Rozdział dwudziesty dziewiąty

184 20 77
                                    

- Alicja, ty ustaw się z tamtej strony, Angelina tam... Fred i George, macie zajmować pozycje, które wam wcześniej wyznaczyłem!

Miranda siedziała na trybunach i obserwowała, jak Oliver wydaje polecenia swojej drużynie. Niestety Harry nadal nie dostał swojej miotły z powrotem, więc latał na jednej ze szkolnych.

W pewnym momencie musiała zająć się wyganianiem jakichś młodszych uczennic, które przyszły pogapić się na Olivera. Wiedziała, że on bardzo się denerwuje na myśl o tym, że jego strategia mogłaby zostać odkryta.

Z jakiegoś powodu irytowały ją te jego fanki. Wiele osób dziwiło się, czemu nie ma dziewczyny, ale on skupiał się na Quidditchu. Poza tym te, które z nim kiedyś były, wściekały się, że to jego główny temat rozmów. Poza tym prawdopodobnie były też zazdrosne o Mirandę i Maureen, z którymi się przyjaźnił.

Działało to też w przypadku Mirandy, która miała kilku chłopaków w poprzednich latach. Irytowało ich jednak, że tak dużo czasu spędza ze swoimi przyjaciółmi. Szczególnie tymi płci męskiej.

W tej chwili jednak nie miała głowy do takich rzeczy. Było jej przykro z powodu śmierci babci, chociaż starała się skupić na czymś innym. W Hogwarcie przynajmniej nie miała uczucia, że wszystko jakoś jej o niej przypomina.

Przypominała sobie też o jej ostatnich słowach. Jaki naszyjnik? Jaka siostra dziadka?

Nie miała pojęcia, o co mogło chodzić. Nie czuła się jednak jeszcze gotowa, by o tym z kimś porozmawiać.

W pewnym momencie zobaczyła, że na trybuny weszła Maureen.

- Hej Mau, co tam? - zapytała Miranda, gdy przyjaciółka usiadła obok niej.

- Na tablicy ogłoszeń właśnie napisali, że jutro zamiast pierwszych dwóch lekcji nasz rocznik ma się zebrać w Wielkiej Sali. Ma przyjechać ktoś z Uniwersytetu Ogólnomagicznego, by opowiedzieć nam o kierunkach, jakie będą w przyszłym roku - rzekła Anderson z ekscytacją.

Miranda słyszała o tej uczelni, ale wiedziała, że nie wszyscy się na nią decydują. Zresztą nie było tam tego, z czym miała być związana jej kariera.

- Przynajmniej odpadną ci eliksiry. Chociaż widzę, że już nie możesz się doczekać, by dowiedzieć się więcej o tej uczelni - rzekła Miranda, a przyjaciółka pokiwała głową.

- Tak, chciałabym tam się dostać. Myślałam nad tym już od jakiegoś czasu, ale nie chciałam ci mówić, bo miałaś ważniejsze rzeczy na głowie....

- Ej, nie mów tak. Jesteś moją przyjaciółką i zawsze znajdę dla ciebie czas - rzekła Miranda, obejmując ją ramieniem. - Jasne, jest mi teraz ciężej, ale nie zapominam o tobie.

Maureen przytuliła ją.

- Dzięki. Chcesz, żeby przynieść ci gorącego kakao albo koc? Zamarzniesz tu.

- Nie musisz - powiedziała Miranda. - Chcesz to zostań, niedługo skończą.

- Nie wiem ile wyjdzie to niedługo, ale niech ci będzie.

~

Następnego dnia cały najstarszy rocznik po śniadaniu zebrał się w Wielkiej Sali. Aż dziwnie było tak siedzieć grupkami, bez innych klas.

Przed mównicą stanął Albus Dumbledore, a zanim dwójka nieznanych im ludzi. Z boku natomiast znalazł się fotograf, który miał najwyraźniej fotografować to wydarzenie.

- Witajcie. Dzisiaj mamy zaszczyt gościć profesora Garrisona Connera, który jest dziekanem Uniwersytetu Ogólnomagicznego oraz doktora Johna Ackerley'ego. Przybyli, by opowiedzieć wam o Uniwersytecie i odpowiedzieć na wasze ewentualne pytania - powiedział dyrektor.

Triemki | Oliver Wood (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz