Rozdział XII cz. III

611 19 4
                                    

- O Aniele. - Westchnęłam opadając na poduszkę obok czarnowłosego, powoli próbowałam unormować swój oddech po tym wszystkim.

- Masz kochanie słabą kondycję. - Mruknął chłopak dotykając mojego nagiego brzucha przez co przeszły mnie ciarki a na ciele automatycznie pojawiła się gęsia skórka.

- Jeszcze się zdziwisz kochanie. - Odparłam wstając z łóżka i ubierając na siebie bieliznę po czym z powrotem położyłam się obok Aleca i przykryłam siebie kołdrą, chłopak zrobił to samo i położył się obok przyciągając mnie do siebie.

- Pamiętasz co ci opowiadałam o swoim śnie dotyczącym moich rodziców ? - Zapytałam podnosząc się do pozycji siedzącej i patrząc przez ramie na chłopaka. - To wcale nie wyglądało tak jak w moim śnie, owszem Jocelyn powiedziała Lukeowi o ciąży i mnie urodziła ale były jakieś komplikacje z nią przez co musiała leżeć w łóżku przez jakiś czas, a w tym czasie Valentine ukradł mnie a jak Jocelyn doszła do siebie to zaprowadził ją na mój grób, wmówił jej że umarłam i nie wiem czy on mnie odesłał do tego domu dziecka, nie mam pojęcia dlaczego w ogóle miałam taki sen. - Opowiedziałam wszystko, no prawie bo boję się jeszcze mu powiedziećo tym że ten psychol robił eksperymenty na mnie i na Jacesie.

- Dziwne, myślałem że manipulacja naszym umysłem podczas snu to mit. - Powiedział zamyślony na co zmarszczyłam brwi.

- Co przepraszam ? Jaka manipulacja ? - Zapytałam nic nie rozumiejąc na co Alec westchnął.

- Chodzi o to że ktoś mógł zmanipulować twój umysł przez co mogłaś mieć właśnie taki sen, żebyś miała totalnie inny pogląd na sytuację. - Wyjaśnił.

- Ale po co ? To jest chore. - Jęknęłam opadając z powrotem na poduszkę patrząc w sufit.

- Nie wiem, może z czasem się to wyjaśni. - Odpowiedział zbliżając swoją twarz do mojej i mnie pocałował co odwzajemniłam i pogłębiłam pocałunek, całowaliśmy się dopóki ktoś nam nie zapukał do drzwi, szybko się oderwałam od chłopaka i wyskakując z łóżka po drodze zgarnęłam szlafrok i poszłam otworzyć drzwi.

- Stało się coś Izzy ? - Zapytałam otwierając jej szerzej drzwi aby mogła wejść.

- Lydia robi zaraz jakieś ważne zebranie, za pięć minut w sali operacyjnej. - Powiedziała patrząc na nas z dwuznacznym uśmiechem na co delikatnie się speszyłam.

- Um jasne, przebiorę się tylko i przyjdziemy. - Odparłam nerwowo drapiąc się po karku, Izzy posłała mi tylko uśmiech i wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi, zrezygnowana podeszłam do szafy skąd wyjęłam pierwsze lepsze ubrania, i chcąc już odwrócić się aby móc pójść do łazienki spotkałam się z ustami Aleca, coś bardzo uczuciowy dziś jest to aż dziwne i nie podobne do niego.

- Kochanie spóźnimy się. - Mruknęłam między pocałunkami.

- Nic się takiego nie stanie. - Odpowiedział po czym wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki, gdzie szybko mnie pozbył szlafroka i całej bielizny i siebie przy okazji po czym weszliśmy pod prysznic..

~~~~

- Mamy wyraźne dowody, giną młodzi i wyszkoleni wojownicy ktorzy są porywani z klubów bokserskich i z siłowni, Valentine pewnie zrozumiał że nawet z Kielichem tworzenie Nocnych Łowców nie jest Łatwe. - Lydia stała na schodach i mówiła a ja z Aleciem doszliśmy stając obok Izzy która patrzyła na blondynkę, a po chwili obok nas pojawiła sie również Clary, Alec spojrzał na nią wymownie wywracając oczami, myślałam że między nimi już jest ok. - Chce przyziemnych z szansami na przeżycie przemiany. 

- Kiedy to się zaczęło ? Nikt mnie nie poinformował. - Szepnęła Clary do mnie na co wzruszyłam ramionami.

- To nie przypadek. - Odpowiedziała Izzy.

Dar Anioła / Alec LightwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz