ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIĄTY

1K 87 75
                                    

Wysiadłem z taksówki, miałem wrażenie jakbym jechał w niej conajmniej dobrą godzinę. Wbiegłem przez drzwi szpitala i skierowałem się do recepcji, musiałem wyciągnąć informacje gdzie teraz znajduje się Eren, niestety oczywiście jako obca dla nich osoba nieuprzejma kobieta siedząca za biurkiem nie chciała mi nic powiedzieć, wtedy zauważyłem Mikase która siedziała na krześle trzymając swoją apaszkę. Zignorowałem kobietę która plotła tylko bezsensowne bzdury i podszedłem do dziewczyny.

-Gdzie Eren? - zapytałem, a ona jakby się przestraszyła.

-Eren miał zawał - wydusiła z siebie miętosząc w palcach apaszkę.

-Zawał? - powtórzyłem po niej i od razu poczułem się coraz gorzej, poczułem się strasznie winny.

-Lekarze zabrali go na odział kardiologii - mruknęła - nie pozwolili mi tam wejść...czekam na Armina - przełknęła ślinę - i na ciebie też- spojrzała się na mnie jakby niechcący, ze tez przeszło jej to przez gardło.

-Armin nas znajdzie, idziemy pod tą sale - rozkazałem dziewczynie.

-Nie wpuszczą nas! - zawołała gdy odszedłem o kilka kroków.

-Nie muszą, ja po prostu muszę tam być, czekać przy tych pieprzonych drzwiach, aż w końcu ktoś z nich wyjdzie i uzyskam jakieś informacje - powiedziałem szorstko podchodząc do niej i łapiąc za ramię.

Mikasa spojrzała się na mnie jakby zobaczyła ducha, ale odwróciła po chwili wzrok i wstała z krzesła.

Poszliśmy kilka pięter do góry, kilka pielęgniarek biegało wychodząc z sali kardiologii, a kończąc biegiem na dół.

-Czy oni...- Mikasa stanęła na środku korytarza.

-Słuchaj, nie ważne co, Eren jest silny, przetrwał chorobę, nie da się tak łatwo, zawsze pojawią się pewne komplikacje, ale on z tego wszystkiego wyjdzie.

Sam nie wiem dlaczego ją pocieszałem, nie lubiłem jej. Czyżbym chciał tymi słowami pocieszyć samego siebie? Czy te słowa chociaż były prawdziwe? Nie mam pojęcia, Eren jest silny to na pewno, ale co dalej? Czy podczas tego zawału nic się nie skomplikowało? Eren pokonywał swoją chorobę, ale czy teraz tez zawał pokrzyżował dalsze sukcesy?

-Przepraszam! - odwróciłem się i zobaczyłem Armin'a który był cały zmoczony - że tak długo...wiedziałem ze tu będziecie...- ledwo złapał oddech.

-Pada deszcz? - zapytała Mikasa podchodząc do swojego przyjaciela - to źle wróży Armin...- przytuliła go.

-Mikasa, nie wierz w te zabobony, to tak nie działa- poklepał ją po plecach.

Spojrzałem za okno, lało jak z cebra, nie było widać świata przez tą ulewę. Byłem tak pochłonięty myślami, ze nawet nie ułyszałem tego hałaśliwego stukania o szybę.

Głuchą godziną ciszę przerwał huk otwierających się drzwi. Pierwszy który wyleciał z sali był lekarz oraz pielęgniarki które wyjeżdżały łóżkiem, wtedy spostrzegłem Eren'a który właśnie na nim leżał.

-Ruchy! Nie mamy czasu! - wrzasnął lekarz wskazując palcami na pielęgniarki.

-Eren! To Eren! - zerwała się z miejsca Mikasa.

-Eren...- podbiegłem szturchając się z pielęgniarką.

Eren był wpół przytomny, a jego zmęczone i słabe oczy powędrowały na moją twarz.

-Levi...- mruknął schrypiale.

Wyglądał jak siedem nieszczęść.

-Musimy się spieszyć, proszę się odsunąć - powiedział i wszedł ponownie do sali nawołując do siebie lekarza który gdzieś chodził po sali szukając czegoś po szafkach.

W moim sercu nieład |LEVIXEREN|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz