Mogłem opuścić szpital po 3 miesiącach całodziennych badań. Oczywiście czułem się jakbym jedną noga był na tamtym świecie, ale Levi zawsze był obok mnie...co pozwalało mi przetrwać.
Choroba wyniszczyła mój organizm, co za przypadek, że zachorowałem na te sama chorobę co mój ojciec. Los potrafi być zabawny, albo kompletnie popierdolony.
Bałem się mojej przyszłości. Lekarze robili wszystko, abym był do końca zdrowy, ale czy na prawdę mógłbym?
-Wszystko spakowałem, możemy jechać- powiedział Levi biorąc torbę na ręce.
-Lubisz wszystko robić za mnie - westchnąłem, ale w środku czułem się jak małe dziecko które było szczęśliwe ze zwykłego życia.
Tak właśnie się czułem przy Levi'em.
Codziennie przychodził, był częściej niż sama Mikasa. Dlaczego gdy ktoś się o nas martwi czujemy się tak błogo?
-Musimy podjechać do dietetyka- zwócił się do mnie intensywnie mi się przyglądając.
-Ahh- jęknąłem - chcę być juz w domu, nawet nie wiesz jakie te łóżka są nie wygodne.
-Ubierzesz buty i możemy już jechać do mnie - powiedział wyciągnąć moje trampki z szafki i stawiając je przed moimi nogami.
-W końcu...ale...- dopiero teraz zrozumiałem - jak to do ciebie?!
-Od dzisiaj tam mieszkasz, u mnie - powiedział jakby to było dość zupełnie normalna sprawa.
Zarumieniłem się na samą myśl, ale odgoniły je myśli, że będę tylko kulą u nogi.
-Myślałem, ze jakoś bardziej cię to ucieszy- powiedział wpatrując się w moje nogi.
-Cieszę się, nawet nie wiesz jak bardzo - odparłem od razu - ale...
-Eren, posłuchaj - Levi podszedł i klęknął opierając się o moje kolana- czy tak nie będzie lepiej? - podpytał mnie.
-Nie chce być dla ciebie-
-Ciężarem? - powiedział za mnie, a ja popatrzyłem się na niego onieśmielony.
-Tak - kiwnąłem głową- nie będę w stanie wykonywać prostych czynności, a jeżeli to zrobienie herbaty zajmie mi na prawdę wiele czasu - zaśmiałem się strasznie sztucznie, czułem ogromny smutek oraz bezsilność.
-Dlatego zabieram cię do siebie i nie słyszę żadnych sprzeciwów oraz głupich tekstów na swoi temat- popatrzył na mnie piekielnym wzrokiem, aż poczułem pot gdzieś na czole - rozumiemy się, Eren?
-Mhm.
-Nie słyszę.
-Tak - powiedziałem dość wyraźnie i głośno.
Levi uśmiechnął się bardzo delikatnie, najwidoczniej tak będzie lepiej, Levi miał racje, w jego rękach nie zginę. Mimo swojej postawy Levi przypominał mi pięknego anioła, mojego anioła stróża.
-Już się tak nie uśmiechaj, tylko współpracuj - skarcił mnie chwytając mnie za stopę.
-Tylko nie za ciasno - powiedziałem ostrożnie, a nagle poczułem jak mój chłopak ścisnął sznurówki tak mocno, aż pomyślałem, ze zadrżą stracę nogę -Levi! - złapałem go za ręce które już poluźniły ten niemiłosierny ścisk.
-Oh, wybacz, nie słyszałem.
-Jasne, chciałeś mnie pozbawić stopy!
-Zaraz możemy spróbować drugą jak coś ci się nie podoba- uśmiechnął się diabelnie.
Okej, rozumiem, zanotowałem.
Nie mów rzeczy które są jasne jak słońce.
Weszliśmy do mieszkania które było mi już bardzo znane, szczerze czułem się tutaj lepiej niż w swoim małym mieszkaniu.
-O nie- przypomniałem sobie - nie pojechaliśmy po nie rzeczy, a Armin? Mikasa? Muszę do nich zadzwonić, ze wyszedłem, jeszcze Hange...a-złapałem się jedna ręka za głowę.
-Twoje ubrania leżą na łóżku w sypialni - powiedział spokojnie Levi - Mikasa oraz Armin zostali poinformowani, jutro mają cię odwiedzić- dodał pomagając mi usiąść na kanapie- Hange również o wszystkim wie, możesz być spokojny.
-Levi...ty o wszystkim pomyślałeś...- zrobiło mi się strasznie miło na sercu, czułem, ze coraz bardziej się zakochiwałem w tym mężczyźnie.
-Tak, dzieciaku.
-Dziękuje, kocham cię, Levi - uśmiechałem się łapiąc mojego anioła za rękę.
Levi chwile się popatrzył, ale nic nie powiedział przez co zrobiło mi się trochę nieswojo.
-Zrobię nam herbaty - mruknął całując mnie w czoło.
Może to było jego kocham cię?
Nazajutrz tak jak wspomniał Levi odwiedzili mnie Mikasa wraz z Arminem w towarzystwie moich znajomych ze szkoły co było na prawdę miłe. Wszyscy pytali o moje zdrowie co było strasznie krępujące, ale nie mogłem sobie pozwolić, aby ktoś pomyślał, ze jestem słaby i sobie nie radzę. Wystarczyło się uśmiechać, kiwać głową oraz odpowiadać tak jakbym chciał żeby było, czyli dobrze.
Później zjawiła się także Hange wraz z całą załogą. Miło było ich zobaczyć, wiedziałem, ze będę tęsknił za pracą w hotelu, jednak moja szefowa oznajmiła mi, że miejsce w hotelu zawsze się dla mnie znajdzie.
Jednak czy na prawdę moje zdrowie mi na to pozwoli? Na normalne życie, tak jak przedtem?Gdy dzień odwiedzin się skończył mogłem wreszcie odetchnąć i być sobą. Usiadłem delikatnie na krześle. Bolało mnie całe ciało, jakby ćwiczył na siłowni przez kilka dobrych godzin bez przerwy.
Poczułem się taki zmarniały, nie wiedziałem czy przeżyje kolejne dni, nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na to pytanie. Lekarze póki co powiedzieli mi, ze mój stan się poprawił, ale nie mogą zapewnić mi tego, że tamtejszy krytyczny stan do mnie nie wróci.
To było smutne. Żyjesz beztrosko i zwyczajnie, prowadzisz banalne życie, aż nagle z dni na dzień te życie ulega zmianie które wprowadza w twoją egzystencję młyn.
Jednak mimo tego, ze nie jestem pewny swojej przyszłości to postanowiłem.
Nie chcę pod koniec życia stwierdzić, że przeżyłem tylko jego długość. Chcę przeżyć też pełną jego szerokość.
Chce żyć dla Levi'a, dać mu moją bezgraniczną miłość.
CZYTASZ
W moim sercu nieład |LEVIXEREN|
FanfictionEren po skończonej szkole zaczął pracować w pobliskim hotelu. Prowadząc normalne życie nastąpiła pewna zmiana gdy przez drzwi wejściowe wszedł pewien mężczyzna. UWAGA! Wątki erotyczne 18+, a także wulgaryzmy pojawiają się w książce. 1k 20.05.2021