Rozdział VII cz.I

942 30 2
                                    

Następnego dnia obudziłam się na totalnym kacu, powoli się podniosłam do pozycji siedzącej i zobaczyłam że wokół mojego łóżka jest jeden wielki burdel, moje ubrania i dwie puste butelki po winie, gdybym ja jeszcze pamiętała jak do tego doszło. Wstałam na nogi i jako tako ominęłam bałagan i ruszyłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i owinięta ręcznikiem wyszłam z łazienki.

- Vi musimy porozmawiać. - Powiedział Jace wchodząc do pokoju bez pukania.

- Jasne nie krępuj się. - Mruknęłam podchodząc do szafy a blondyn momentalnie się odwrócił plecami do mnie.

- Pójdziesz z nami na posterunek policji ? Wiemy gdzie jest kielich. 

- Ehh jak już potrzebujecie pomocy specjalisty, ogarnę się i przyjdę. - Odparłam wyciągając odpowiedni ubrania.

- Okej to my będziemy czekać w centrum dowodzenia.- Powiedział i wyszedł nie odwracając sie do mnie, razem z ubraniami poszłam do łazienki i po 30 minutach byłam w drodze do centrum.

- Cześć wszystkim. - Odezwałam się dochodząc do Jace'a i Clary.

- Cześć, Jezu jak ty wyglądasz dobrze się czujesz? - Zapytał z lekkim śmiechem Jace.

- Czuję się tak jak wyglądam. 

- Dobra skupmy się, sprawa wygląda tak że Clary i ja wchodzimy jako pierwsi a ty będziesz ubezpieczać. - Powiedział Jace nachylając się i szepcząc.

- Aha czyli nie legal ? 

- Tak, więc zrobimy to dyskretnie. - Odparł Jace.

- A czemu tylko we trójkę a nie w piątkę ?

- Bo Alec nigdy się nie zgodzi na to, a Izzy jest zajęta. - Wyjaśniła mi ruda.

- Okej, to do roboty. - Mruknęłam i wyszliśmy z budynku, a przed nim czekał na nas Luke, prychnęłam pod nosem i wsiedliśmy do jego auta. 

Po 30 minutowej jeździe byliśmy pod komisariatem.

- Karty są w moim biurku. - Oznajmił mężczyzna wysiadając z auta a my razem z nim.

- To na co czekamy ? - Jace się wyrwał do przodu ale zdążyłam go zatrzymać.

- Spokojnie, unikniemy niepotrzebnej uwagi jeśli zrobię to sam. - Odezwał się Luke stając na przeciw blondyna.

- Poczekamy tutaj. - Oznajmiła Clary.

- Wielka misja, czekanie pod przyziemnym komisariatem. - Mruknęłam splatając ręce na klatce piersiowej.

~~~~~~

- Kurde ile można brać karty z biurka ? - Zirytowałam się gdy czekaliśmy już jakiś czas na mężczyznę. 

- Mówił że chce uniknąć uwagi, tak ? - Jace patrzył w kierunku okien, mój i Clary wzrok też tam powędrował i zobaczyliśmy jak prowadzą skłutego Luke'a. - Nie idzie mu to dobrze.

- Członkowie Kręgu ? 

- Nie wydaje mi się. - Odparłam w stronę rudej.

- Przyziemni od spraw wewnętrznych. - Odpowiedział Jace przyglądając się uważniej.

- Spojrzałeś na nich i już wiesz kim są? 

- Jeszcze wiele musisz się nauczyć, wystarczy wyczytać to z ich odznak. - Mruknęłam przewracając oczami.

- Lepsze niż lornetka i inne zoom'y. - Jace podwinął rękaw kurtki i pokazał dziewczynie runę dalekowzroczności.

- Luke miał swoją szansę, teraz nasza kolej. - Zwróciłam się do dwójki i aktywowaliśmy runy niewidzialności i ruszyliśmy do wejścia. 

Dar Anioła / Alec LightwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz