42

132 6 3
                                    

Minęły dwa dni. Byłam umówiona do ginekologa pod wieczór. Dwa dni, które były ciężkie. Nie myślałam o propozycji Nialla, myślałam o aborcji. Od rana krwawiłam delikatnie, czułam się już lepiej. Bóle brzucha i głowy ustąpiły. Niall pytał jak się czuje, chciał do mnie przyjechać ale nie chciałam w tej chwili jego towarzystwa. W domu miałam pielęgniarkę, której powiedziałam, że mam zwykłą grypę żołądkową. Wzięłam solidny, nie za ciepły prysznic. Ubrałam pierwsze lepsze dresy i koszulkę. Siedziałam na łóżku przeglądając śmieszne filmiki aby zająć trochę głowę. Kolejny dzień próbowałam wmówić Amber, że złapałam zwykłą grypę. Dla każdego inna choroba, to okropne. Powoli nadszedł czas abym wyruszyła do lekarza, szybko ponownie odświeżyłam się kolejny raz i zamówiłam taxi. Czułam lekką ulgę, zaraz będę wiedziała, że mój świat znów jest taki sam, a cały tydzień był złym snem. Po trzydziestu minutach byłam pod gabinetem. Złapałam trzy spokojne oddechy i ruszyłam przed siebie.

- Czekaj!

- Niall, co Ty tu robisz do cholery?! - Krzyknęłam dość głośno.

- Po wszystkim pójdziemy coś zjeść, mogę się założyć, że nic nie jadłaś ostatnio. - Podszedł do mnie i uśmiechnął się łagodnie. Nie odpowiedziałam. Chwyciłam go za dłoń i weszliśmy razem do środka. Usiadłam blisko drzwi do gabinetu, wciąż nie puszczając ręki chłopaka. Minęło dziesięć minut, a zza drzwi wyszła kobieta w zaawansowanej ciąży. Parę sekund po niej wyłonił się lekarz. Starszy, miły facet.

- Dzień dobry, Pani Bonnie, zapraszam. - Łagodnym ruchem ręki zaprosił mnie do gabinetu.

- Pan tata? Proszę się nie denerwować, zaraz wszystko skontrolujemy. - usłyszałam za swoimi plecami. Zamarłam. Nie powiedziałam Niallowi, że zaznaczyłam wizytę o potwierdzenie ciąży. Dziwnie bałam się przyznać, że wykonałam aborcję. Chciałam aby mnie zbadał i stwierdził, że niestety poroniłam i to tyle. Usiadłam na krześle przed biurkiem. Byłam wytrącona z równowagi, myliłam się przy podawaniu danych. Lekarz powoli zapisywał wszystko w komputerze, niczym ślimak nie spieszył się ani trochę. Ręce miałam spocone ale w głowie paliła się mała lampka, która dawała nadzieję, że zaraz koszmar się skończy. Byłam gotowa zamieszkać z Niallem, już jutro chciałam odwiedzić ten dom, o którym mówił. Chciałam się napić wódki.

- Halo! Proszę Pani, proszę iść rozebrać się od pasa w dół, za parawanem. - Lekarz lekko zaśmiał się z mojego zamyślenia.

Zdjęłam spodnie i majtki, zaciągnęłam niżej bluzkę i usiadłam ostrożnie na fotel do badań. Dałam znać, że jestem gotowa. Lekarz wykonał badanie ręką, pomruczał coś pod nosem. Serce prawie mi wyskoczyło gdy zaprosił mnie na usg. Umieścił mi delikatnie rurkę do badań i zaczął klikać coś na klawiaturze. Spojrzał na mnie raz, drugi, miał dziwną minę, a ja automatycznie uśmiechnęłam się wiedząc co się dzieje. Przetrwałam koszmar.

- Proszę poczekać - Lekarz zakrył mnie dokładnie jakimś wielkim zielonym papierem i zaczął grzebać coś pod komputerem. Nie mógł zobaczyć zarodka. Nagle wstał i szybkim krokiem wyszedł za parawan. Wydmuchałam powietrze i uśmiechnęłam się szeroko. Nagle lekarz wrócił z Niallem. Usmiechł zszedł mi z buzi. Nie musiał robić tego przy nim, czy nie obowiązuje go tajemnica lekarska? Niall chciał tego dziecka, czemu ma słyszeć takie wieści od lekarza? Kurwa!

- Proszę zobaczyć - powiedział cichym głosem. Ponownie wsadził mi urządzenie, ukrywając wszystko pod płachtą. Nacisnął guzik i usłyszałam jakiś dudniący, rytmiczny dźwięk. Spojrzałam na lekarza, potem na Nialla, który nie wiedział o co chodzi. Patrzał to na monitor, to na mnie.

- O tutaj! Widzi, Pan? Tu i tu! To bliźniaki, gratuluję! 10 tydzień! Wspaniale! - pokiwał z zadowoleniem lekarz, patrząc na nas dumnie. Niall patrzał na mnie z otwartą buzią.

- Będę... - nie zdążyłam powiedzieć. Żołądek zacisnął mi się z nerwów i zwymiotowałam na podłogę, prawie na nogi lekarzowi. Zakręciło mi się w głowie.

- Ojej! Przepraszam, tak niespodziewanie to powiedziałem! Zdenerwował się Pani! - Lekarz przyniósł coś i w sekundę zebrał to co zdążyłam wydalić. - Proszę ochłonąć ile Państwo chcą. Zostawię was samych. Lekarz zdjął rękawiczki i wyszedł za drzwi pomieszczenia do usg.

Opadłam na leżankę, nie potrafiłam powiedzieć słowa. Niall też stał i nie odezwał się nawet na chwilę.

- Podaj mi ubrania.. - stęknęłam. Chłopak automatycznie podał mi spodnie. Ubrałam i nie patrząc na niego wróciłam do gabinetu. Dostałam skierowanie na mnóstwo badań, tabletki podtrzymujące ciążę i różne witaminy.

Nie odzywając się poszłam prosto do samochodu mojego chłopaka. Włączyłam radio i próbowałam odgonić myśli.

- Chcesz coś zjeść? - Zapytał cicho i delikatnie.

- Obojętnie - rzuciłam od niechcenia.

Niall skupił swój wzrok na mnie jak by próbował odgadnąć o czym myślę. Ja nie myślałam o niczym. Słyszałam tylko to dudnienie w głowie. Uporczywie, na przekór wszystkiemu biły we mnie dwa serca. Malutkie jak szpileczki od igły serca. Nie chciałam tych serc. Chłopak odpalił samochód i przy cichej muzyce jechaliśmy przed siebie. Na chwilę się zatrzymaliśmy, nie bardzo obchodziło mnie po co wyszedł z samochodu gdy za chwilę jechaliśmy dalej. Samochód zaparkował blisko plaży, słońce już zachodziło, powoli mijał kolejny dzień. Niall otworzył mi drzwi i podał rękę. Otworzył bagażnik i posadził na kocyku, podając mi jedzenie w plastikowymi naczyniu. Delikatnie mieszałam widelcem, przyglądając się każdemu z warzywa osobna.

- Dziwne, co? - podniosłam głowę aby dowiedzieć co jest tak dziwne. - Dziwnie te serca biją, tak szybko... to normalne? - Zapytał bardziej siebie niż mnie. Wsadziłam kawałek brokuła do ust. Minęła godzina, a ja wciąż nie powiedziałam nawet słowa. Chyba nie myślałam o niczym, miałam pustkę w głowie. Powoli przeżuwałam każdy kęs lecz nie czułam smaku.

- Chcesz zobaczyć nasz dom? - słowa Nialla przywołały mnie do świata realnego. Pokiwałam spokojnie głową, odkładając pojemnik z jedzeniem.

Jechaliśmy już godzinę, robiło się bardzo ciemno, ruch wciąż był duży, widziałam wesołe grupki młodych ludzi, totalnie bez zmartwień, wesoło przemierzały centrum miasta. Nagle stanęliśmy przy wąskiej drodze. Wyszłam z samochodu aby zaczerpnąć oddech. Niall chwycił na mnie za dłoń i zaprowadził do białego, uroczego domku. Wyciągnął klucze i włożył do ręki, uśmiechnął się i skinął głową. Wsadziłam klucz do zamka i weszłam do ciemnego pomieszczenia. Po chwili zapaliło się światło i ukazał mi się duży salon razem z kuchnią. W salonie brakowało wszystkiego, a kuchnia była urządzona całkowicie. Białe zabudowane szafki z ciemnym, drewnianym blatem. Ładna wyspa i wysokie barowe krzesła. Po lewej były drzwi na taras lub ogród, było ciemno, nie widziałam tam nic. Otworzyłam drzwi i spojrzałam na łazienkę z prysznicem, była marmurowa i nowoczesna. Obok był pokój z samym biurkiem. Bez słowa weszłam po schodach. Na piętrze znajdowały się trzy sypialnie, łazienka i garderoba. W sypialniach nie było nic. Usiadłam na ziemi w największej sypialni.

- Skąd miałeś kasę na taki dom? - zapytałam w końcu.

- Odkładałem dłuższy czas. - Chłopak usiadł blisko mnie.

- To twój dom, jak mogę w nim zamieszkać, skoro nie dołożyłam się nawet trochę? - spojrzałam się w końcu na Nialla.

- To nasz dom, głuptasie. - pogłaskał mnie po głowie. - Ta dziewczyna, z którą mnie widziałaś wtedy... To dom jej rodziców, wybudowali i wyprowadzili się na Florydę po roku. Był w miarę okazyjny, potrzebowali szybko kasy. Ona zajmowała się sprzedażą ale mogła tylko spotykać się ze mną wieczorami bo taką ma pracę. Musiałem z nią wiele omówić i dobrze spisać umowę. Teraz urządzisz go po swojemu - uśmiechnął się szczerze, tak długo nie widziałam tego uśmiechu.

- Co my zrobimy? - wyszeptałam, kładąc głowę na jego ramieniu.

- Nie wiem... - odpowiedział równie cicho.

Not just a friend / N.H Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz