Rozdział 25

561 24 1
                                    

Wtuliłam się w chłopaka, ale wciąż szlochałam tak bardzo, że aż ciężko mi było oddychać. Peter głaskał mnie po głowie i mówił po cichu, żebym już się uspokoiła i na spokojnie powiedziała, o co chodzi. Kiedy w końcu, jakimś cudem mi się to udało schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam.

- Peter, to nie jest takie proste... Ja go dalej kocham... - po moich policzkach spłynęły łzy, które chłopak za wszelką cenę starał się ocierać.

- Kogo? I co się w ogóle stało, Danielle?

- Jamesa! Kocham go, kocham jak cholera, a teraz... - zawachałam się przez chwilę i spojrzałam mu w oczy. - A teraz on ma jakąś laskę...

- Jak to? Gdzie go widziałaś?

- W pizzeri, wpadłam na nich. Przedstawił mi ją, całował i obejmował tak, jak kiedyś mnie... - znowu się rozkleiłam i wtuliłam w chłopaka. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, że to przecież właśnie z nim zdradziłam Jamesa. Cholera, to był zły wybór. Mówić mu to wszystko pod wpływem emocji..

- Dan, przykro mi... Może to była tylko jego koleżanka... - powiedział lekko zestresowany.

- Chyba sam nie wierzysz w to co mówisz... Dobra, przepraszam, już się ogarniam... - spoglądając w lusterko poprawiłam swoje włosy i przetarłam policzki całe w tuszu do rzęs. - Możemy jechać.

- Na pewno? 

- Tak, jeszcze raz przepraszam, to było głupie...

- Daj spokój... - powiedział i odpalił samochód. - Nieźle mnie wystraszyłaś.

Rzuciłam mu szybki, nieszczery uśmiech i resztę drogi do domu przemilczeliśmy z cichą muzyką z radia w tle. Czy było niezręcznie? Mało powiedziane.

- Dzięki za podwózkę, serio - powiedziałam i przytuliłam go widząc, że podjeżdżamy już pod mój dom. - No i za to, że jakoś mnie wytrzymujesz... - zaśmiałam się nerwowo, a chłopak zatrzymał auto.

- Nie ma sprawy, jakbyś czegoś potrzebowała to dawaj znać - puścił mi oczko i się uśmiechnął, a ja wysiadłam z auta podchodząc jeszcze do jego okna. - Do poniedziałku.

- Do poniedziałku, narazie. 

Peter odjechał, a ja wróciłam do domu gdzie w kuchni czekali już na mnie rodzice.

- Jestem już - powiedziałam zdobywając się na najwiarygodniejszy uśmiech na jaki było mnie stać. Chyba wyszło.

- Dobrze, jak było? - zapytał tata spoglądając na mnie znad telefonu.

- Pogadamy jutro, okej? Narazie jestem strasznie zmęczona i idę już spać. 

- Jasne, dobranoc kochanie - powiedziała mama na co ja się uśmiechnęłam i jak najszybciej pobiegłam do siebie, żeby przynajmniej przy nich nie wybuchnąć płaczem.

Zamknęłam drzwi na klucz i zsunęłam się po drzwiach pogrążając w płaczu. Kurwa, nie wiedziałam, że James znajdzie sobie nową dziewczynę tak szybko. A jednak. Z tego co widzę, to życie lubi mnie zaskakiwać, niestety częściej negatywnie, ale cóż. Muszę żyć dalej, czy to z Jamesem czy bez  niego, i w końcu muszę się też pogodzić z tym, że ułoży sobie życie. Beze mnie.

Wczoraj, w sumie nic ciekawego nie robiłam. Jedynie lekcje, ale i tak nie miałam zbyt dużo zadane, więc szybko poszło. Dzisiaj mój pierwszy dzień szkoły od ok. miesiąca, ale w sumie się cieszę, bo już mi się nudzi w domu. Nareszcie będę się codziennie widzieć z Peterem, Nedem i Glorią, którą w sumie bardzo polubiłam, bo dość dużo pisałyśmy. Okazała się mądrą i naprawdę zabawną dziewczyną, mamy też dużo wspólnego, więc też o czym gadać.

Córka StarkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz