ROZDZIAŁ PIĄTY

1.4K 114 13
                                    

Wszedłem do hotelu z przyspieszonym oddechem. Eren, uspokoj się... czym się tak stresuje?

-Nie mówiłeś, że masz siostrę - rzuciła Petra bawiąc się długopisem.

-Mikasa przyszła? - spytałem.

-Mikasa? Tak ma na imię? Ani trochę nie jesteście podobni.

-To nie jest moja rodzona siostra-wyjaśniłem.

-Aha - wróciła do komputera - spójrz zco myślisz o takim koku? - szybko zmieniła temat.

-No jest okej-mruknąłem.

-Jest okej? - spytała rozdrażniona - a ten? O A może taki warkocz? Albo-

-Petra, myślę, że najlepiej w rozpuszczonych - powiedziałem mając nadzieję, że zrozumie i mi odpuści.

-Może masz rację - rozmarzyła się i chwyciła za dzwoniący telefon.

Uratowany.



-Eren!

-Mikasa, jak poszło? - spytałem od razu.

-Myślę, że Mikasa sobie świetnie poradzi - powiedziała Hange wyłaniając się tuż za nią.

-Gratuluję, Mika- uśmiechnąłem się do niej, a ona spuściła wzrok gdzieś na blat.

-Chodź, poznasz resztę załogi - szefowa złapała ją dumnie za ramię i zaczęła oprowadzać po hotelu.

-Gdyby nie to, że jesteście rodziną uznałabym was za parę - szturchnęła mnie dziewczyna.

-Kolejna - westchnąłem.

-Cóż, chociaż mi pomoże z doborem pomadki na jutrzejszy dzień - pisnęła szczęśliwa.

Nie mogłem jakoś podzielać jej entuzjazmu.



Nastał ten dzień, gdy w hotelu mogły znajdować się personel oraz goście którzy mieli dzisiejszy zakaz korzystania z dołu hotelu.

Postanowiłem dzisiaj unikać wzroku Ackermann'a. Źle na mnie działał, musiałem wziąć się w garść i przestać myśleć o tym człowieku, to już nie było normalne.

Była godzina obiadowa. Wielu znanych osobowsci zbierało się w sali konferencyjnej. Coś czuję, że firma sprzątająca będzie miała z tego niełzy zysk.

-Więc która, Mikasa? - spytała Petra siedzącej z Mikasą na fotelach przed komputerami.

-Czerwona, klasycznie.

-Na pewno? Eren? A ty jak sądzisz?

-Podzielam zdanie Mikasy - powiedziałem. Tak na prawdę wszystko mi jedno, on i tak jest zajęty, ale Petra i tak mówi swoje.

-Kim właściwie jest ten Levi? - spytała się Mikasa.

-Prowadzi firmę sprzątająca, dzisiaj urządza spotkanie dla firm - obróciłem się do nich - a wiesz, że macie to samo nazwisko?

-Właśnie, może to twoja rodzina?

-Zapewne zbieżność nazwisk- wzruszyłem ramionami, a Mikasa kiwnęła mi głową.

-To dla niego się tak wyszykowałaś Petra? - uśmiechnęła się miło do dziewczyny.

-Tak! - pisnęła - Eren widział u niego obrączke, ale nigdy nic nie wiadomo, prawda?

-Warto spróbować - zgodziła się z nią.

-Warto próbować ingerować w czyjeś życie miłosne? - poruszyłem brwiami.

-Gadasz głupoty, mówiłam już cos na ten temat - wściekła się blondynka i zarzuciła włosy za ramię.

-Proszę, waszasz chińszczyzna - podszedł do nas z talerzami pysznego dania Moblit - od szefa kuchni - posłał nam uśmiech- przy okazji, widzieliście Hange?

-Chyba poszła z gośćmi do sali - mruknęła Petra zabierając jeden talerz.

-No nie...pewnie ich zanudza swoimi opowieściami, cóż muszę tam iść-westchnął ciężko. Jako menadżer nie miał łatwego życia.

-O szlag, już przyszedł - pisnęła starsza koleżanka, a ja prawie zadławiłem się jedzeniem- Jestem czysta?

-Dzień dobry Panie Ackermann, zaprowadzę Pana do sali konferencyjnej - przywitał go Oluo.

-Wszyscy goście są już na miejscu? - wysoki mężczyzna wyciągnął jakąś listę i podał mu ją.

-Brakuje kilku-odpowiedział.

-Tak więc niech Pan ich zaprowadzi, my sobie poradzimy - pomachał i powędrował za niskim mężczyzną, który szedł w moim kierunku.

Ten sam wzrok co zawsze, nieskazitelny wygląd.
Odebrało mi mowę, ale spuściłem chcąc czy nie chcąc wzrok. Postanowiłem coś sobie, więc muszę się tego trzymać.

-Dzień dobry! - krzyknęła Petra popychając mnie na bok.

-Dzień dobry - mruknął wraz z tym drugim brwistym gościem - Eren, może byłbyś zainteresowany pokazaniem sali konferencyjnej? - spytał swoim idealnym dla ucha głosem.

-Ja... em- nie wiedziałem co wymyślę, a wzrok wbijałem cały czas w ołówek.

-Eren jest teraz zajęty, może mogłabym zająć jego miejsce? - wyrwała się Petra, no tak, zależało jej bardzo na bliższym spotkaniu z Ackermann'em, nie żeby mi to przeszkadzało...

-Skoro tak-odpowiedział chłodno.

Petra wyszła za ładę zostawiając nas samych z Mikasą. Tak było lepiej, dla mnie samego.

-Eren, jesteś brudny - stanął, a ja niechcący się na niego spojrzałem. Trzymał w ręku białą chusteczkę skierowaną w moją stronę.

-D-dziękuje - wypowiedziałem słabym głosem biorąc od niego jego własność.

Odwróciłem szybko wzrok i wytarłem usta.
Ale wstyd, dlaczego nikt mi nie powiedział, że się ubrudziłem?

Jego chusteczka... miała przyjemny zapach.

-Eren-Mikasa złapała mnie za ramię - czemu on się tak na ciebie cały czas patrzy? Zbroiłeś coś? - spytała zmartwiona.

-Nie...

-To o co mu chodzi? Odkąd przyszedł nawet nie zerknął na kogoś innego - zmarszczyła nos.

-Nie wiem, Mikasa - powiedziałem zgodnie z prawdą chowając chusteczkę do kieszeni - jego wzrok jest straszny.

-Ewidentnie ma jakiś problem.

-Nie zadręczaj się tym, nie robi nic złego.

A jednak. Robił... działał na mnie w dziwny sposób, a jednak podobało mi się to ciężko przyznając.

W moim sercu nieład |LEVIXEREN|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz