Rozdział piąty

783 57 183
                                    

Cześć Mirando!
Chcielibyśmy Cię poinformować, że z babcią już lepiej, niedługo wróci do domu. Nie chcieliśmy jednak mówić nic twoim siostrom, żeby ich niepotrzebnie nie martwić, bo są jeszcze za małe. Ty jesteś już dorosła i jesteśmy pewni, że to rozumiesz.
Mamy nadzieję, że pilnie uczysz się do Owutemów, oraz pilnujesz swoich sióstr. Co tam u ciebie? A jak z twoimi przyjaciółmi, wszystko dobrze?
Dziewczynki dostaną też swoje listy, w których oczywiście nie wspomnimy o tym, co się stało. Nie ma takiej potrzeby.
Do zobaczenia
Mama i Tata

Miranda czytała ten list już kolejny raz i zastanawiała się, czy naprawdę jest tu napisane to co jest.

- Samym czytaniem nie zmienisz treści tego listu. Możesz co najwyżej rzucić jakieś zaklęcia, żeby zobaczyć, czy nie kryje czegoś więcej - rzekła Maureen, siedzącą obok niej i zajadająca tosta.

Właśnie znajdowali się we czwórkę w Wielkiej Sali, jedząc śniadanie. Mieli mieć zaraz lekcje, Miranda zajęta była czymś innym, a mianowicie pilnym studiowaniem karteczki, którą dostała przez rodzinną sowę.

Nie mogła uwierzyć, że rodzice udzielili jej tak mało informacji na temat zdrowia babci, oraz, że tak bardzo chcieli ukryć to wszystko przed najmłodszymi córkami.

- Po prostu chcę wiedzieć co się dzieje, a stąd nie mam jak. Zazdroszczę moim braciom, oni przynajmniej mogą się teleportować do szpitala, czy do domu, a ja siedzę w tym Hogwarcie i nic nie mogę zrobić! - powiedziała zirytowana Miranda, czując, że ten dzień nie zapowiada się najlepiej. Oczywiście, ona też potrafiła się teleportować, ale przecież nie mogła tak po prostu wyjść poza teren Hogwartu i się dostać tam gdzie chciała. A już na pewno nie w czasie, gdy wokół zamku krążyli dementorzy i niewiadomo było, czy gdzieś nie kryje się Syriusz Black.

Był właśnie poniedziałek, co jeszcze bardziej potęgowało zły humor. Obietnica odpytywania na każdej lekcji nie brzmiała zbyt obiecująco - zwłaszcza dla niej i Olivera, bo Percy i Maureen już zapewnie wszystko umieli.

Chłopcy natomiast siedzieli aktualnie naprzeciwko nich i przyglądali się ze współczuciem temu, co się działo. A przynajmniej Oliver, bo Percy spojrzał tylko chwilę znad swojej książki, którą czytał, odkąd zjadł śniadanie.

- Przynajmniej czuje się lepiej. A twoi bracia coś się odzywali? - spytał Oliver, a ona popatrzyła na niego, jakby doznała olśnienia.

- No właśnie, bracia! Muszę do nich napisać, może oni powiedzą mi coś więcej niż rodzice - stwierdziła, odkładając w końcu pergamin do torby. Zupełnie zapomniała o tym, że przecież mogła do nich napisać. Po chwili jednak zaczęła przeszukiwać torbę, chcąc znaleźć w niej czysty pergamin oraz coś do pisania.

- Może najpierw coś zjedz? Zaraz zaczną się lekcje i będziesz głodna do obiadu - rzekła Maureen, widząc, że przyjaciółka ani myśli coś jeść.

- Chciałam napisać od razu, ale nie mogę znaleźć pióra. Pożyczycie mi? - spytała Ellis, po czym popatrzyła na przyjaciół z nadzieją.

- Najpierw zjedz - odparła Anderson, po czym popatrzyła na Olivera i Percy'ego, jakby chcąc powiedzieć, żeby też nic nie pożyczali.

Oczywiście, zdawała sobie sprawę, że to jest dla przyjaciółki ważne, jednak ponoć z babcią było lepiej, a pisanie pod wpływem emocji nie było dobrym pomysłem.

Poza tym, gdy ochłonie, to zapewnie też i zgłodnieje, a do obiadu jeszcze trochę czasu było. Pozostawała także kwestia sowy, która zostawiła list i już odleciała, więc trzeba by iść do sowiarni.

- Ja też nie wiem gdzie mam pióro - odparł Oliver, co akurat było całkiem możliwe. Wood skupiał się raczej na innych rzeczach i rozmyślał ciągle o strategii, zapominając o nauce. Aczkolwiek mimo wszystko jakoś się uczył, chociaż głównie dzięki wsparciu przyjaciół.

Triemki | Oliver Wood (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz