Rozdział dwudziesty piąty

234 21 92
                                    

Kolejne dni mijały, a Miranda nadal nie czuła się gotowa na pożegnanie.

Nie wiedziała, jak ma tak po prostu stanąć przed trumną, wiedząc, że jest tam jej babcia.

Jak miała tak po prostu to zrobić?

- Będziemy przy tobie - rzekła Maureen, przytulając ją.

Dzisiaj miał odbyć się pogrzeb. Miranda siedziała teraz w pokoju, przytulając się do przyjaciółki. Andersonowie byli na święta u rodziny za granicą, ale udało im się wrócić wcześniej.

Oprócz nich w pokoju byli także Oliver i Percy. Obaj chłopcy byli w czarnych szatach, podczas gdy dziewczyny miały czarne sukienki.

- Nie tylko teraz, ale też później - dodał Oliver. - Nie zostawimy cię.

- Naprawdę ci współczuję - dodał Percy. - Jesteśmy z tobą.

Miranda naprawdę doceniała, że starali się jej pomóc.

Każdy w rodzinie to przeżywał na swój sposób.

Rodzice wydawali się trzymać że względu na dzieci, ale Miranda i tak widziała ich smutek.

Bracia byli poważni jak nigdy, ale starali się trzymać w garści.

Trojaczki były marudne i widać było, że nimi to wstrząsnęło.

Miranda czuła, że jest w rozsypce. Żałowała, że nie spędziła z babcią więcej czasu, że nie mogła być przy niej w tych ostatnich miesiącach życia.

~

Na cmentarzu w Dolinie Godryka zjawiło się sporo osób. Głównie rodzina i znajomi Ellisów.

Koło trojaczek stanęli chociażby Jason Chase i Astoria Greengrass, którzy chcieli udzielić wsparcia swoim koleżankom. Koło Martina stanęła Gisele Anderson, z którą ten się przyjaźnił od dziecka. Myron był wspierany chociażby przez Nimfadorę Tonks, z którą znali się z Ministerstwa, a wcześniej ze szkoły.

Było dużo ludzi. Może i chcieli pomóc, ale nic nie było w stanie zmniejszyć tego bólu.

Miranda nie była w stanie patrzeć na trumnę. Nadal do niej nie docierało, że tam leży jej babcia.

Czuła, że brakuje jej sił.

Oliver chyba coś wyczuł, bo wziął ją za rękę. Była mu wdzięczna, ale nic nie powiedziała. Nie mogła.

Bo jak w takiej chwili znaleźć odpowiednie słowa? Jakie w ogóle są odpowiednie?

Czuła, jakby ktoś zabrał jej część serca. Babcia była dla niej bardzo ważna.

Gdy nadszedł moment, że mieli podejść do trumny przed jej zakopaniem, ona nie wiedziała co robić.

Z jednej strony nie chciała tego widzieć, bo to oznaczałoby zaakceptowanie faktu, że babcia nie żyje.

Z drugiej strony była to ostatnia szansa na jej zobaczenie.

- Jeśli chcesz pójść, to pójdę z tobą - rzekł Oliver.

- My też - dodał Percy, który stał razem z Maureen za nimi.

Dziewczyna westchnęła ciężko.

- Dobrze.

Nie wiedziała, czy robi dobrze. Ale ostatnie dni takie były. Dziwne i dziejące się jakby w innej rzeczywistości.

Czas. Był czas kiedy babcia była i jest czas, gdy jej już nie ma. A ona nie czuła się na to gotowa.

Triemki | Oliver Wood (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz