Rozdział 21 - Zgubiony łańcuszek

3.3K 119 6
                                    

Wieczorem wykonując swoją wieczorną rutynę, przebrałam się w piżamę i poczęłam zdejmować swoją biżuterię. Moja ręka ruszyła w kierunku dekoltu, abym mogła zdjąć mój złoty łańcuszek.

Gdy jednak dotknęłam dłonią skóry, poczułam, że na mojej szyi brakuje łańcuszka, którego dostałam od Margot jako niemowlak.

Momentalnie wpadłam w szał. Zaczęłam szukanie go po całym pokoju. Przeszukałam wszystkie zakamarki, mówiąc: Gdzie mój łancuszek? To moja jedyna pamiątka po opiekunce! Nie mogę jej stracić!

Powtarzając jak mantrę te słowa, cały pokój został przeze mnie obszukany. Nic nie znalazłam. Pomimo późnej już pory wyszłam ze swojej sypialni i rozpoczęłam poszukiwania w odwiedzonych przeze mnie tego dnia pomieszczeniach.

Ciągle nic. Zmartwiłam się tym bardzo. Byłam tak zdesperowana, że szukałam w każdym możliwym miejscu. Nie kontrolowałam już swoich ruchów. Byłam strasznie poddenerwowana, a moje myśli skupione był tylko na odnalezieniu mojej zguby.

W pewnym momencie poczułam jak ktoś mnie delikatnie złapał, aby zatrzymać moje nieprzemyślane ruchy.

- Aequor, uspokój się - powiedział do mnie spokojnym tonem i przeszedł dokoła mnie, aby stać ze mną twarzą w twarz. Jak zwykle był to Stave, który z uwagą patrzył prosto w moje oczy. - O co chodzi?

- Stave - zaczęłam, cicho popłakując. - Zgubiłam mój naszyjnik. To była pamiątka po Margot. Ona dostała go od ojca, a ja go zgubiłam. Nigdzie go nie ma - powiedziałam i rozkleiłam się z takiego błahego powodu.

- Nie płacz, już nie płacz - uśmiechnął się do mnie, aby mnie wesprzeć i objął mnie swoimi ramionami. - Prześpij się, a poszukamy go jutro razem. Jesteś zmęczona i pewnie szukałaś nieuważnie. Na pewno gdzieś tutaj jest. Nikt go nie wziął.

- Przeszukałam wszystko - odpowiedziałam, płacząc. - Nigdzie go nie ma.

- Na pewno gdzieś tu leży - odparł i pogłaskał z czułością kosmyki moich włosów. - Znajdę go dla ciebie jutro.

- To moja jedyna pamiątka po Margot - zaczęłam ponownie. - Ona miała ten łańcuszek od ojca, a dała go mnie, abym go nosiła.

- Aequor, spokojnie. Obiecuję, że jutro go odnajdziemy, a teraz idź spać - rzekł spokojnie.

___________

Gdy wstałam następnego dnia, niemal od razu po wstaniu poszłam do Stave. Jakoż był on rannym ptaszkiem zastałam go pracującego w swoim biurze.

- Hej - przywitałam się smutnym tonem, pamiętając o zagubionym łańcuszku.

- Hej - mężczyzna od razu uśmiechnął się na mój widok i oderwał się od pracy. - Wejdź proszę - dodał, a ja niepewnie przekroczyłam próg do jego biura. - Ciągle jesteś smutna przez ten naszyjnik? - zapytał w końcu, widząc moją minę.

- To była pamiątka po Margot - westchnęłam ze smutkiem w głosie i podeszłam do jego biurka. - Mam sentyment do tego łańcuszka. Miałam go na sobie nawet w dniu ślubu.

- Szukałem go, naprawdę - odparł w końcu, skupiając na mnie całą swoją uwagę. - Nie znalazłem go nigdzie. Przeszukałem cały dom i ogród, ale nigdzie go nie było. Może po prostu kupię ci nowy łańcuszek? Byłby taki sam i...

- Nie, Stave - przerwałam mu. - Nie ma innego takiego łańcuszja. Po prostu jest on dla mnie sentymentalny. Mam nadzieję, że ciągle gdzieś tu jest i za jakiś czas go odnajdę...

Po pomieszczeniu rozległego się nagle ciche pukanie.

- Przepraszam - zza drzwi wyłonił się George. - Ktoś do państwa przyszedł.

Good wifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz