*Pov Levi*
-Co z nim?! - wyrwała się dziewczyna.
-Przejdę od razu do rzeczy - ściągnął swoje okulary i spojrzał na nas poważnym wzrokiem, przez co moje serce przyspieszyło - choroba wieńcowa.
-Choroba wieńcowa? - powtórzyłem.
-Zaraz...ojciec Eren'a zmarł na tą chorobę- oznajmił blondyn który wyglądał na przerażonego.
-To może wiele wyjaśniać- mruknął lekarz przecierając okulary - Choroba wieńcowa, określana również mianem choroby niedokrwiennej serca, to zespół objawów wywołanych niedokrwieniem mięśnia sercowego - wyjaśnił spokojnie.
Przeszedł mnie dreszcz, zimny, aż przerażająco lodowaty.
-Badamy pana Jeager'a pod każdym kątem, ale jeżeli pan powiedział, ze jego ojciec posiadał i zmarł na tą samą chorobę myśle, że może to być wywołane wrodzonym niedorozwojem tętnic wieńcowych.
Nie wiedziałem co powiedzieć, ani co o tym myśleć.
-Czy ta choroba jest śmiertelna? - wyrwało mi się bez żadnych namyśleń.
-Choroba niedokrwienna serca jest jedną z najczęstszych przyczyn zgonów - powiedział zakładając swoje okulary na nos.
Osłupiałem, czułem się kompletnie bezradny i słaby. Nie rozumiałem tego. Eren który był taki żwawy...mógł umrzeć.
Mikasa zaczęła płakać, szczerze mówiąc miałem ochotę zrobić to samo, rozpłakać się jak dziecko i wypuścić swoje wszystkie emocje na zewnątrz.
-Co teraz? Czy on się obudził? - spytał chłopak głaszcząc przyjaciółkę po plecach.
-Cóż, jego stan nie wyglada na zbyt stabilny, powiem szczerze, że wyniki które otrzymałem mają wiele do życzenia - westchnął dość głośno.
-Wiec...jego stan jest zły - stwierdził Armin, s Mikasa zawyła.
-Zrobimy wszystko co w naszej mocy, ale nie mogę zagwarantować, że wszystko będzie jak dawniej. Gdy Eren się obudzi od razu państwa zawiadomię - kiwnął głową i powrócił do sali w której leżał nieprzytomny chłopak.
Bałem się, nie chciałem go stracić wtedy kiedy na prawdę zacząłem odżywać, tylko on potrafił przypomnieć mi o pięknych chwilach na tym świecie, a teraz to miałoby prysnąć jak bańka mydlana?
Po trzech tragicznych godzinach lekarz wyszedł z sali i oznajmił nam, że śpiąca królewna raczyła się obudzić.
-Nie idziesz?- zapytał Armin stając przy drzwiach sali.
-Zamienimy się- mruknąłem dość słabo.
*Pov Eren*
Czułem się strasznie słabo, a ból w klatce piersiowej był niemiłosiernie kujący.
Przed chwilą usłyszałem co takiego mi się przydarzyło, a także na co choruję.
Byłem w szoku, nie wiedziałem, że moje życie zmieni się tak z dni na dzień. Jeszcze pamietam jak kochałem się z moim nowym chłopakiem, a teraz leżę przypięty do łóżka ledwo oddychając.-Zostawię was samych - mruknęła pielęgniarka, a przy drzwiach pojawiła się dwójka bliskich mi osób. Jedna z nich rzuciła się od razu na moje łóżko.
-Eren! - krzyknęła przez płacz wtykając swoją głowę na mój brzuch.
-Mikasa ostrożniej. Eren...jak ty się czujesz? - spytał markotnie, musieli się dowiedzieć.
-Jakoś żyje - mruknąłem.
-Powinniśmy szybciej zareagować - Mikasa zaczęła wyć.
-Nie przypuszczałem, że to mogą być objawy choroby wieńcowej...a co dopiero wy - pogłaskałem ją po głowie, aby chociaż trochę ją uspokoić.
-Nie martw się, lekarze postarają się,abyś wrócił do normy - chłopak się lekko uśmiechnął, ale widziałem,ze pod tym uśmiechem kryje się zmartwienie.
-Czy jest Levi? - spytałem przełykając głośno ślinę.
-Jest na korytarzu, wejdzie po nas.
-Eren, to nie jest dobry pomysł, musisz odpoczywać - Mikasa otarła swoje łzy i spojrzała się na mnie opiekuńczo.
-Nie zaczynaj, nie wiem czy przeżyje jutra, a ty nie chcesz go tu wpuścić? - zażartowałem, ale najwidoczniej mój żart był zbyt suchy.
Szczerze mówiąc sam chciałem poprawić sobie jakoś humor, nie codziennie słyszy się, że można umrzeć.
Po kilku minutach przyjaciele wyszli, a po chwili w drzwiach stanął Levi. Jego twarz która była nie do złamania wydawała się teraz na prawdę nieciekawa oraz smutna.
-Levi...
-Eren.
Podszedł do łóżka i zaczął się mi przyglądać oraz sprzętom do których zostałem podłączony by móc jakoś funkcjonować.
-Przepraszam, że cię zmartwiłem.
-Eren dlaczego wcześniej nie powiedziałeś mi o swoich bólach? - spytał dość nieprzyjemnym głosem.
-Nie wiedziałem, ze to coś poważnego - wyjaśniłem spuszczając z niego wzrok.
-A jednak - skarcił mnie samym wzrokiem.
-Levi, wszystko będzie dobrze - zagwarantowałby go swoim uśmiechem.
-Dlaczego sam siebie okłamujesz?
-Co?
-Boisz się- mruknął.
Tak, miał rację, Levi czytał ze mnie jak z otwartych kart.
-Może trochę.
Zacząłem ostro kaszleć, a raczej dusić się. Ból przy tym był strasznie kujący w klatce.
-Nie zostawisz mnie prawda? - spytał tak cicho, że nie usłyszałem.
-Przepraszam - powiedziałem z lekką chrypką - możesz powtórzyć?
-Po prostu odpoczywaj dzieciaku - uśmiechnął się lekko - gdy będziesz coś potrzebował tylko słowo.
-Jest coś takiego- powiedziałem trochę nieśmiało.
-Słucham.
-Pocałuj mnie - szepnąłem, ale na tyle słyszalne,żeby Levi usłyszał.
Levi przybliżył się do mojej twarzy i musnął mnie delikatnie w usta, mimo bólu przy każdym ruchu moje serce skakało z radości, a także z ogromnego bólu.
Pojedyncza łza skapywała po moim policzku.
Musiałem być silny i twardy.
Żyć dla niego.*Pov Levi*
Wszedłem do mieszkania w którym panowała ciemność. Oparłem się o drzwi i zjechałem na podłogę. Byłem strasznie bezsilny, nie potrafiłem już utrzymać swoich emocji.
Nie pamietam już kiedy ostatnio moje łzy się uwolniły.
Rozpłakałem się z bezradności od niepamiętnych czasów moje łzy skapowały z mojej twarzy.
CZYTASZ
W moim sercu nieład |LEVIXEREN|
FanfictionEren po skończonej szkole zaczął pracować w pobliskim hotelu. Prowadząc normalne życie nastąpiła pewna zmiana gdy przez drzwi wejściowe wszedł pewien mężczyzna. UWAGA! Wątki erotyczne 18+, a także wulgaryzmy pojawiają się w książce. 1k 20.05.2021