Rozdział XXII cz.II

121 5 0
                                    

Po przekroczeniu drzwi Instytutu od razu skierowałam się do gabinetu Alec'a gdzie był wraz z tą wiedźmą.

- I jak znaleźliście Eliota ? - Zapytał Alec przytulając mnie do siebie co odwzajemniłam.

- Owszem, ale nie mam dobrych wieści. - Odpowiedziałam odsuwając się od niego. - Eliot użył zaklęcia zabijającego się, co więcej mam przypuszecznia a wręcz pewność że Jonathan wraz z Valentine'em u niego byli. 

- Kurwa to nie dobrze, a gdzie Jace i Clary ? 

- Pewnie zaraz tu dołączą, a jak poszukiwania ? Masz już coś ? - Ostatnie słowa skierowałam do Dot, która siedziała na kanapie Alec'a i grzebała coś w tablecie.

- Zawężam właśnie obszar poszukiwań. - Odpowiedziała nie patrząc nawet na mnie.

- Wiesz że gdy znajdziesz już lustro to Clave je przejmie ? - Wtrącił Alec stając obok mnie.

- Myślicie że chcę się w to mieszać ? - Prychnęła patrząc na nas przelotnie. - Chcę tylko powstrzymać Valentine'a. 

- Ciekawe od kiedy ci na tym aż tak zależy. - Powiedziałam sarkastycznie.

- Vi.. . - Upomniał mnie Alec.

- Nie jest w porządku, spokojnie nie dziwię sie jej że mi nie wierzy. - Powiedziała ze skruchą kobieta na co parsknęłam. - W każdym bądź razie kiedy znajdę lustro stanie się ono własnością Clary Fairchild, tylko jej ufam i może zrobić z nim co zechce.

- W porządku, ostatnio mamy tu dużo zdrajców więc Jace, Vi i Clary będą cię chronić w razie czego. - Odpowiedział Lightwood, w tej samej chwili do środka przyszła pozostała dwójka wraz z Sebastianem.

- To Jonathan, nasz brat. - Powiedziała od razu Clary.

- Już wiem, pewnie szuka lustra. - Odpowiedział jej Alec, a mój wzrok przykuł Sebastian patrzący na tablet który trzymała Dot, a potem na jej znamie. 

- Sebastianie doceniamy twoją pomoc, ale poradzimy sobie bez ciebie. - Odezwałam się patrząc na niego, a reszta posłała mi zdziwione spojrzenia.

- Chętnie wam pomogę. - Odpowiedział.

- Dziękuję, ale damy sobie radę. - Rzekłam stanowczo.

- Oczywiście. - Mruknął i wyszedł niezadowolony, ruszyłam za nim i zamknęłam drzwi aby nikt więcej już tu nie zaglądał.

- Od kiedy wydajesz polecenia i wybierasz ludzi do misji ? - Zapytała niezadowolona ruda.

- Od wtedy kiedy mi coś nie pasuje w ludziach, nie ufam mu na tyle żeby był wtajemniczony w tak poważną misję, ale jeśli chcesz proszę bardzo droga wolna możesz za nim lecieć nawiny dzieciaku. - Odpowiedziałam zirytowana jej zachowaniem, Clary spiorunowała mnie tylko wzrokiem ale nic więcej już nie mówiła.

- Okej mam już w miarę zawężony obszar, żeby wam to zwizualizować potrzebuję większego ekranu. - Wtrąciła Dot na co pokiwałam tylko głową.

- Więc chodźmy do centrum operacyjnego. - Mruknęłam i całą czwórką oprócz Alec'a się tam skierowaliśmy, po paru minutach Dot pokazała nam trójkąt na mapie miasta, który wyglądał dość znajmo jak na moje oko.

- Chwila poczekajcie. - Odezwałam się w pewnym momencie gdy mapa została przybliżona. - To miejsce wygląda jak park, do którego chodziliśmy z opiekunką z sierocińca, pamiętam że była tam taka piękna altana z jakimś posągiem.

- Ja też chodziłam do tego parku z mamą, robiłyśmy tam pikniki i inne takie. Myślę że schowała to lustro w tym parku, po to abym kojarzyła to miejsce tak na wszelki wypadek. - Dodała od siebe Clary na co przewróciłam oczami.

Dar Anioła / Alec LightwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz