Wszedłem do hotelu z przyspieszonym oddechem. Eren, uspokoj się... czym się tak stresuje?
-Nie mówiłeś, że masz siostrę - rzuciła Petra bawiąc się długopisem.
-Mikasa przyszła? - spytałem.
-Mikasa? Tak ma na imię? Ani trochę nie jesteście podobni.
-To nie jest moja rodzona siostra-wyjaśniłem.
-Aha - wróciła do komputera - spójrz zco myślisz o takim koku? - szybko zmieniła temat.
-No jest okej-mruknąłem.
-Jest okej? - spytała rozdrażniona - a ten? O A może taki warkocz? Albo-
-Petra, myślę, że najlepiej w rozpuszczonych - powiedziałem mając nadzieję, że zrozumie i mi odpuści.
-Może masz rację - rozmarzyła się i chwyciła za dzwoniący telefon.
Uratowany.
-Eren!
-Mikasa, jak poszło? - spytałem od razu.
-Myślę, że Mikasa sobie świetnie poradzi - powiedziała Hange wyłaniając się tuż za nią.
-Gratuluję, Mika- uśmiechnąłem się do niej, a ona spuściła wzrok gdzieś na blat.
-Chodź, poznasz resztę załogi - szefowa złapała ją dumnie za ramię i zaczęła oprowadzać po hotelu.
-Gdyby nie to, że jesteście rodziną uznałabym was za parę - szturchnęła mnie dziewczyna.
-Kolejna - westchnąłem.
-Cóż, chociaż mi pomoże z doborem pomadki na jutrzejszy dzień - pisnęła szczęśliwa.
Nie mogłem jakoś podzielać jej entuzjazmu.
Nastał ten dzień, gdy w hotelu mogły znajdować się personel oraz goście którzy mieli dzisiejszy zakaz korzystania z dołu hotelu.
Postanowiłem dzisiaj unikać wzroku Ackermann'a. Źle na mnie działał, musiałem wziąć się w garść i przestać myśleć o tym człowieku, to już nie było normalne.
Była godzina obiadowa. Wielu znanych osobowsci zbierało się w sali konferencyjnej. Coś czuję, że firma sprzątająca będzie miała z tego niełzy zysk.
-Więc która, Mikasa? - spytała Petra siedzącej z Mikasą na fotelach przed komputerami.
-Czerwona, klasycznie.
-Na pewno? Eren? A ty jak sądzisz?
-Podzielam zdanie Mikasy - powiedziałem. Tak na prawdę wszystko mi jedno, on i tak jest zajęty, ale Petra i tak mówi swoje.
-Kim właściwie jest ten Levi? - spytała się Mikasa.
-Prowadzi firmę sprzątająca, dzisiaj urządza spotkanie dla firm - obróciłem się do nich - a wiesz, że macie to samo nazwisko?
-Właśnie, może to twoja rodzina?
-Zapewne zbieżność nazwisk- wzruszyłem ramionami, a Mikasa kiwnęła mi głową.
-To dla niego się tak wyszykowałaś Petra? - uśmiechnęła się miło do dziewczyny.
-Tak! - pisnęła - Eren widział u niego obrączke, ale nigdy nic nie wiadomo, prawda?
-Warto spróbować - zgodziła się z nią.
-Warto próbować ingerować w czyjeś życie miłosne? - poruszyłem brwiami.
-Gadasz głupoty, mówiłam już cos na ten temat - wściekła się blondynka i zarzuciła włosy za ramię.
-Proszę, waszasz chińszczyzna - podszedł do nas z talerzami pysznego dania Moblit - od szefa kuchni - posłał nam uśmiech- przy okazji, widzieliście Hange?
-Chyba poszła z gośćmi do sali - mruknęła Petra zabierając jeden talerz.
-No nie...pewnie ich zanudza swoimi opowieściami, cóż muszę tam iść-westchnął ciężko. Jako menadżer nie miał łatwego życia.
-O szlag, już przyszedł - pisnęła starsza koleżanka, a ja prawie zadławiłem się jedzeniem- Jestem czysta?
-Dzień dobry Panie Ackermann, zaprowadzę Pana do sali konferencyjnej - przywitał go Oluo.
-Wszyscy goście są już na miejscu? - wysoki mężczyzna wyciągnął jakąś listę i podał mu ją.
-Brakuje kilku-odpowiedział.
-Tak więc niech Pan ich zaprowadzi, my sobie poradzimy - pomachał i powędrował za niskim mężczyzną, który szedł w moim kierunku.
Ten sam wzrok co zawsze, nieskazitelny wygląd.
Odebrało mi mowę, ale spuściłem chcąc czy nie chcąc wzrok. Postanowiłem coś sobie, więc muszę się tego trzymać.-Dzień dobry! - krzyknęła Petra popychając mnie na bok.
-Dzień dobry - mruknął wraz z tym drugim brwistym gościem - Eren, może byłbyś zainteresowany pokazaniem sali konferencyjnej? - spytał swoim idealnym dla ucha głosem.
-Ja... em- nie wiedziałem co wymyślę, a wzrok wbijałem cały czas w ołówek.
-Eren jest teraz zajęty, może mogłabym zająć jego miejsce? - wyrwała się Petra, no tak, zależało jej bardzo na bliższym spotkaniu z Ackermann'em, nie żeby mi to przeszkadzało...
-Skoro tak-odpowiedział chłodno.
Petra wyszła za ładę zostawiając nas samych z Mikasą. Tak było lepiej, dla mnie samego.
-Eren, jesteś brudny - stanął, a ja niechcący się na niego spojrzałem. Trzymał w ręku białą chusteczkę skierowaną w moją stronę.
-D-dziękuje - wypowiedziałem słabym głosem biorąc od niego jego własność.
Odwróciłem szybko wzrok i wytarłem usta.
Ale wstyd, dlaczego nikt mi nie powiedział, że się ubrudziłem?Jego chusteczka... miała przyjemny zapach.
-Eren-Mikasa złapała mnie za ramię - czemu on się tak na ciebie cały czas patrzy? Zbroiłeś coś? - spytała zmartwiona.
-Nie...
-To o co mu chodzi? Odkąd przyszedł nawet nie zerknął na kogoś innego - zmarszczyła nos.
-Nie wiem, Mikasa - powiedziałem zgodnie z prawdą chowając chusteczkę do kieszeni - jego wzrok jest straszny.
-Ewidentnie ma jakiś problem.
-Nie zadręczaj się tym, nie robi nic złego.
A jednak. Robił... działał na mnie w dziwny sposób, a jednak podobało mi się to ciężko przyznając.
CZYTASZ
W moim sercu nieład |LEVIXEREN|
FanfictionEren po skończonej szkole zaczął pracować w pobliskim hotelu. Prowadząc normalne życie nastąpiła pewna zmiana gdy przez drzwi wejściowe wszedł pewien mężczyzna. UWAGA! Wątki erotyczne 18+, a także wulgaryzmy pojawiają się w książce. 1k 20.05.2021