26

823 31 39
                                    

Reszte dnia miałam okropny humor, znosiłam dzielnie krytykę babci, posprzątałam piwnicę, zrobiłam pranie, kolację. Wszystkie czynności wykonywałam w ciszy. Nie miałam siły na kłótnie z tą stara jędzą, Zayn rozmawiał z nią i może odrobinę mniej czepiała się wszystkiego co robię. Siedziałam sama na kanapie, pisząc z Amber. Opowiadała mi jak dobrze się im wiedzie z Ashem. Przez nasz tydzień w Miami przyzwyczaiłam się na tyle do niej, że już za nią tęskniłam. Odpowiedziałam jej o tym co dzieję się u mnie, jak traktuje mnie babcia Zayna, o tym że zaczęłam tęsknić za Niallem i czuję się podle. Amber pocieszała mnie, że na pewno do końca wyjazdu zapomnę o nim i wrócę całkiem normalna ale ja nie byłam tego taka pewna.

- Chcesz piwo? - spytał Zayn, który właśnie wrócił ze sklepu. Podeszłam do niego otwierając dwa piwa i usiadłam w kuchni na krześle. - Coś taka nie w humorze?

- Chyba okres mi się zbliża i boli mnie brzuch - skłamałam. Popiłam solidny łyk piwa, spoglądając co dobrego do jedzenia kupił mój chłopak.

- Co ty robisz, dziewczyno?! - usłyszałam krzyk nad głową. Spojrzałam na babcię, unosząc pytająco brwi.

- Nie wierzę! Gowniara jedna! Alkoholiczka wstrętna! Z kim ty się związałeś? - Spojrzała na Zayna. Jej ręce trzęsły z nerwów. - Czemu przywiązłeś ją tutaj?! Chcesz mnie wykończyć?! - krzyczała wciąż mi nad uchem.

- Lecz się, wstrętna, zgorzkniało babo - prychnęłam i wyszłam z kuchni. Szybko weszłam do pokoju, otwierając walizkę, do której wpakowałam wszystko co miałam pod ręka. Miałam ochotę rozwalić wszystko co było w pokoju i przy okazji udusić tą stara babę. Rzuciłam walizke o podłogę, siadając na łóżku. Nie wytrzymam, na pewno nie wytrzymam tutaj ani chwili dłużej. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, które po chwili się uchyliły.

- Zawiozę Cię jutro do domu - powiedział cicho Zayn, wchodząc do pokoju. Byłam na niego wściekła, w ogóle nie zareagował gdy jego babcia nazwała mnie alkoholiczka i gówniarą.

- Chcę wrócić teraz - odpowiedziałam stanowczo.

- Wypiłem piwo, kochanie, a przed wyjściem trzy szklanki whisky... - usiadł koło mnie, kładąc rękę na moim udzie. Spojrzałam na niego zaskoczona. Ja obrywałam za alkoholiczke, a on po cichu pije sam whisky.

- Nie. Próbowałam ale nie zniosę dalej tej wizyty. Ty nawet nie stanąłeś w mojej obronie! - krzyknęłam. Gdybym miała broń zastrzeliłabym jego i babkę.

- Dobra. Zadzwoń po Asha, pisałem z nim jakiś czas temu i nie miał dzisiaj planów. Na pewno po Ciebie przyjedzie. - nabrałam głośno powietrza w płuca aby choć trochę sie uspokoić. Wskazałam mu palcem drzwi aby już wyszedł i zostawił mnie w spokoju. Chwyciłam telefon i wybrałam numer Asha.

- Co tam? - Usłyszałam gdy odebrał telefon.

- Mam prośbę, wiesz, że Cię kocham, nie?

- Nie ale zawsze miło usłyszeć - zaśmiał się. - Wiesz jestem już zajęty, trochę za późno dzwonisz...

- Ash, kurwa! Chciałam zapytać czy po mnie przyjedziesz?

- A co z Zaynem i właściwie czemu? - spytał.

- Zayn pił, a ja musze zaraz już się stąd uwolnić. Babcia okazała się starą jędzą, a ja kopciuszkiem - mruknęłam.

- Dobra. Zaraz wyjadę, z dobrymi wiatrami będę za jakieś dwie godziny.

- Dziękuję, jesteś najlepszy! - Krzyknęłam do słuchawki. Usłyszałam tylko jego śmiech i przerwane połączenie. Dobrze, że mam kogoś takiego na kogo mogę liczyć. Zabrałam się za pakowanie reszty rzeczy z domu. Czekałam u siebie w pokoju, nie mogłam się doczekać aby stąd wyjść i nigdy nie wrócić, nawet na jej pogrzeb. A może by tak spalić jej dom razem z nią?

Not just a friend / N.H Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz