Rozdział trzydziesty

208 22 148
                                    

Styczeń w końcu zmienił się w luty, a mecz z Krukonami był coraz bliżej. Pewnego dnia Harry odzyskał nareszcie swoją Błyskawicę. Wszyscy Gryfoni się z tego cieszyli, gdyż dzięki temu ich szanse na wygraną się zwiększyły.

Błyskawica zrobiła wrażenie na wszystkich. Nawet na pani Hooch, która nadal nadzorowała treningi Gryfonów, żeby miec oko na Harry’ego.

Wzięła ją, obejrzała dokładnie i nie omieszkała wygłosic fachowej opinii.

- Co za idealna równowaga! Nimbusy są dobre, ale mają drobną wadę, lekkie przechylenie w strone części ogonowej... Po kilku latach często dochodzi do niepotrzebnej utraty szybkosci. Widzę też, że udoskonalili rączkę, jest nieco cięższa niż w Zmiataczach, przypomina mi stare Srebrne Strzały... Jaka szkoda, że już ich nie produkują, uczyłam się na nich latać... Ach, to dopiero była miotła...

Jeszcze przez jakis czas przemawiała w tym stylu, aż w końcu Oliver chrząknął
i powiedział:

- Pani profesor... Eee... czy mogłaby pani oddać Błyskawicę Harry’emu? Bo musimy pocwiczyć...

- Och... słusznie... masz, Potter... Ja tu sobie posiedzę z Ellis i Weasleyem...

Miała na myśli Rona, który najwyraźniej przyszedł tu dla przyjaciela. Miranda usiadła więc z nim i nauczycielką na trybunach, podczas gdy drużyna Gryfonów skupiła się wokół kapitana, by wysłuchać wskazówek przed meczem, który miał być następnego dnia.

- Harry, własnie się dowiedziałem, kto zagra u Krukonów na pozycji szukającego. Cho Chang. To dziewczyna z czwartej klasy i jest naprawdę dobra... Miałem nadzieję, że jej nie wystawią, bo miała jakies kontuzje, ale niestety...

Zrobił ponurą minę, wyrażającą, co myśli o tak szybkim powrocie Cho Chang do zdrowia.

- Z drugiej strony, ona ma Kometę Dwa Sześćdziesiąt, która przy Błyskawicy będzie wyglądała dość śmiesznie. - Spojrzał ze czcią na miotłę Harry’ego i oznajmił: - Okej, startujemy!

Miranda oglądała przebieg treningu - rzeczywiście to wszystko robiło naprawdę duże wrażenie. Harry na Błyskawicy śmigał szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Gdy Oliver wypuścił znicza, Potter złapał go w ciągu dziesięciu sekund.

Był to naprawdę wspaniały trening. Cała drużyna, natchniona dzięki Błyskawicy, wykonywała bezbłędnie najtrudniejsze manewry, a kiedy w końcu wszyscy wylądowali na boisku, Oliver nie miał czego krytykowac, co - jak zauważył George Weasley - zdarzyło mu się po raz pierwszy. Miranda zeszła na dół, by stanąć koło Olivera i pogratulować całej drużynie. Ron też zszedł za nią, by stanąć koło Harry'ego.

- Nie wyobrażam sobie, co mogłoby nas jutro powstrzymac - powiedział Oliver, patrząc na nich z uznaniem.

- Ja też. Harry, a masz już sposób na tych dementorów? - zapytała Miranda.

-  No jasne - odpowiedział Harry, a ona poklepała go z dumą po ramieniu.

- To świetnie!

- Dementorzy już się nie pojawią, Dumbledore by się wsciekł - powiedział stanowczo Fred.

- Miejmy nadzieję - rzekł Oliver. - W każdym razie... to była dobra robota. Dziękuję wszystkim. Wracajmy do Wieży, jutro trzeba wczesnie wstać...

Harry i Ron postanowili jeszcze zostać, bo ten drugi chciał polatać na Błyskawicy. Miranda natomiast wróciła z Oliverem i reszta drużyny do Wieży.

Fred, George, Alicja, Angelina i Katie szli z przodu, wymieniając się wzajemnie wrażeniami z treningu. Oliver i Miranda poszli kawałek za nimi, by porozmawiać między sobą.

Triemki | Oliver Wood (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz