Rozdział dwudziesty szósty

201 21 45
                                    

Następnego dnia Miranda od rana pilnie się przygotowywała na spotkanie. Chciała wyglądać elegancko, ale też bez zbytniej przesady.

- Miranda, zjedz najpierw śniadanie - powiedziała mama, wchodząc do jej pokoju. Wszędzie były porozrzucane ciuchy.

- Nie jestem głodna - odparła Miranda, po czym z frustracją popatrzyła na szafę. - Nie mam w co się ubrać!

- Spokojnie córeczko, pomogę ci - rzekła Blaine, podchodząc do niej. - Coś na pewno wybierzemy, jak nie twojego, to coś z mojej szafy. Ale najpierw coś zjedz. Wiem, że jesteś zdenerwowana, ale potem będzie ci burczało w brzuchu, a to też nie jest dobre.

Dziewczyna westchnęła.

- Po prostu chcę dobrze wypaść.

- Wiem, sama się stresowałam, jak szłam na swoją pierwszą rozmowę o pracę - rzekła Blaine, po czym ją przytuliła. - Ale wierzę, że sobie poradzisz. Kocham cię córuś.

- Ja ciebie też kocham mamo - odparła Miranda, przytulając się do niej.

Naprawdę kochała swoich rodziców. Wiadomo, w tak licznej rodzinie nie zawsze się dało znaleźć czas dla każdego, co szczególnie ją irytowało, gdy była młodsza. Teraz jednak rodzice naprawdę się postarali, by jej pomóc.

Blaine kochała wszystkie swoje dzieci. Starała się być dobrą mamą, nawet jeśli czasami była zmęczona opieką nad nimi wszystkimi. Mimo wszystko mocno przeżywała, gdy dzieci kolejno szły do Hogwartu, a potem zaczynały dorosłe życie.

Obie Ellis udały się do kuchni, gdzie mama kazała Mirandzie usiąść przy stoliku. Potem zrobiła jej kanapki i herbaty z owocami leśnych. Oczywiście, mogła kazać zrobić to skrzatu, ale lubiła czasami zrobić coś sama.

Po chwili Blaine postawiła przed córką talerz z kanapkami z szynką, serem i ketchupem. Miranda mimowolnie się uśmiechnęła, widząc buźki zrobione z ketchupu.

- Pamiętasz, jak ci robiłam takie buźki, jak byłaś mała? - zapytała mama, siadając na krześle obok. - Chciałam cię tak zachęcić do jedzenia, bo miałaś czas, kiedy zrobił się z ciebie straszny niejadek. Nic ci nie pasowało.

- E tam, nie było aż tak źle - zaprotestowała Miranda, biorąc kanapkę do buzi.

- Było - stwierdziła mama. - Naprawdę trudno mi uwierzyć, że tak szybko dorastasz... Zaraz kończysz szkołę.

- Masz jeszcze na głowie trzy małe dzieciaki - przypomniała jej Miranda.

- Mocno przeżywam każde z was - rzekła Blaine. - Pamiętam jak przed piątym rokiem wymsknęłaś się na imprezę i się o ciebie martwiłam. Wróciłaś o trzeciej nad ranem!

- I dałaś mi szlaban do końca wakacji - mruknęła Miranda, przypominając sobie wydarzenia sprzed kilku lat. - Z nimi będziesz mieć trzy razy gorzej.

- Obawiam się, że masz rację - powiedziała Blaine. - Ale tak po prostu jest, że zawsze będę się o was martwić.

Miranda napiła się herbatki i westchnęła.

- Wiem mamo.

Nadal mocno przeżywała to, co się stało, chociaż starała się skupić na spotkaniu z Abbott. Z drugiej strony była też przez to mocno zestresowana.

Po zjedzeniu posiłku obie udały się do pokoju Mirandy. Trojaczki na szczęście jeszcze spały, a bracia i tata zajmowali się swoimi sprawami. Rodzice już wcześniej wzięli urlop na te kilka dni, chcąc spędzić czas ze swoimi dziećmi. W końcu nie widzieli córek przez kilka miesięcy.

Triemki | Oliver Wood (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz