ROZDZIAŁ PIĘTNASTY

1K 90 25
                                    

Wrócilem z ciężkim bólem serca do mieszkania i od razu zostałem napadnięty masą kłopotliwych pytań które tylko sprawiały mi kolejny ból.
Zrozumiałem, że to co nas łączyło było tylko głupią zabawą. On nadal kochał swoją żonę, a ja byłem tylko marnym zastępcą, Levi tylko lubił moje oczy.
Byłem zalosnym pionkiem w tej grze, a on był świetnym graczem.




Dlaczego to tak bardzo boli?
Mijały dni, tygodnie, a ja wciąż pamiętam smak jego ust, jego zapach, błądzące dłonie na moich włosach. Nie mogę tego zapomnieć, zapomnieć o tym jak bardzo kochałem tego człowieka. Levi był moją pierwszą miłością, mężczyzną który skradł moje serce od pierwszego spotkania... zrobił ze mnie geja...

Kompletnie odechciało mi się cokolwiek robić, nie miałem ochoty na nic, cały czas myślami byłem przy niskim mężczyźnie. Zastanawiałem się co robi, co u niego, ale zainteresowanie było tylko jak widać z mojej strony.

Od 2 tygodni bardzo mało śpię, męczę się przy najmniejszych czynnościach, wszystko co robię sprawia mi ogromny trud, a to wszystko przez to, że mam złamane serce?






Poszedłem z Arminem i Mikasą do parku, wcale nie chciałem tam iść, ale zostałem wypchnięty z domu siłą.

Znowu bolała mnie głowa, czułem się jak te stare babcie które codziennie na coś narzekają.

-Masz - Mikasa podała mi tabletkę do ręki i wodę leżącą na kocu.

-Ale co to? - spytałem głupio łapiąc się za głowę.

-Na ból głowy.

-Dzięki... - wziąłem tabletkę i wsadziłem do ust popijając wodą.

-Martwię się Eren, codziennie boli cię głowa - powiedziała markotnie.

-Zdarza się - odparłem obojętnie, dzisiejszy ból był niesamowity.

-Może na coś cierpisz? - wtrącił się przyjaciel.

-Chyba na złamane serce - odpowiedziałem nonszalancko.

Mikasa opuściła głowę i zaczęła bawić się swoją spódniczką w dziwnym, smutnym humorze, a Armin patrzył się na mnie zdenerwowany.
Powiedziałem prawdę, ja miałem złamane serce.

-Będę się zbierał - mruknął wzdychając spoglądając na zegarek - miałem jeszcze wpaść do Annie.

-Ah tak? Baw się dobrze - powiedziałem pusto.

-Weź ciastka Armin - Mikasa lekko się uśmiechnęła.

Armin kiwnął głową i zabrał pudełko wstając z koca. Pomachał nam na pożegnanie i poszedł w swoją stronę.

Zostaliśmy z Mikasą sami. Między nami panowała cisza, długa, ale nawet i przyjemna. Nie miałem ochoty na jakieś rozmowy, po prostu słońce, powietrze w zupełności mi wystarczyły.
A nie, brakowało mi jednej rzeczy, a raczej kogoś. Tym kimś był oczywiście Levi.

Chciałbym spędzić z nim tak czas, miło i zwyczajnie.

-Eren... - spojrzałem na Mikase wpatrzoną w moją twarz, wydawała się smutna.

-Coś się stało? - spytałem z troski, zrobiła się bardziej czerwona na policzkach.

-Ja... - zaczęła, ale gdy tylko spotkała moje zaciekawione oczy zawędrowała gdzieś wzrokiem na koc - nie ważne, wracamy? - uśmiechnęła się lekko, miałem wrażenie, że ten uśmiech był nie szczery.

-Na pewno? Możesz mi powiedzieć.

-Na pewno.

Kobiety są na prawdę dziwne, przecież widać, że  chce coś powiedzieć, ale nie powie, bo? Co jej przeszkadza, rany.

-Więc cho-

Zatkało mnie, gdy mój wzrok za Mikasą przykuł idący mężczyzna swobodnym stylem. Mimo, że był tyłem wszędzie mogłem rozpoznać ten chód oraz niski wzrost w zabójczym ciele.

-Levi-mruknąłem pod nosem.

Najwidoczniej przyjaciółka usłyszała co powiedziałem, ponieważ się odwróciła jak poparzona za siebie.

-Gdzie on jest? - spytała twardo.

-Za drzewami - pokazałem palcem, a w środku poczułem nerwowy ścisk - idzie w stronę rzeki...

Mikasa wyrwała się i wstała z koca i zaczęła pędzić do mężczyzny. Na krótką chwilę osłupiałem widząc jej zachowanie i po prostu patrzyłem się jak biegnie w jego stronę.

-Mikasa! - krzyknąłem za nią, ale była zbyt daleko, a nawet jeśli by mnie usłyszała najpewniej nic by to nie zmieniło.

Wstałem i pobiegłem w tamtą stronę, chociaż czułem się jak z waty, nie mogłem dopuścić, aby coś się stało czego mógłbym się spodziewać po Mikasie.
Nie lubiła go.

Gdy tylko stanąłem przy znaku który wskazywał nazwę rzeki złapałem powietrze lekko się kuląc, było mi bardzo ciężko złapać oddech, taki krótki bieg, a ja myślałam, że zaraz padnę, nigdy wcześniej nie zdarzało mi się coś takiego.

Oddychając nierówno i strasznie ociężale spojrzałem na mostek skąd dochodziły krzyki. Mikasa darła się na Levi'a, a on stał jakby nigdy nic. Spokojnie jak zawsze.

Podszedlem bliżej i złapałem się mostka, aż nagle usłyszałem głośny huk, Mikasa uderzyła go z pieści w policzek.

-Mikasa co ty wyprawiasz?! - wrzasnąłem zdenerwowany i podszedłem do dziewczyny łapiąc ją za talię i odciągając na dystans.

-Ulżyło Ci? - spytał Levi, a jego głos i wyraz twarzy wyrażał pogardę.

-Nigdy nie powinieneś spotykać się z tym mężczyzną Eren! - krzyknęła mi w twarz.

-Przestań Mikasa, dlaczego go uderzyłaś?!

-Zranił cię! Płaczesz przez niego każdego dnia, wiem to Eren! - wyrwała się z mojego uścisku i pokazała na niego palcem - Jesteś z siebie zadowolony? Porzuciłeś go jak śmiecia! Ja nigdy bym tego nie zrobiła!

-Ty? Nigdy byś tego nie zrobiła? - złapał ją za słówko i spojrzał się na mnie dziwnym, tajemniczym wzrokiem.

Niechętnie odwróciłem od niego wzrok.

-Tak, bo ja... - przerwała ściszając głos.

-Tak? Ty co dziewczyno? - popytał.

-Ja go kocham i nigdy bym nie pozwoliła, żeby płakał! - wrzasnęła, a gdy tylko dotarły do niej własne słowa zrobiła się cała czerwona.

Mikasa... Mnie kocha?

-Więc nie pozwól mu na płacz- powiedział ze spokojem - Nie zasługuje na cierpienie.

Nie wierzyłem w to co słyszę. Byłem rozdarty. Najpierw Mikasa wyjawia, że mnie kocha, a teraz Levi mówi, że nie zasługuje na cierpienie?

-Co to za hipokryzja? - zaśmiałem się pod nosem,  a jednak było mi w cholere przykro i źle.

-Mówię prawdę.

-Prawdę? To czemu mnie zostawiłeś skoro nie zasługuje na cierpienie?

Levi podszedł na tyle blisko, żebym mógł zobaczyć jego smutne oczy, które po raz pierwszy mogłem je zobaczyć.

-Ponieważ nie potrafię kochać - powiedział ciepłym głosem.

Wyciągnął rękę, ale spojrzał ukradkiem na Mikase stojącą obok mnie i ją opuścił.

-Tu jest osoba która da ci poczucie miłości, nie jestem nią ja, Eren - spojrzał na Mikase dając mi do zrozumienia, że tym kimś jest właśnie ona, a po chwili zaczął się oddalać spoglądając na mnie ostatni raz.

Jego głos był okropnie smutny, twarz straciła swoją twardą skorupę, pierwszy raz okazał takie bolesne uczucia. W jednej chwili chciałem go zatrzymać i przytulić, rozkazać mu zostać przy mnie, ale... po co miałbym to robić? Levi mnie nie kocha... dlaczego miałbym go do siebie zmuszać? Czy to było nasze ostatnie spotkanie?

Czy ja na prawdę muszę o nim zapomnieć?

W moim sercu nieład |LEVIXEREN|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz