Minął miesiąc. Uczucie pustki, smutku, rozżalenia powoli uciekało przez palce. Wracałam do żywych. Potrafiłam już zbierać myśli, zwykłe czynności powróciły do mojego życia. Wstawałam rano, jadłam posiłki, wychodziłam na spacery. Od miesiąca nie widziałam i nie słyszałam Nialla. Nie odezwał się. Nie miałam nic na sumieniu, nie zdradziłam go. Jeśli mi nie ufał, nie chciałam ciągnąć tego związku. Chciałam zapomnieć i wrócić do swojego normalnego życia. Czasem ciężko było mi wyobrazić sobie życie bez niego ale próbowałam odrzucać te myśli. Wkładam kolejne ubrania do walizki, pora wracać na studia. Rok jeszcze się nie zaczął ale chciałam uciec stąd jak najdalej. Nie chciałam kolejnych smsów z propozycjami wyjść na drinka, nie chciałam kolejnych sztywnych odwiedzin. Wolałam zostać sama w moim małym mieszkaniu, w moim łóżku i przytulając się do miękkiej kołdry. Ten czas był pojebany. Czułam się jak w jakimś filmie. Zerwanie, dziwna relacja z Niallem, znajomość z psychopatą i ludźmi handlującymi narkotykami, ktoś chciał mnie zabić, leżałam w szpitalu, związek z Niallem, studia, ciąża, utrata ciąży, rozpad związku. Chyba muszę zapisać się na jakąś terapię.
- Zabrałaś wszystko? Jesteś pewna, że chcesz wrócić? Może zostaniesz do końca wakacji? - spytała mama, stojąc w drzwiach mojego pokoju.
- Taa... zabrałam - odpowiedziałam krótko. Pytania o powrót zaczęły mnie irytować.
- Weź mój samochód, dasz radę dojechać?
Pokiwałam głową, dopinając walizkę.Wsadziłam bagaże do bagażnika. Uśmiechnęłam się do mamy i wsiadłam za kierownicę. Złapałam oddech, czując, że zostawiam wszystko za sobą. Nie wiem czy tu wrócę, nie wiem czy chcę i mam siłę. Świat jest duży, na tyle duży, że znajdę inne miejsce. Odpaliłam samochód i ruszyłam przed siebie. Szczerze mówiąc bałam się jechać samochodem. Nie czułam się zbyt pewnie za kierownicą, tym bardziej na dłuższych trasach. Mama ze względu na mój stan próbowała pomóc mi w każdej dziedzinie, nawet oddając swój samochód. Słońce znikało za horyzontem, przyjemna muzyka leciała z radia. Śpiewałam cicho, czując jak cała złość opuszcza moje ciało wraz z każdym kilometrem. Telefon drugi raz zaczął dzwonić, kolejny raz dzwonił dziwny numer. Odrzuciłam połączenie i jechałam dalej.
Moje mieszkanie nie było zbyt duże, miałam salon z kuchnią, sypialnie i łazienkę. Cieszyłam się, że nie musiałam mieszkać w akademiku. Spanie z kimś obcym w pokoju nie było zbyt komfortowe. Tutaj byłam sama, mój porządek, mój kąt i spokój. W lodówce znalałam tylko wodę i dwa jajka, które wyrzuciłam bo bałam się dostać salmonelli i wylądować kolejny raz w szpitalu. Ubrałam na siebie bluzę i wyszłam do sklepu całodobowego po coś do jedzenia. Była noc, lampy oświetlały skromnie ulice. Mimo późnej pory tłumy młodych ludzi chodziły dumnie po chodnikach, ciesząc się swoim towarzystwem. Zazdrościłam im tej pogody ducha, moja już totalnie zniknęła. Kupiłam parę produktów, puszki z napojami i wróciłam do mieszkania.
Wepchnęłam w siebie paczkę chipsów i zasnęłam na łóżku przy jakimś nudnym serialu. Rano powitał mnie hałas miasta. Nie chciało mi się wstać, sprawdziłam sociale, włączyłam odmóżdżające filmy na youtubie. Dgrnęłam gdy usłyszałam dźwięk dzwonka. Na chwilę zastygłam, ciarki przeszły mnie po ciele bo bałam się kto i po co do mnie przyszedł. Poprawiłam dłonią włosy i przetarłam oczy. Wsadziłam szybko gumę do ust i szybkim ruchem wstałam z łóżka.
- Cześć. - usłyszałam. Słowo obijało się od ścian jak echo. Kurwa, ja pierdole.
- Co ty tu... czego... co chcesz? - drżącym głosem odpowiedziałam. Łzy zbierały mi się do oczu, nerwowo uderzałam dłońmi w udo.
- Mogę wejść? - Niall spojrzał na mnie, a ja próbowałam przymknąć oczy.
- Nie za bardzo - odpowiedziałam patrząc na jego koszulkę.
- Na chwilę, zajmę tylko chwilę. Proszę. - dał krok w moją stronę. Zrezygnowana przesunęłam się w bok aby mógł wejść. Mój wzrok nie potrafił podnieść się na wysokość jego twarzy. Obserwowałam jego nogi, które oparły się o kuchenkę. Czułam, że jest zdenerwowany. Wypuścił powietrze i przełknął ślinę. Brzuch zawijał mi się w każdy możliwy sposób.
- Bon, ja... - przerwał na chwilę aby dobrać odpowiednio słowa. - ja przepraszam. Przepraszam Cię, to, kurwa... wielkie nieporozumienie. Dopiero teraz się dowiedziałem, przepraszam... - chciał mówić dalej.
- Przestań. Nie chcę słuchać twoich przeprosin. Nie obchodzi mnie już nic związane z Tobą. Nie obchodzi mnie co teraz myślisz i czujesz. Tak jak i nie obchodziło Cię co ze mną. Zniszczyłeś mnie.
- Proszę, skarbie, proszę, poczekaj... - jego głos był wręcz błagalny, żałosny. Dał dwa kroki w moją stronę.
- Zniszczyłeś mnie. Zniszczyłeś mnie od samego początku znajomości. Raniłeś mnie, bawiłeś się mną, wbijałeś mi noże w plecy, zabiłeś mnie w każdy sposób, a ja Cię kochałam w każdym pierdolonym momencie, jebany manipulatorze.
- Posłuchaj... - podszedł do mnie, chwytając mnie za zaciśnięte ręce na piersi. Jego dotyk parzył, jego miłość zabijała. Była ciężka, była toksyczna, wbijała mi noże w serce. Czułam gulę w gardle, łzy pod powiekami. Ja pierdole, ta miłość boli bardziej niż wszystkie bóle fizyczne na raz. Pogłaskał moje ramie, delikatnie jeżdżąc palcami po mojej koszulce. Zacisnęłam oczy aby odgonić łzy. Odważyłam spojrzeć się na niego. Utkwiłam w jego oczach. Ja pierdole, znowu.
- Pierdol się - powiedziałam cicho, drżącym głosem. Wyglądał jakby te słowa go nie ruszyły. Delikatnie dotknął mojej twarzy, głaszcząc kciukiem mój policzek. Nawet nie spostrzegłam gdy łzy leciały z moich oczu. Usta drżały, czekając aż wybuchnę płaczem i będę szlochać. Świdrował mnie wzrokiem, kolejny raz zabijając mnie od środka. Było mi niedobrze, a ciało lekko zesztywniało. Pochylił się nade mną i delikatnie pocałował. Ja pierdole. Moje łzy leciały jeszcze szybciej. Oddałam mu pocałunek chcąc przekazać wszystkie moje uczucia. Moją całą miłość i nienawiść do niego. Odsunął się ode mnie z minimalnym uśmiechem.
- To koniec, Niall.
Zmarszczył czoło, patrząc na mnie ze zdziwieniem.
- Bon, ja wiem. Ja przepraszam, wiem. Dzieci były moje, to ta suka... to ona pomieszała, to sfałszowane wy...
- Skończ. Nie obchodzi mnie to. Nie ma miejsca w moim życiu dla Ciebie. Nie chce słuchać tłumaczeń. Nie chcę Cię więcej widzieć. Nie chcę Cię znać, Niall. Nie chce słyszeć twojego imienia. Nie chce Cię kochać. Zabierz tę miłość. - popchnęłam go w stronę drzwi.
- Proszę, Bonnie. Błagam, kocham Cię, to nie może tak się skończyć, błagam! - z jego oczu leciały łzy. Próbował mnie chwycić, próbował trzymać mnie za ubranie. - Wybacz mi, wszystko naprawie! Wyremontowałem dla nas dom, proszę! Kocham Cię, nie chce bez Ciebie żyć, tylko Ciebie kochałem!
- Wyjdź. - Otworzyłam szeroko drzwi. - Żegnam, kocham Cię. Nie chcę Cię więcej widzieć.
Chłopak chwilę stał zaciskając nerwowo usta, łzy płynęły po jego policzkach. Przecierał głowę, twarz rękoma. Patrzał wprost na mnie oceniając czy żartuje. Skinęłam głową. Wyszedł. Zamknęłam drzwi. Osunęłam się na podłogę. Zaczęłam wyć, przeraźliwie płakać, łapałam łapczywie powietrze. Zwinęłam się w kłębek, zagłuszając swój krzyk rękoma. Moje ciało trzęsło się z zimna. Wiem, że słyszał mój krzyk, słyszał ale nie wrócił. Nie pozwoliłam mu.
Zabił mnie.
CZYTASZ
Not just a friend / N.H
FanficCo się dzieje gdy do przyjaźni dochodzi pożądanie? Gdy nasza miłość odchodzi na drugi plan? Gdy nie jesteśmy pewni swoich wyborów i uczuć? Jak długo można oszukiwać innych i samych siebie? Wulgaryzmy, alkohol, narkotyki, seks... czyli +18, albo jak...