Rozdział X cz. I

861 21 7
                                    

Biegłam już tak przez dłuższy czas, bo po mimo runy opadałam już z sił. Postanowiłam się zatrzymać i odsapnąć chwilę, kiedy się zatrzymałam usiadłam na krawężniku chodnika i głęboko oddychałam aby wyrównać akcję serca.  To tak nie może się skończyć, nie chcę mieć Alec'a za wroga, za bardzo mi na nim  zależy, pomyślałam po czym z kieszeni wyjęłam telefon i z wielkim zawahaniem wybrałam numer do chłopaka.

~ Halo ? - Usłyszałam zaspany głos.

~ Alec to ja Tori, musimy porozmawiać. Przyjdź do parku niedaleko Instytutu. - Wyjaśniłam po czym się rozłączyłam. Wstałam na równe nogi i po mimo zmęczenia zaczęłam biec w stronę parku, w którym byłam po trzydziestu minutach.

- Przepraszam. - Odezwałam się pierwsza gdy zobaczyłam Alec'a stojącego do mnie plecami, a  gdy usłyszał mój głos od razu się odwrócił.

- Miałem cię nie szukać i nie chcesz mnie znać. - Sarknął w moją stronę, na co ja wywróciłam oczami.

- Głupio postąpiłam wiem, ale zrozum też mnie. Gdyby to Izzy była zamiast Clary, też byś tak postąpił. - Podeszłam bliżej chłopaka i chwyciłam go za dłonie patrząc mu w oczy.

- Vi rozumiem ciebie doskonale, ale nie możesz odpierdalać takich akcji. - Przyciągnął mnie do siebie i przytulił, w jego ramionach czuję się taka bezpieczna i ważna ja go serio kocham.

- Wiem, nie chciałam aby to tak wyszło ale teraz czasu nie cofnę. Proszę wybacz mi to że cię zaatakowałam i to co ci powiedziałam. 

- Wybaczam ci, a teraz chodź wracajmy do domu. - Odusnął mnie od siebie po czym oboje ruszyliśmy do Instytutu.

 Kiedy byliśmy w środku od razu ruszyłam do Izzy, która była w centrum dowodzenia obie się przytuliłyśmy do siebie.

- Myślałam że cię więcej już nie zobaczę, nie rób mi tego i nie doprowadzaj mnie do zawału. - Pouczyła mnie kiedy się od siebie odkleiłyśmy.

- Obiecuję że już tak nie zrobię. - Uśmiechnęłam się w jej stronę.

- Gdzie Clary, Jace i Meliorn ? - Zapytała ciszej.

- Spokojnie, są bezpieczni a przynajmniej tak myślę bo rozdzieliliśmy się zaraz po tym jak go uwoliliśmy. - Odpowiedziałam opadając na fotel.

- Izzy gdzieś ty była ? - Zapytał Alec podchodząc do nas.

- Gdzieś gdzie nie było ciebie i twojej narzeczonej. - Odparła z sarkazmem, no tak Alec jej nie widział więc nie wie że ona też brała w tym udział.

- Jace i Clary uciekli, nie dam rady cię ochronić jeśli będziesz kłamać.

- Nie potrzebuję ochrony do jasnej cholery, Meliorn żyje i to się liczy. - Odparła lekko zła i chciała go wyminąć, ale Alec jej nie pozwolił.

- Powiedzcie mi coś. - Zwrócił się do nas. - Czy Raj mógł widzieć coś obciążającego ? - Popatrzył na nas a potem przed siebie, przez co mój wzrok też tam powędrował i zobaczyłam Lydie która rozmawiała z Raj'em.

- Nie było rannych więc to nie był atak, to zasadzka. - Usłyszałam głos mężczyzny.

- To niemożliwe, nikt z poza Instytutu nie wiedział o tej akcji. - Zaprotestowała blondynka, aż się we mnie zagotowało gdy usłyszałam jej głos.

- Było ciemno, a po za tym były tam wampiry i wilkołaki, ale ten który mnie złapał poruszał się jak Nocny Łowca. - Odpowiedział, przez co wzrok blondynki powędrował na naszą trójkę.

- No to pięknie. - Skomentowałam cicho.

- Nie boję się konsekwencji. - Mruknęła Izzy i odeszła od nas,  Alec posłał mi pytające spojrzenie na co tylko wzruszyłam ramionami i poszłam w jej ślady.

Dar Anioła / Alec LightwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz