Rozdział 30

679 26 3
                                    

                                               18.02.2022
                                             Poniedziałek

Ostatni tydzień minął mi spokojnie i nic wielkiego się w zasadzie nie działo. Co ok. 2 dni widuję się z Jamesem, i... A właśnie! 14 lutego były walentynki! Ogólnie to nigdy ich nie obchodziłam, i to nie dlatego, że uważam to za głupie święto, ale po prostu nie miałam z kim, może tak. Wracając, były walentynki i mieliśmy się zobaczyć, ale nie robić nic wielkiego z tej okazji, jednak ja postanowiłam kupić Jamesowi jakiś drobiazg.

Oprawiłam nasze wspólne zdjęcie w ramkę, i włożyłam ją w torebkę ozdobną dokładając do środka jakiegoś szampana i słodycze - powinno mu się spodobać.
Spotkaliśmy się u mnie w domu, korzystając z tego, że rodzice pojechali do znajomych i zaczęliśmy oglądać film. Leżałam na kolanach Jamesa, który bawił się moimi włosami i nagle przypomniałam sobie, że nie dałam mu tego prezentu. Powiedziałam mu więc, że mam coś dla niego i popędziłam na górę po upominek.

- Jestem - uśmiechnęłam się do niego i chowając prezent za plecami podeszłam bliżej. - Wiem, że mieliśmy nie świętować, ale zrobiłam coś małego.

- Danielle... - wziął głęboki wdech i uniósł brwi do góry.

- Powiedz czy Ci się podoba - wyszczerzyłam zęby i przekazałam mu torebkę. Ten otworzył ją i spoglądając do środka, jako pierwszego zobaczył szampana, więc zaśmiał się tylko i postawił go na stoliku.
W końcu jednak wyjął ramkę i widząc, że to nasze zdjęcie, na jego twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. Odłożył prezent na komodę i spojrzał na mnie podchodząc jak najbliżej. - I jak? Może być? Wiem, że to nic wielkiego ale... - James nie dał mi dokończyć bo wziął mnie na ręcę i posadził na blacie kuchennym.

- Kocham Cię - jego wzrok przeszedł na moje usta i bez zastanowienia wbił się w nie jedną ręką łapiąc mnie w talii, a drugą za kości policzkowe. - Jest idealny.

- Ciesze się w takim razie - uśmiechnęłam się do niego i zeskoczyłam z blatu, znowu kierując się do salonu.

- W zasadzie, to ja też coś dla Ciebie mam - powiedział składając całusa na mojej szyi. - Poczekaj chwilę, zostawiłem go w samochodzie - chłopak wyszedł na chwilę z domu, i zostawił mnie w środku strasznie ciekawą co on dla mnie ma.
Na szczęście, nie musiałam długo czekać  i James po ok. minucie dołączył do mnie na kanapę. - Proszę bardzo - przekazał do moich rąk małe pudełeczko z zawiązaną wstążką, a ja już cała podekscytowana jak najszybciej zdjęłam z niego wieczko.
Moim oczom ukazał się srebrny łańcuszek z zawieszką w kształcie kółka. Z jednej strony było po prostu srebrne, ale kiedy je odwróciłam, miało wygrawerowaną datę 15112021. To dzień, w którym pierwszy raz mnie pocałował. Pamiętał.

- O mój boże, jest śliczny James! Dziękuję! - w podziękowaniu rzuciłam się na niego i obdarowałam jeszcze kilkoma pocałunkami.

Resztę wieczoru spędziliśmy pijąc szampana i jedząc zamówioną wcześniej chińszczyznę.
Tak więc mniej więcej upłynęły mi walentynki, od momentu których nie zdejmuję tego łańcuszka. Znaczy dla mnie naprawdę bardzo dużo, i wątpię żebym kiedykolwiek go zdjęła.
To był jeden z najlepszych prezentów mojego życia.

Całkiem z innej beczki, Caleb wciąż nie chodzi do szkoły, co jest dla mnie ogromnym plusem, bo nie muszę się przynajmniej martwić czy znowu czegoś nie odwali. Powoli zapominam już o tym, że jego ojciec jest szefem mafii. Pewnie były to zwykłe plotki - ludziom nudzi się we własnych życiach, więc postanawiają namieszać w cudzych.

Córka StarkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz