Rozdział trzydziesty pierwszy

188 18 97
                                    

Z racji, że od października Black już się nie pojawił w zamku, większość uczniów uznała, że już nic im nie grozi, bo on prawdopodobnie uciekł na drugi koniec świata. Nawet Gruba Dama zgodziła się w końcu wrócić na swoje miejsce, by strzec Wieży Gryffindoru, co większość osób przyjęła z ulgą. Sir Cadogan był bardziej utrapieniem, bo ciągle wszystkich wyzywał na pojedynek.

Po meczu zaczęły zbliżać się Walentynki i zarazem urodziny Mirandy. Zazwyczaj co roku miała z przyjaciółmi tradycję, by spędzić ten czas razem, a jeśli akurat któreś z nich kogoś miało, to ta osoba dołączała do ich grupy. Nigdy jednak jakoś nie lubiła Walentynek, nawet gdy miała chłopaka.

Tym razem jednak była w ponurym nastroju przede wszystkim przez śmierć babci i zdecydowanie nie miała ochoty na jakiekolwiek świętowanie urodzin. Ludzie wokół niej się cieszyli z wygranego meczu czy Walentynek, a ona miała ochotę się zaszyć gdzieś z dala od tego wszystkiego.

Mimo wszystko jednak naprawdę doceniała, że ma przy sobie przyjaciół, chociaż zarazem nie chciała ich litości.

Miotały nią mieszane uczucia, ale nie miała pojęcia, czy kiedykolwiek będzie lepiej. Czuła się zmęczona szkołą, a zarazem odnajdywała w niej coś, czym mogła się zająć, żeby nie myśleć o babci.

Pewnego dnia szła razem z Maureen, Oliverem i Percym na zielarstwo, gdy natknęli się na jakieś zamieszanie. Zdziwieni podeszli do tłumu, zgromadzonego wokół Luise (przyjaciółki Penelopy), jej chłopaka Edmunda, oraz czarnowłosej Ślizgonki z ich roku, Merudy Smythe.

- Chciałam tylko, żebyś mnie pokochał - krzyknęła Meruda, patrząc z wściekłością na parę.

- Czy ty nie możesz w końcu zrozumieć, że ja cię nie kocham. I na pewno nie zdobędziesz miłości Amortencją - odparł wkurzony Fillmore.

- Chcesz się założyć? - zapytała wyniośle Smythe.

- Trzymaj się od nas z daleka - rzekła Luise, zakładając ręce na piersiach.

- Bo co, niszczę waszą idealną miłość? - zadrwiła brunetka.

- Smythe, nie przeginaj - stwierdził chłopak.

- A co mi zrobicie? - spytała Ślizgonka wyzywająco.

Nim Miranda zdążyła jakkolwiek zareagować, Percy przepchał się przez tłum i stanął obok nich.

- Natychmiast przestańcie, rozkaz Prefekta Naczelnego!

- Niby dlaczego miałabym cię posłuchać? - prychnęła Meruda.

- Percy, nie wtrącaj się w to. Sami sobie poradzimy - rzekł Edmund, spoglądając na rudowłosego.

- Co się tu dzieje? - zapytał stanowczo Weasley.

- Meruda podała eliksir miłosny, ale w porę to zauważyliśmy - wyjaśniła West

- Prawie mi się to udało - mruknęła Smythe.

- Odejmuję Slytherinowi trzydzieści punktów za nielegalne posiadanie i wykorzystywanie eliksirów miłosnych - stwierdził Percy.

- Aż tyle? Taki sprawiedliwy, a widać, że uprzedzony do Ślizgonów - prychnęła Meruda.

- I minus dziesięć za obrazę Prefekta - rzekł Percy.

- Myślę, że pan Weasley jako Prefekt Naczelny wie co robi. A panna Smythe zasłużyła na karę - powiedziała profesor McGonagall, podchodząc do zgromadzonych.

- Możecie się rozejść - rzekła Minerwa do zawiedzionych uczniów, którzy byli ciekawi dalszego rozwoju sytuacji.

Miranda, Oliver i Maureen podeszli do Percy'ego, Luise, Edmunda, oraz Penelopy, która po chwili do nich dołączyła. Razem poszli korytarzem, gdyż i tak mieli wspólnie lekcję.

Triemki | Oliver Wood (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz