Rozdział dwudziesty drugi

395 34 170
                                    

Pierwszym, co następnego dnia zobaczyła Miranda po otworzeniu oczu, był pyszczek Mimka.

Kotek o białej sierści co prawda należał do jej brata, ale lubił też przychodzić do innych osób. Najwyraźniej jakoś wszedł do jej sypialni i chciał teraz, aby go pogłaskała.

Aż przypomniało jej się, jak przez ostatni rok Myrona w Hogwarcie trzeba było uważać, ponieważ Mimek szczególnie uwziął się na szczura Parszywka, należącego wówczas do Percy'ego Weasleya. Przez to też rudowłosy zawsze narzekał, gdy w pobliżu zjawił się ten kot. Natomiast Fred i George, którzy byli wówczas na drugim roku, nieraz straszyli brata, że gdzieś w pobliżu jest Mimek, nawet gdy tak nie było.

Swoją drogą aż dziwne było to, że ten szczur nadal żył. Podobno był w rodzinie Weasleyów już jakieś sześć lat przed pójściem Percy'ego do Hogwartu, a teraz należał do jego najmłodszego brata, Rona. Miranda nie znała się za bardzo na szczurach, ale mimo wszystko dziwne było, że Parszywek żyje już około dwunastu lat.

Może jego mocą była długowieczność, kto go tam wie. W sumie Miranda dużo bardziej wolała koty, albo psy niż szczury.

Zaczęła głaskać kotka, kiedy do pokoju wbiegły jej siostry.

- Jak dobrze, że nie śpisz! Mama chce pomocy w pieczeniu pierniczków!

- I przygotowaniu ciast!

- A tata, Martin i Myron zaraz przyniosą choinkę i będziemy ubierać!

- I ulepimy też bałwana!

- A może pojeździmy na sankach!

Trzy jedenastolatki mówiły naprzemiennie z ogromnym entuzjazmem.

- Dobra, dobra, zaraz - mruknęła Miranda. - Jestem zajęta.

- Czym? - zapytała Monica.

- Głaskaniem kota - lakonicznie odparła Miranda. - To bardzo ważne zajęcie!

- Też możemy pogłaskać? - spytała Melinda.

- Nie, to mój kot - odparła najstarsza z sióstr.

- A nie Myrona? - spytała Mariane.

Miranda pokręciła przecząco głową.

- Wybrał mnie. Nie mogę go zawieść! - stwierdziła, głaszcząc kotka.

Ten niestety po chwili wyrwał się z jej rąk, zeskoczył na podłogę i umknął przez otwarte drzwi sypialni.

No i teraz nie miała już wymówki, żeby zostać w łóżku.

W końcu wygoniła niezbyt zadowolone z tego powodu siostry, mówiąc, że musi się przebrać.

Później była też w łazience, a następnie uznała, że pójdzie zobaczyć się z babcią, jeśli nie śpi.

Na szczęście ta nie spała i ucieszyła się na widok wnuczki.

- Jak się dzisiaj czujesz babciu? - spytała Miranda, siadając na krześle obok łóżka. Babcia był w pozycji półleżącej, a przed jej wejściem rozwiązywała jaką krzyżówkę.

- Dzisiaj nie jest najgorzej, zresztą muszę być przy ubieraniu choinki! Może to mój ostatni raz - powiedziała staruszka, a dziewczyna spojrzała na nią ze strachem.

- Nie mów tak babciu, na pewno wkrótce wyzdrowiejesz - powiedziała Miranda, chcąc, żeby tak było. Martwiła się o babcię, nie chciała jej stracić.

- Oj wnusiu, może wydaje ci się to nierealne w tak młodym wieku, ale czasami śmierć bywa ukojeniem. No i zobaczyłabym mojego Marcello... - powiedziała Morley z tęsknotą w głosie.

Triemki | Oliver Wood (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz