Rozdział jedenasty

532 49 210
                                    

W Wielkiej Sali unosiły się w powietrzu setki wydrążonych dyń z płonącymi wewnątrz świecami, chmary żywych nietoperzy i mnóstwo płonących pomarańczowych serpentyn, które płynęły leniwie przez pochmurne sklepienie jak wspaniałe węże wodne.

Miranda, Oliver, Maureen, a także Percy, który wrócił już z randki, siedzieli przy końcu stołu Gryffindoru, zajadając się pysznościami. Jedzenie bowiem było wspaniale i chyba każdy brał dokładki wszystkiego.

Nawet Oliver dał się namówić na skosztowanie więcej niż zwykle jadł - w końcu to miała być ich ostatnia uczta Halloweenowa w Hogwarcie.

Dla jednych coś było po raz ostatni, dla innych pierwszy. Miranda ze swojego miejsca widziała stół Krukonów i swoje siostry, radujące się z wielu pyszności. A na dodatek czekały na nie słodycze z Hogsmeade, które dała im przed Ucztą.

Wszystko zakończyło się widowiskiem zorganizowanym przez duchy Hogwartu. Powyskakiwały ze ścian i stołów, tworząc barwny korowód. Prawie Bezgłowy Nick, duch Gryffindoru, wzbudził ogólny podziw, znakomicie odgrywając scenę pozbawienia go głowy.

Potem wszyscy powędrowali do Wieży, tam jednak przed wejściem zatrzymali się. Uczniowie stanęli na korytarzu i nikt nie wchodził do środka.

- Co się dzieje? - zapytał ktoś.

Miranda, Maureen Oliver i Percy stali z tyłu, z czego ten ostatni od razu zaczął się przepychać do przodu.

- Proszę mnie przepuścić! - powiedział nagle Percy. - Co to za korek? Przecież wszyscy nie mogli zapomnieć hasła... Przepraszam, jestem Prefektem Naczelnym...

Jeśli to jego bracia zrobili jakiś żart, to on ich pewnie ukatrupi. A ona, Maureen i Oliver będą musieli starać się go od tego odwieść.

Chociaż w sumie nie byłby to pierwszy i ostatni raz zapewne.

Nagle zapadła cisza, najpierw z przodu, jakby wzdłuż korytarza przebiegła fala strachu. Słychać było, jak Percy mówi ostrym tonem:

- Niech ktoś idzie po profesora Dumbledore'a. Szybko.

Uczniowie odwrócili głowy; ci z tyłu stawali na palcach.

- Co się dzieje? - zapytała Maureen.

Ktoś odszedł od tłumu, by znaleźć dyrektora.

Po chwili zjawił się profesor Dumbledore; Gryfoni stłoczyli się, aby zrobić mu przejście.

Gruba Dama znikła z portretu, który został pocięty jakimś ostrym narzędziem, tak, że paski płótna leżały na podłodze, a w samym obrazie było pełno wielkich dziur.

Miranda zastanawiała się, co tu mogło się wydarzyć. Kto mógł zrobić coś tak strasznego?

Dumbledore rzucił okiem na zniszczony obraz, a wtedy zobaczył spieszących ku niemu Snape'a, McGonagall i Lupina.

- Musimy ją odnaleźć - powiedział. - Profesor McGonagall, proszę iść zaraz do Filcha i powiedzieć mu, żeby przeszukał wszystkie obrazy w zamku.

- Powodzenie murowane! - rozległ się skrzekliwy głos.

Nad głowami tłumu poszybował poltergeist Irytek. Był najwyraźniej zachwycony, jak zawsze na widok zniszczenia lub czyjegoś zmartwienia.

- Co masz na myśli, Irytku? - zapytał spokojnie Dumbledore, a roześmiany od ucha do ucha poltergeist spoważniał, bo czuł przed nim respekt.

- Jest zawstydzona, wasza dyrektorska mość - odpowiedział przymilnym głosem, który wcale nie był milszy od jego zwykłego skrzeku.

Triemki | Oliver Wood (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz