.

-Nie chce - wymamrotałem dość głośno - widzisz we mnie oczy swojej żony prawda? Tylko tym dla ciebie jestem? - z oczu zaczęły kapać mi pojedyncze łzy, moje serce zostało rozdarte.

On nawet nie potrafił się do tego przyznać, ani nawet odezwać.

-Ja na prawdę się zakochałem, jestem głupi co? - spytałem śmiejąc się z własnej krzywdy.

-Nie jesteś - odpowiedział pusto próbował mnie dotknąć, ale sam się poddał.

On nawet o mnie nie walczy.
Niby po co by miał? Jestem zwykłym chłopakiem, zastępstwem na chwilę.

Levi przyciągnął mnie do siebie, a ja zaskoczony takim zachowaniem nawet się nie rzucałem.
Zaczął mnie całować, a ja oddawałem poclaunki łącząc je z moimi łzami oraz kroplami deszczu.

Dlaczego miłość jest taka okrutna i doprowadza do nieszczęścia?

Dlaczego jesteś taki okrutny Levi?

-To na pożegnanie - odparł odsysając się z moich warg.

Chciałem więcej, jeszcze raz, ale moje serce nie pozwalało mi się odezwać, przecież mnie zranił.

Nasze oczy spotkały się po raz ostatni dzisiejszego dnia. Wydawały się smutne, ale jego twarz wcale tego nie wyrażała.

-Ja tylko chciałem być kochany przez Ciebie-szepnąłem.

-Wiem...

Zostawił mnie, samego.

Zacząłem płakać jak dziecko, ryczeć w niebo głosy.

Ja chce nadal kosztować jego ust...







* POV LEVI *

Wsiadłem do samochodu i ciężko odetchnąłem.
Spojrzałem jak Eren ucieka do klatki.
Położyłem ręce na kierownicy, ale coś mnie blokowało.
Nie mogłem ruszyć, a może bardziej ja tego nie chciałem.

Eren przypominał mi moją zmarłą żonę i nie tylko pod względem oczu. Wydawał mi się być wręcz taki sam z charakteru.
Tylko co ja do niego czułem tak na prawdę?

Spojrzałem się po raz ostatni na budynek chłopaka, zapewnie teraz płacze.
Jestem na prawdę koszmarny.
Nawet nie umiem odpowiedzieć na proste pytanie co czuje do tego bachora, czy to jest takie trudne?

Popełniłem błąd zaczynając się z nim spotykać?




_______
Obiecuję, że następny rozdział będzie dłuższy :)

W moim sercu nieład |LEVIXEREN|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz