ROZDZIAŁ TRZECI

1.4K 108 31
                                    

Byliśmy tyło we dwoje na recepcji, nie było czasu na przerwę, trafiał mnie po woli szlag.
Ile razy mówiłem Hange żeby kogoś zatrudniła. Tłumaczyła się tym, że ciężka praca popłaca.

-Eren, zaznaczyłeś te pokoje? - spytała Petra grzebiąc w komputerze.

-Które? - spytałem zdezorientowany.

-Skąd mam wiedzieć które do cholery, to ty rozdawałeś teraz klucze - podniosła głos wkurzona.

-Petra, złość piękności szkodzi! - krzyknęła Hange podchodząc do lady, a za nią stał Levi patrząc się na mnie zimnym wzrokiem.

-Ehkem- chrząknęła i zrobiła się natychmiast miła i uśmiechnięta, tak działał na nią ten czarno włosy? - Po prostu Eren jest głupi.

-Że co? - spytałem przenosząc na nią wzrok - 8 i 11, lepiej sobie zaznacz.

Petra wysłała mi groźne spojrzenie.

-Eren, podaj mi proszę mój notes- Hange kiwnęła ruchem ręki.

-Proszę - podałem jej czarny zeszyt do ręki.

-Dobrze Levi, to kiedy zarezerwować hotel?

-Najszybciej.

-No tak... - przekręcała kartki-pojutrze? Będziesz miał cały dół dla siebie, sale konferencyjną.

-Dobrze.

-Świetnie, świetnie - machnęła długopisem i zaczęła coś pisać - a kiedy możemy liczyć na twoją firmę sprzątającą? Kiedy będą przychodzić? - spytała drapiąc się długopisem po głowie.

-Daj ten notes - wyrwał jej zeszyt i spojrzał na mnie - mogę prosić długopis? Nie pogryzniony- zaznaczył ostatnie zdanie.

Petra się wyrwała jak poparzona i złapała za pierwszy lepszy długopis. Nawet nie miałem czasu, abym poszukał jakiegoś.

-Dziękuję.

Wziął zeszyt w drugą rękę. Bacznie obserwowałem jego ruchy i zobaczyłem na palcu... obrączkę.
Poczułem się jakoś nieswojo, ale co to ma za znaczenie czy ma żonę czy też nie?

Wyłączyłem się kompletnie wracając do odpisywania maili.

-Do widzenia- usłyszałem i wyrwałem się od klawiatury.

-Do widzenia - mruknąłem patrząc się na niego ukradkiem.

-Do widzenia, miłego dnia! - rzuciła Petra.

-Pa, Levi, nie zapomnij umyć rąk pedanciku - zaśmiała się.

Gdy tylko wyszedł Petra wręcz popchała mnie rzucając się o blat.

-Hange, znasz go prawda?

-No tak, chodziliśmy razem do szkoły od samej podstawówki.

-Ale ci zazdroszczę - pisnęła - takie ciacho...

Hange się roześmiała i poszła do swojego gabinetu.

-Jak myślisz ma kogoś? - zapytała rozweselona.

-Nie myślę tylko wiem...

-Co? A skąd ty możesz wiedzieć?

-Miał obrączkę - pokazałem jej palec.

-Na prawdę? - zasmuciła się - a tam, to jeszcze nic nie znaczy, może sam sobie ją kupił.

-Ta, na pewno.

-Nie bądź taki pesymistycznie nastawiony!

-Ale... nie jestem - powiedziałem mając do tego jakieś mieszane uczucia - Co mnie to interesuje?

-Nie życzysz mi jak najlepiej? - szturchnęła mnie w ramię.

-Ty na prawdę chcesz do niego startować? - spytałem podrapując tył głowy uśmiechając się niezręcznie.

-No tak, może tym razem i wyjdzie na dłużej.

-Trzymam kciuki - uśmiechnąłem się do dziewczyny, ale chyba nie za bardzo szczerze.





-Eren - Mikasa stała pod moimi drzwiami od mieszkania z jakimś pojemnikiem - dopiero przyszedłeś?

-Cześć Mika- wdrapałem się na ostatni schodek - Niestety, trochę mi się przedłużyło, babcia była niedosłyszącą, walczyliśmy z nią z pół godziny.

-Juz się martwiłam...

-Czekałaś tutaj? - odkluczyłem drzwi i otworzyłem drzwi przepuszczając dziewczynę pierwszą.

-Tylko chwilę.

-Co tam masz? - skierowałem wzrok na pojemnik.

-Ciasto, brownie... sama upiekłam - zanurzyła pół twarzy w golfie.

-To zaraz przetestujemy!

-Mam dla ciebie niespodzinkę, Eren...

-Tak? A co to?

-Będziemy razem pracować! - krzyknęła zadowolona.

-Hange nic nie mówiła...

-Znaczy dopiero umówiłam się na rozmowę...ale jestem dobrej myśli...

-Byłoby wspaniale, przydałaby się nowa osoba - wstąpiłem do kuchni i rozpakowałem ciasto. Nie wyglądało za dobrze.

-Po wykładach będę przychodzić, będziemy spędzać ze sobą jeszcze więcej czasu - mruknęła szczęśliwa.

-Tak, prawda - odpowiedziałem i rozkroiłem ciasto które się rozpadało.

Podałem jej talerzyk z ciastem oraz sobie. Posmakowałem jeden kęs... dlaczego to jest kwaśne?

-Kucharzy raczej tam nie potrzebują - zaśmiałem się, a Mikasa spuściła głowę w dół.

Ciasto było okropne, ale zjadłem ten nieszczęsny kawałek, by nie zrobić jej przykrości, musiała się bardzo starać.

W moim sercu nieład |LEVIXEREN|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz