*POV LEVI *
Minęły dwa miesiące, a co z tym idzie poprawił się stan Eren'a na lepsze, mógł lepiej wykonywać ruchy nogami co jeszcze dwa miesiące temu nie było w ogóle możliwe. Lekarze również byli pozytywnie zaskoczeni tak dużą poprawą chłopaka, bo przecież dopiero co był w krytycznym stanie.
Codziennie się nim opiekowałem, byłem przy nim można by rzec 24 godziny na dobę. Nie odchodziłem od niego na krok. Zaniedbałem przez to kilka obowiązków związanych w firmą, ale Erwin był samowystarczalny i doskonale rozumiał moją sytuację.
Dzisiaj jednak musiałem pojawić się w firmie podpisać kilka dokumentów.
-Zbieraj się - mruknąłem podchodząc do chłopaka i wciskając mu kurtkę do rąk które były zajęte trzymaniem konsolą.
-Poczekaj, jeszcze tylko jeden poziom - powiedział błagalnie i się spiął zwalając kurtkę na kanapę.
-Nie.
-To chwilka...tylko tam doskoczę - wyglądał na bardzo skupionego robiąc przy tym kwaśną minę.
Dałem sobie spokój. Usiadłem koło niego i zacząłem się przyglądać ekranowi.
Czyżbym za bardzo go rozpieścił?
Nieważne, najważniejsze była psychiczna poprawa Eren'a o którą było dość ciężko. Bardzo mnie cieszył widok uśmiechniętego chłopaka, szczery piękny uśmiech na który mogłem patrzeć godzinami w ciszy.
Zacząłem mu się przyglądać, jego mina była dość zabawna. Wytykał język i narzekał na to, że nie może doskoczyć z górki na drugą górkę.
-Levi, rozpraszasz mnie...- zatrzymał grę i spojrzał się na mnie wymownie.
-Tylko podziwiam - złapałem jego policzek i pomuskałem kciukiem jego wargi - w końcu się uśmiechasz Eren.
Chłopak spuścił wzrok, ale po chwili złapał moją dłoń leżącą na jego poliku i wyszczerzył zęby.
-Też byś mógł panie poważny - zaśmiał się cicho.
-Uśmiecham się w środku.
-To zacznij to robić na zewnątrz.
Złapał moje kąciki ust i wygiął je do góry śmiejąc się przy tym jak mały prosiak.
-Jednak to do ciebie nie pasuje - stwierdził opuszczając ręce.
Przyciągnąłeś go do siebie za rękę i wbiłem się w jego roześmiane usta. Mogłem śmiało stwierdzić, że były magiczne.
Magiczne jak nasz związek.
-O kogo my tu mamy! - krzyknął wręcz na całą firmę Erwin podchodząc z uśmiechem do drzwi przez które wchodziliśmy.
-W końcu! - Hange wyłoniła się z mojego gabinetu jakby była u siebie.
-Co ty tam robiłaś czterooka?
-Porządki kochany.
-Eren! Ale masz brykę! - dopiero teraz jej oczy pod okularami zaczęły się świecić jak diamenty.
-Niezła co? - zaśmiał się Eren robiąc kółko na wózku.
-Zdrówko dopisuje Eren? - zapytał Erwin oglądając wózek.
Eren był w centrum uwagi, ale najlepsze było w tym wszystkim jego radość oraz to, że potrafił żartować sam z siebie. Na prawdę przez te miesiące zmienił się na pozytywnego chłopaka którego poznałem.
-Co się tak dziwacznie uśmiechasz? - dojrzała Hange przecierając swoje okulary.
-Daj te papiery i idziemy - mruknąłem.
-Tak...- podszedł do biurka i wyjął teczkę - tylko jest mały problem.
-Problem?
-To jest Buggy - wyjął z teczki dokument wraz ze zdjęciem - właściciel najbogatszego hotelu, Paradis.
Objąłem dokument przyglądając się zdjęciu grubego, łysego faceta w okrągłych złotych okularach. Zmarszczyłem czoło, bo wiedziałem co zaraz usłyszę.
-Postawił warunek, wynajmie od nas sprzątaczki, ale-
-Mam się z nim spotkać, racja? - wyprzedziłem go.
-Dziś wieczorem robi bankiet z okazji 20-lecia otwarcia hotelu, musimy tam być- spojrzał na mnie i na Eren'a - ty i ja.
Nie podobało mi się to, nie podobał mi się jak ten facet stawia warunki współpracy. Jednak wiedziałem, że wiążą się z tym korzyści dla dobra firmy.
Zerknąłem na Eren'a. Nie chciałem go zostawiać samego...jeżeli coś nagle by mu się stało?
-Wiem co myślisz - odezwał się chłopak i złapał mnie za rękę.
-Załatwię ci opiekę, może Mikasa, ona na pewno byłaby chętna.
-Nie chcę żadnej opieki, jestem dużym chłopcem - zaśmiał się i posmyrał mnie po ręku palcami - nie wierzysz we mnie?
-To nie tak Eren, nie będzie mnie dość długo, może się stać wiele rzeczy pod moją nieobecność, przewrócisz się, oparzysz, zemdlejesz...- zacząłem wymieniać, panikowałem jak nigdy, nie było to do mnie podobne.
-Obiecuję ci, że będę grzeczny - mruknął zalotnie.
-To nie jest dobry-
-Eren to takie dobre dziecko - Hange objęła jego głowę czochrając go po włosach - poradzi sobie, przestań zrzędzić Levi! - broniła go.
-Na starość ludzie lubią zrzędzić - podsumował Eren puszczając do mnie oko.
Moja pękająca żyłka na czoło na pewno musiała być widoczna, ponieważ całe trio zaczęło się śmiać.
-Dobra małolacie, będzie po twojemu - odpuściłem.
Musiałem dać mu trochę luzu, nie mogłem go ciągnąć ze sobą na smyczy. Wiedziałem, że jest odpowiedzialny, ale jednak z tylu głowy cały czas posiadałem jakieś ale.
Być może to była zwykła troska.
Co może się stać? Znając Eren'a cały wieczór przesiedzi przed konsolą.
CZYTASZ
W moim sercu nieład |LEVIXEREN|
FanfictionEren po skończonej szkole zaczął pracować w pobliskim hotelu. Prowadząc normalne życie nastąpiła pewna zmiana gdy przez drzwi wejściowe wszedł pewien mężczyzna. UWAGA! Wątki erotyczne 18+, a także wulgaryzmy pojawiają się w książce. 1k 20.05.2021