Rozdział XII cz.I

756 24 1
                                    

Po niecałej godzinie snu zostaliśmy obudzeni przez Izzy, która zdenerwowana wleciała do pokoju i powiedziała że zaraz mamy się wstawić w Centrum Dowodzenia.

- Alec podaj mi stelę. - Mruknęłam przecierając oczy, nie powiem jestem nieźle wyjebana z butów ale są sprawy ważne i ważniejsze.

- Proszę, ale nie nadużywaj runy wytrzymałości bo to może się źle skończyć. - Upomniał mnie podając mi przedmiot, przewróciłam tylko oczami i przejechałam stelą po runie i od razu lepiej się poczułam, bez słowa wyskoczyłam z łóżka i podeszłam do szafy skąd wyjęłam pierwsze lepsze ubrania i z nimi poszłam do łazienki.

Kiedy oboje byliśmy ogarnięci wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy do miejsca docelowego, gdzie było pełno ludzi i każdy latał od stanowiska do stanowiska, ale nigdzie nie było Isabelle.

- Jakieś wieści od Clave ? - Usłyszałam niedaleko głos czarnowłosej.

- Nic. Próbujemy od czterech godzin. - Odpowiedziała jej Lydia, i po chwili pojawili się obok nas razem z Magnusem.

- Coś nie gra ? - Zapytałam idąc za nimi razem z Alec'iem.

- Clave się wypięło, kto się dziwi ręka do góry. - Sarknął Magnus na co parsknęłam śmiechem, i podeszliśmy do jednego ze stanowisk i stanęliśmy wokół niego.

- Martwię się o Jace'a nie wyczuwam więzów parabatai. - Odezwał się Alec opierając się rękami o stół.

- Znajdziemy go Alexandrze. - Zapewnił go Magnus.

- Podobno Hodge widział Valentine'a na statku, być może dalej na nim są. - Wtrąciłam również się opierając.

- Szlaki wodne Nowego Jorku. - Isabelle za jednym ruchem zrobiła makietę, a Magnus odszedł kawałek dalej z bluzą mojego brata i próbował go namierzyć swoją mocą.

- I co ? Masz coś ? - Zapytałam po chwili patrząc na maga.

- Przykro mi. - Odparł na co we mnie się zagotowało.

- Jak to ? Musi coś być ! - Uniosłam głos zła, Alec momentalnie mnie objął ramieniem i próbował uspokoić co mu średnio wyszło.

- Nie widzę go Vi, przykro mi naprawdę. - Odparł Magnus, Alec tylko westchnął i odszedł ode mnie kawałek, stanął przodem do reszty osób z Instytutu i zabrał głos.

- Dobra posłuchajcie mnie teraz, monitorujcie Hudson i East River, meldujcie jak zobaczycie coś podejrzanego. - Donośnym głosem poinformował wszystkich.

- Robię to właśnie Alec. - Wtrąciła Lydia, przez co Lightwood odwrócił się w jej stronę, a ja już w środku wręcz kipiałam złością.

- Ale jakoś nie znalazłaś Jace'a. - Warknęłam w jej stronę podchodząc do niej i stając kilka centymetrów przed nią.

- Mówisz właśnie do szefa Instytutu. - Skarciła mnie blondynka na co wywróciłam oczami.

- Jace zaginął ! - Znowu na nią naskoczyłam a obok mnie pojawiła się reszta.

- Vi odpocznij, dobrze ci to zrobi. - Izzy chwyciła mnie za ramię na co odwróciłam się w jej kierunku.

- Nie teraz, nie ma na to czasu. - Powiedziałam tonem nieznoszącym sprzeciwów.

- Isabelle ma rację, i to nie jest prośba. Możesz odejść. - Rozkazała Lydia na co prychnęłam bezczelnie w jej stronę.

- Dobrze, nie ma problemu. - Mruknęłam i odwróciłam się na pięcie i chciałam już odejść ale Alec złapał mnie za rękę tak że odwróciłam się w jego stronę.

Dar Anioła / Alec LightwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz