- Clary już wie że Jace nie jest naszym bratem. - Odezwałam się po dłuższej chwili ciszy.
- Powiedzieliście jej jednak ? - Alec pocałował mnie w czubek głowy na co się uśmiechnęłam pod nosem.
- Nie i tak, powalone trochę bo wszedł temat krzywdzenia i on do niej że nigdy w życiu by jej nie skrzywdził. - Podniosłam się z klatki piersowej Alec'a i spojrzałam na niego. - No i Clary wygarnęła mu że Jace'a jakoś krzywdził i od tego się zaczęło, perfidnie się uśmiechnął do nas i stwierdził że jeszcze jej nie powiedzieliśmy no i Clary zaczęła dopytywać o co chodzi i Jace jej powiedział, wkurwiła się ostro i wyszła. - Wyjaśniłam całą sytuację.
- Najgorsze jest chyba to że nasza blondynka dalej coś czuje do Clary i za cholerę się do tego nie przyzna. - Westchnął Lightwood na co parsknęłam śmiechem.
- Skądś znam takie zachowanie hmm ciekawe skąd. - Po wypiwiedzeniu tych słów Alec mnie zaatakował a mianowicie moje boczki i zaczął mi wbijać delikatnie palce w nie.
- Przestań ! - Krzyknęłam przeciągając to słowo ale nic to nie dało a wręcz przeciwnie, więc zaczęłam się bronić i koniec końców wyszło tak że oboje po jakimś czasie opadnęliśmy zmęczeni na poduszki. - Idziemy do Jace'a ? Musimy w końcu obgadać ten plan działania.
- Tak. - Odparł Alec klepiąc mnie delikatnie po nodze, oboje wstaliśmy i opuściliśmy mój pokój kierując się w stronę centrum, gdzie zaczęliśmy się rozglądać za Jace'em a po upewnieniu się że go tu nie ma wyszliśmy na dach, i był to strzał w dychę gdyż Jace stał oparty o murek i wpatrywał się w panoramę miasta.
- Jace. - Odezwałam się cicho a blondyn powoli się odwrócił w naszą stronę, kiedy zobaczyłam łzy płynące z jego oczu moje serce o mal nie pękło, widok płaczącej blondynki to smutny widok szybko podeszłam bliżej niego mocno go przytulając co odwzajemnił, Alec uczynił to samo a blondynka już do reszty się rozkleiła...
********
- Założyłeś osłonę ? - Zapytałam Magnusa jednocześnie sprawdzając czy Valentine jest dobrze skuty.
- Nikt nas nie zobaczy słońce. - Odpowiedział.
- Nadal młoda uważam że to zbyt duże ryzyko. - Wtrącił Alec na co wzruszyłam ramionami.
- Cóż nie ma innego wyjścia. - Pociągnęłam za ramię Valentine'a na odpowiednie miejsce i odeszłam do Alec'a.
- Kamery są wyłączone, za pół godziny kończy się spotkanie inkwizytorki. - Powiedział Jace dochodząc do nas.
- Dobra to ja idę po Clary i po stelę. - Westchnęłam i szybkim krokiem odeszłam od chłopaków, gdy odnalazłam siostrę szybko ją pociągnęłam do miejsca gdzie są chłopaki, wzięłam jeszcze od niej stele i zatrzymałam się przed drzwiami gdyż umówiliśmy się że dadzą mi znać kiedy mam zaatakować Azazela z zaskoczenia.
- Vi teraz. - Usłyszałam głos Jace'a bez chwili zawachania otworzyłam drzwi i podchodząc do nich narysowałam runę światła i wystawiłam rękę w stronę Azazela, ale nic się nie stało..
- Kurwa nie teraz. - Szepnęłam zła rysując ją ponownie.
- Nie działa, ale jak to ? - Zapytał Jace.
- Jakbym wiedziała to bym ci odpowiedziała. - Sarknęłam.
- Głupcy myśleliście że mnie uwięzicie ? - Powiedział demonicznym głosem Azazel i aktywował swoją moc która sprawiła że wszystkich nas odrzuciło kawałek od niego, a gdy demon coś zmielił w palcach powstał przeraźliwy pisk, który doprowadzał do szału i okropnego bólu głowy, każdy leżał na ziemi bez ruchu praktycznie ale za to krzyczeli z bólu, w tym chaosie nie wiem jakim cudem znalazłam się obok Alec'a który mocno zaciskał szczękę z bólu mimo to złapał mnie za dłoń mocno i próbował dać otuchy przymknęłam oczy aby choć trochę było mi lepiej, a gdy je otworzyłam zobaczyłam że Jace stoi obok Azazela i trzyma w ręku miecz, demon chyba nie chciał z nim walczyc bo się rozpłynął w powietrzu a ten okropny pisk ustał.
CZYTASZ
Dar Anioła / Alec Lightwood
FanfictionDla zwykłej dziewczyny wychowanej w sierocińcu, Świat Cieni staję się domem. Dzięki nowo poznanym przyjaciołom Victoria odkrywa kim naprawdę jest. Ps. Opowiadanie trochę bardzo się różni od serialu 🙈