Rozdział 5 - Nienawidzę siebie!

6.7K 182 21
                                    

Rankiem obudziły mnie promienie wschodzącego słońca. Odwróciłam się tyłem do okna i położyłam się przykrywając kołdrą. Gdy leżałam tak poczułam ciepły oddech tuż przy mojej twarzy. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Stave'a. Spał spokojnie koło mnie. Wyglądał cudownie. Rozpływałam się patrząc jak śpi.

- Zaraz!? Co on robi koło mnie w łóżku!? - pomyślałam zdziwiona i usiadłam koło śpiącego chłopaka.

Chwilę zastanawiałam się nad zaistniałą sytuacją i moim małżeństwem. Szczerze poczułam się dziwnie.

- Tu wszystko jest takie inne... - myślałam wpatrując się w okno. - Nikt młodym dziewczynom nie karze wychodzić za mąż. Tu małżeństwa są z miłości, jak mówiła Amy. Dwojga ludzi musi najpierw połączyć miłość lub inna tego typu więź.

- Wszystko dobrze? - usłyszałam głos zaspanego chłopaka. Jednak nie zwróciłam na to uwagi. Poczułam się winna za to, że zgodziłam się na to.

- Mogłam uciec już wtedy. Byłam tak blisko. Mogłabym teraz być na morzu. Wolna, szczęśliwa... - pomyślałam, a po moim policzku poleciała łza.

- Halo! Aequor? Wszystko dobrze? - zapytała mężczyzna i dotknął mojego ramienia.

Odwróciłam się napięcię w jego stronę i zabrałam jego rękę z mojego ciała.

- Daj mi spokój! - krzyknęłam głośno. - Daj mi spokój i wyjdź stąd! - powtórzyłam z krzykiem i rzuciłam w niego poduszką.

Brunet wstał, wziął swoje rzeczy i bez słowa wyszedł trzaskając drzwiami. Z moich oczu spłynęły łzy.

- Nienawidzę siebie! - krzyczałam płacząc. - Jak mogłam pozwolić na to, abym została tą głupią Good wife! Nienawidzę mojej matki, która sprawiła, że tak skończyłam!

Nie miałam siły na dalsze krzyki. Moje łzy zaczęły zbierać się w moich oczach i nie byłam w stanie dalej mówić. Po prostu płakałam i pozwalałam, aby moje łzy bez przeszkód spadały po moich policzkach.

Spojrzałam w stronę lustra, nie mogłam patrzeń na swoje odbicie. Wzięłam poduszkę i z całej siły rzuciłam nią w stronę lustra. Zwierciadło spadło na podłogę i rozstrzaskało się na małe części.

Usiadłam kolanami na podłodze obok kawałków szkła. Czułam jak niektóre części wbijajął się w moją skórę. Wzięłam największy odłamek lica i spojrzałam w swoje odbicie. Chwyciłam odłamek mocno zamykając dłoń. Czułam ból i krew kapiącą z mojej zaciśniętej dłoni.

Wzięłam pasmo moich długich włosów i przycięłam je do podbródka. Spojrzałam ze łzami w oczach na pasma leżące na ziemi między szkłem, a krwią.

Spojrzałam jeszcze raz w odłamek. Był cały we krwi. Widziałam swoje odbicie. Miałam krótkie włosy, były posklejane ze sobą krwią.

Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka. Stał w świetle słońca i patrzył w moją stronę.

Nie widziałam jego mimiki, jego twarz przykrywało światło. Pomimo tego, że byłam zła na niego, nie chciałam, żeby odchodził.

- Co ty zrobiłaś!? - zapytał przerażony chłopak i podszedł do mnie. W jego głosie słyszałam wyraźną złość. - Co ty zrobiłaś Aequor!?

- Przepraszam... - powiedziałam, a z moich oczu spłynęły łzy. - Przepraszam, że zbiłam lustro i... , że ścięłam włosy...

Brunet jednak mnie nie słuchał, tylko wziął mnie na ręce i przeniósł na łóżko. Poczym wyszedł do łazienki i wrócił z apteczką.

Good wifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz