Rozdział 2

2.5K 82 54
                                    

Każdy spojrzał na nas pytającym wzrokiem.

- Henry? Przecież on ma na imię James - powiedział Loki śmiejąc się i klepiąc chłopaka po plecach. - Skąd ty znasz jej imię w ogóle?

Popatrzyłam na ,,Henrego", a ten wyglądał na bardzo zestresowanego.

- Zaszło małe nie porozumienie. Pozwól Danielle, że Ci to wyjaśnię - powiedział i ruszył w stronę balkonu dając mi znać żebym poszła za nim. Rzuciłam okiem na tatę, który z tego co widziałam był trochę wkurzony.
O co tu chodzi?
Kiedy wyszliśmy na balkon, chłopak oparł się rękami o barierkę i zaczął:
- Kurde, głupio wyszło...
- Ale o co chodzi? I jak to James? Ty jesteś Bucky Barnes? Zimowy Żołnierz?
- Tak, to ja... Jak widzieliśmy się pierwszy raz, musiałem Ci powiedzieć inne imię żebyś mnie nie rozpoznała - spojrzał mi w oczy, a ja poczułam jak serce bije mi szybciej. - Co tutaj robisz w ogóle? Nie powinnaś nie wiedzieć o Avengersach? O Lokim? O mnie?
- Powiedzmy, że nie do końca. Jestem córką Tonego - wzięłam głeboki wdech i zauważyłam jak na jego twarzy pojawia się ogromne zdziwienie. - Mam dzisiaj urodziny i taki prezent mi zrobił... Taki, że was poznałam.
- No to mam nieźle przechlapane... - powiedział James ukrywając twarz w dłoniach.
- W jakim sensie?
- Powiedzmy, że mam trochę na pieńku z Twoim ojcem - zaśmiał się nerwowo.

- W jakim sensie? - Powiedzmy, że mam trochę na pieńku z Twoim ojcem - zaśmiał się nerwowo

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Ale dobra, o tym innym razem. Dzisiaj Twoje urodziny, więc wszystkiego najlepszego - posłał mi serdeczny uśmiech na co ja oczywiście się zarumieniłam.

Brawo Danielle. Kompromituj się dalej.

Nagle drzwi balkonowe się otworzyły i wszedł przez nie Thor.
- Mam nadzieję, że już skończyliście, bo nie umiem uszanować prywatności innych - powiedział z uśmiechem, na co ja parsknęłam. 

- A Ciebie, moja droga Danielle, zapraszam do środka - złapał mnie za ramiona i zaczął prowadzić do pokoju, przez co James został sam na dworze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


- A Ciebie, moja droga Danielle, zapraszam do środka - złapał mnie za ramiona i zaczął prowadzić do pokoju, przez co James został sam na dworze.

W środku przywitało mnie ciasto z wetkniętymi w nie kilkoma świeczkami. Wokół zebrali się wszyscy i zaczęli śpiewać mi sto lat.
Był to bardzo miły widok i aż się popłakałam. Tak, ja i moja nadmierna wrażliwość :'). Po zdmuchnięciu świeczek każdemu bardzo mocno podziękowałam i zasiedliśmy do stołu zjeść ,,tort".

Córka StarkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz