31

758 24 37
                                    

  - Jadłaś coś na śniadanie? - spytał Ethan gdy wsiedliśmy do samochodu.

  - Nie - Burknęłam rozglądając się po parkingu za moim przyjacielem.

  - Chociaż nie powinien to zapraszam Cię na naleśniki.

  - Czemu nie powinieneś? - Spojrzałam na niego.

  - Mam dietę, a po treningach już w ogóle nie można jeść takich rzeczy - uśmiechnął się do mnie. Niall nie miał z tym problemów, jadł wiecznie, mógłby się ożenić z jedzeniem, nawet po treningu, a dla mnie i tak wyglądał idealnie.

Podjechaliśmy pod jakąś dziwną knajpe, której wcześniej nie widziałam w naszym mieście. Od progu można było wyczuć zapach słodyczy. Mój brzuch wydał z siebie dźwięk na znak, że potrzebuje posiłku. Usiedliśmy przy drewnianym stoliku, pokrytym obrusem w kratę. Było tutaj całkiem przyjemnie, czułam się jak w domu babci.

  - Zamówię moje ulubione naleśniki, dobra? - kiwnęłam głową zgadzając się.

  - Powiedz mi Bonnie, ty z Niallem wy coś ze sobą? - Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.

  - Mówiłam, że to mój przyjaciel - odpowiedziałam popijając kompot truskawkowy, który przyniosła kelnerka.

  - Tak pytam bo jak widziałem was na hali to wyglądało to co najmniej dziwnie. - wzruszył ramionami.

  - Mamy dość specyficzna relację. Bardzo się lubimy - Przecież nie powiem mu, że jestem w nim zakochana.

  - Głupio mi pytać ale... Ten chłopak, który ma niebieskie włosy, na pewno go wiedziałaś organizuje dziś domówkę.  Na pewno będzie tam Niall, mogłabyś czuć się bezpiecznie przy nim, żeby nie było, że chcę Cię wykorzystać - zaczął się plątać w swoich słowach. - Chcesz ze mną pójść? Jeśli nie to zrozumiem bo w końcu praktycznie się nie znamy.

  - Jasne - odpowiedziałam. To będzie idealne zagranie na pewnym blondynie. Wiem, że dzisiaj rano wróciła Ana, z którą na pewno się pojawi, a ja będę tam z Ethanem.

Zjedliśmy pyszne naleśniki z lodami w całkiem miłej atmosferze. Coraz bardziej lubiłam tego chłopaka, dobrze mi się z nim rozmawiało, wydawał się być szczery wobec mnie. Był też zabawny co było dla mnie wielkim plusem. Dowiedziałam się, że już ponad dziesięć lat mieszka w San Diego. Studiuje niedaleko i pracuje w jednej z firm jako grafik. Opowiedział mi na czym polega jego praca, co było całkiem ciekawe. Mogłabym się z nim zaprzyjaźnić, był całkiem fajnym chłopakiem ale moje myśli wciąż krążyły wokół jednej osoby.

  - Chcesz gdzieś jeszcze skoczyć? - spytał mnie gdy wsiedliśmy do jego samochodu.

  - Nie. Pójdę odpocząć i ogarnąć się do spotkania z Tobą wieczorem - uśmiechnęłam się.

  - Dobra ale muszę skoczyć w jedno miejsce po drodze.

Podjechaliśmy pod dziwny, zniszczony dom. Ethan wsiadł i kazał mi nie wychodzić z samochodu. Minęło dziesięć minut zanim wrócił z małym pudełeczkiem w dłoni, chowiąc to pod siedzenie. Wyciągnął coś spod kurtki, czego nie byłam stanie zauważyć i schował w to samo miejsce.

  - Co to? - zapytałam cicho.

  - Kokaina - odpowiedział jakby nigdy nic. Otworzyłam szeroko oczy, patrząc na niego zdziwiona. Czy my właśnie wieziemy w samochodzie pudełko narkotyków? Kim on kurwa jest?

  - Co tak patrzysz? - zaśmiał się, spoglądając na mnie.

  - Wieziemy narkotyki? - spytałam równie cicho.

Not just a friend / N.H Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz