-Eren Jaeger!
Prawie wpadłem na Petre otwierając drzwi od hotelu i prawie zderzając się z drzwiami.
-P-Petra?
-Eren wszystko dobrze? Nie uderzyłeś się? - spytał Oluo - po co tak straszysz od samego wejścia co Petra?! - skarcił dziewczynę.
-Ty zdrajco - walnęła mnie w ramię i odeszła jakby nigdy nic.
Zdrajco? O cholera... czy ona widziała nas całujących się?
Ale wstyd... pewnie mnie wyśmieje, albo co gorsza zwyzywa... przecież całowałem się z mężczyzną i do tego starszym ode mnie.Właśnie sobie to uświadomiłem.
Jaki jestem poryty i żałosny.
-Jak mogłeś nie powiedzieć że się z nim kolegujesz co?
-Kolegujesz?
-No... wyszliście razem z hotelu! Czemu to ukrywałeś? Głupi Eren!
-Ha ha ha...no głupi Eren...
-I co i co! - zaczęła piszczeć z ekscytacji i gdy tylko wszedłem za lade rzuciła się na mnie skacząc wokół mnie - ma tą żonę? Na pewno wiesz.
-Em, nie jestem pewien czy powinienem o tym mówić, to jego prywatna sprawa... co nie? - próbowałem ja od siebie zdystansować machając rękoma przy jej twarzy.
-Oh no weeeeź, muszę wiedzieć! Chcę coraz bardziej się postarać o jego względy!
-Że słucham? - zrobiłem się coraz bardziej nerwowy.
-No w końcu muszę się odważyć, zagadać do niego.
-Aha, watpie, żeby się tobą zainteresował - prychnąłem pod nosem.
-Więc jest żonaty tak?
-Nie, po prostu nie masz u niego szans - powiedziałem dumnie.
-Żaden samiec nie oprze się słodkiej i niewinnej kobiecie, zapamiętaj to Eren - powiedziała przesłodzonym głosem i poszła do kuchni.
Aż chciałbym otwarcie powiedzieć, że jest mój i ma się do niego nie zbliżać, ale tak wcale nie było.
W czasie przerwy obiadowej dostałem sms-a od Levi'a. Od razu otworzyłem wiadomości.
"Możesz do mnie przyjść? Mówiłeś, że o tej godzinie masz przerwę"
Nawet nie odpisując po prostu wstałem i zabrałem ostatnią kanapkę w rękę.
-Gdzie ty idziesz? - spytała widząc mnie jak omijam recepcję.
-Wrócę po przerwie - mruknąłem i udałem się do wyjścia w szybkim tempie.
Byłem podekscytowany idąc prosto do Levi'a, ale ciekawe czemu miałem przyjść? Może coś się stało? Nawet jeśli to jestem szczęśliwy, że mogę go zobaczyć.
-Dzień dobry - przywitałem się z blond mężczyzną.
-Witaj Eren, do Levi'a? - posłał mi lekki uśmiech.
-T-tak.
-To wchodź - machnął ręką i wrócił do komputera.
Przystanąłem przy drzwiach i zapukałem. Usłyszałem ciche proszę i wszedłem.
-Coś się stało? - od razu zapytałem zamykając drzwi.
-Nie - odpowiedział obojętnie spoczywając na fotelu - możesz podejść?
Wykonałem jego prośbę z wielką gulą w gardle.
Levi przyciągnął mnie z dużą siłą za kołnierz od koszuli. Poczułem jak zderzam się z jego nosem.
Odległość jaką dzieliły nasze usta mężczyzna postanowił przeciąć zatapiając się w namiętny pocałunek.Nie wierzyłem, że to się dzieje naprawdę, że po raz drugi się całujemy.
Robił to z taką gracją, uczuciem, że od środka moje serce krzyczało z radości.
Wplotłem palce w jego włosy oddając się przyjemności. Gdy Levi dotknął mojej ręki leżącej bezwładnie na fotelu mruknąłem.
Każdy jego dotyk był wspaniały, taki nietypowy.
Przerwał nasze pocałunki i złapał mnie za policzek. Otworzyłem oczy i spojrzałem się na niego zawstydzony, czułem ogromne ciepło w swoim ciele, a tym bardziej na twarzy.
-Właśnie tak - powiedział nonszalancko - patrz się na mnie, już zawsze.
Przejechał kciukiem po moim policzku. Mimo tego, że się całowaliśmy Levi nie wydawał się być tym poruszony, miał cały czas tą samą twarz która nie wskazywała niczego konkretnego.
Jednak co ma na myśli mówiąc już zawsze? To znaczy, że chce się ze mną spotykać?
-Chcę jeszcze - wypaliłem to co mi na język przyszło.
Levi nic nie odpowiadając rzucił się po raz kolejny na moje usta które wolały o przyjemność jaką mi dostarcza swoimi wargami.
Czułem się jak w niebie, spełniony i szczęśliwy.
Tak minęły 3 miesiące. Codziennie na każdej przerwie obiadowej chodziłem do Levi'a i się całowaliśmy. W dzień wolny spędzaliśmy czas w restauracji, a później u niego w domu. Nic więcej, żadnych innych czułości których mi brakowało.
Po prostu w nasze spotkania polegały na całowaniu się i rozmowie.
Po woli miałem tego dość. Czułem się jak zabawka, jak robot który jest na jego każde zawołanie. Byłem robotem którego pan nie okazywał żadnych emocji, ani uczuć w stosunku do mnie.
Nawet nie wiedziałem czy byliśmy ze sobą w związku. Ludzie którzy się całują chyba są ze sobą? Są parą prawda?
Ale gdy jedna osoba nie czuje nic do drugiej to kim w takim razie jest?Kim jestem dla niego?
-Eren? Możesz już przestać bujać w obłokach? - wyrwał mnie głos Armina.
Kompletnie zapomniałem, że tu jest.
-Sory.
-Co ja z tobą mam-pokręcił głową i wbił łyżkę w pucharek z lodami - myślisz o nim?
-Ta.
-I? Po co?
-Jak po co? Co to za głupie pytanie?
-Tylko myślisz, zaraz dostaniesz depresji - przekręcił oczami - zamiast tak myśleć to może w końcu wziąłbyś się za rozmowę?
-Ja... co ja miałbym niby mu powiedzieć? - spytałem już czując się coraz bardziej frustrująco.
-To wiesz tylko i wyłącznie ty - wskazał na mnie łyżką - widzisz się zaraz z nim prawda? Bądź odważny i powiedz mu to co Ci leży na sercu, bo niedługo będę musiał codziennie tak przychodzić z lodami na pocieszenie!
-Ta... masz rację - pokiwałem głową - powiem mu! Powiem mu to co myślę! - wstałem od stołu i zacisnąłem pięść zmotywowany.
-Tak! - krzyknął klaszcząc w ręce.
Wyszedłem z bloku patrząc się na stojący już samochód w którym siedział Levi.
Cała odwaga ulotniła się w momencie.
To chyba nie jest takie proste jak mi się wydawało przed paroma minutami.
CZYTASZ
W moim sercu nieład |LEVIXEREN|
FanfictionEren po skończonej szkole zaczął pracować w pobliskim hotelu. Prowadząc normalne życie nastąpiła pewna zmiana gdy przez drzwi wejściowe wszedł pewien mężczyzna. UWAGA! Wątki erotyczne 18+, a także wulgaryzmy pojawiają się w książce. 1k 20.05.2021