Uroki proletariatu, czyli życie najuboższych w XIX wieku

270 35 4
                                    

Autor: czary_i_mary

Od końca XVIII wieku nastąpiły w europejskich krajach zmiany technologiczne, jak i społeczne, zaczęła rewolucja przemysłowa, która, najprościej mówiąc, zakładała przejście z gospodarki opartej na rolnictwie do tej opierającej się na produkcji przemysłowej. Do tych gwałtownych przemian na pewno przyczyniło się odkrycie wielu wynalazków, takich jak maszyny parowej, czy maszyny włókienniczej. Pewnie większości z nas wiek XIX kojarzy się z ogromnymi fabrykami i pracującymi w nich robotnikami, czyli nową społeczną klasę, która stała się przedmiotem krytyki, ale i też czynnikiem przyczyniającym się do snucia przez niektórych wizji przebudowania społeczeństwa i rozwoju chociażby myśli socjalistycznej. Czy jednak zastanawiamy się, jak wyglądało ich życie?

Na wstępie dodam tylko jeszcze, że klasa robotników była też nazywana proletariatem. Nazwa ta wywodzi się już ze starożytnego Rzymu, a oznaczała najniższą warstwę społeczną, posiadającą najmniej praw. Możemy więc z łatwością wywnioskować, że klasa robotnicza była klasą biedną i posiadającą mniej praw niż bogatsi i szlachetnie urodzeni.

Od samego początku ludzkość opierała się na pewnych systemach- byli ludzie bogaci i biedni, a ci biedni zazwyczaj musieli pracować na tych bogatszych. Nie inaczej było w wieku XIX. Wiadomym jest, że jeśli powstawały nowe fabryki, potrzebni byli pracownicy. Byli to najczęściej ludzie ze wsi, uwłaszczeni chłopi, którzy wierzyli, że w mieście mogą mieć lepsze warunki życiowe, niestety niejednokrotnie przekonywali się, że wcale tak nie było, ale i pracownicy upadających już zakładów rzemieślniczych, oraz ręcznych manufaktur, gdzie wykorzystywało się pracę ręczną (Kiedy w XVIII wieku, a konkretnie w 1763 roku, wynaleziono maszynę parową, cały proces produkcji został zmechanizowany.)

Robotnicy pracowali ciężko, po 12-15 godzin dziennie, a ich zarobki były dramatycznie niskie, ledwo starczały na pokrycie bieżących potrzeb. Ich warunki mieszkalne także były dalekie od odpowiednich, zdarzało się dość często, że w jednej izbie żyła cała rodzina, kilkanaście osób. Bywało i tak, że wynajmowano tylko łóżka, którym dzieliły się osoby pracujące na dzienną i nocną zmianę. Najtańsze lokale znajdowały się w podziemiach, były to tak zwane sutereny, pełen wilgoci i pozbawione dostępu do światła, a przez właśnie takie mieszkalne warunki szalały choroby zakaźne. Przykładowo w Łodzi, mieście pozbawionym kanalizacji panowała nieustanna epidemia gruźlicy, ale zdarzały się i epidemie cholery, a lekarze byli przerażeni wysoką śmiertelnością najmłodszych. Powietrze w fabrycznych aglomeracjach też nie było zbyt czyste, ponieważ wszechobecny był smog, występujący w w tychże czasach w silnie uprzemysłowionych miastach, który, jak nam teraz powszechnie wiadomo, źle wpływa na ludzkie płuca i nawet powoduje przedwczesną śmierć.

Warto jednak dodać, że w takich fabrykach pracowali nie tylko mężczyźni, ale i kobiety ( w zakładach włókienniczych stanowiły one większość pracowników. , a także małe, nawet pięcioletnie dziewczynki i chłopcy, chociaż na przestrzeni lat udało się w pewien sposób ograniczyć liczbę pracujących dzieci, jednak sam fakt, że takie rzeczy w ogóle się zdarzały może być dla nas, żyjących w luksusach XXI wieku zaskakujący. Dzieci te pracowały naprawdę ciężko, pracowały nie tylko w tych zakładach, ale i również w kopalniach, co przyczyniało się do pogorszenia ich stanu zdrowia, i tak naprawdę przez to, że pracowały ,,od małego” nie miały dzieciństwa i dziecięcej radości z życia, na które zasługiwały, zamiast zabaw z rówieśnikami pomagały utrzymać ten wielki produkcyjny system. Do pracy w fabrykach było łatwo się dostać, ale tak samo szybko można było tą pracę stracić. Robotnik, który zachorował, tracił pracę, bo na jego miejsce czekały dziesiątki innych mężczyzn, a jak wyżej wspominałam, choroby zdarzały się dość często. Warto też dodać, że mężczyźni otrzymując miejsce w fabryce płacili innym robotnikom swego rodzaju haracz, żeby ci ich zaakceptowali, a w przypadku kobiet niekiedy ceną za otrzymanie pracy były seksualne czynności.

Stosunki między właścicielami fabryk, a robotnikami nie były zbyt dobre. Właściciele pochodzili z wyższej warstwy społecznej, niestety dla nich nie liczyło się życie tych biedniejszych warstw, patrzyli głównie na swój zysk, dlatego nie płacili dużo tym, którzy na tenże ich zysk pracowali. Jeden z łódzkich dyrektorów fabryk powiedział ponoć, że ,,Zatrudniony w fabryce winien zarabiać akurat tyle, aby nie umrzeć. Inaczej zaś jest to krzywda dla niego”. Wyzysk pracowników był powszechny, a prawo pracy wprowadzano bardzo powoli. W 1891 roku na terenie Królestwa Polskiego (zwanego wtedy Krajem Nadwiślańskim) wprowadzono nowe prawo, na mocy którego zapisano warunki pracy i normę zarobkową, a dopiero w kolejnych latach uregulowano kwestie zdrowotne, jednak wszystkie kwestie zostały ostatecznie uregulowane dopiero podczas I wojny światowej.

Oczywiście stosunek bogatszych ludzi, którzy nie byli właścicielami fabryk i manufaktur także nie był pozytywny. Niechęć w stosunku do robotników, wyzysk i koszmarne warunki życiowe przyczyniły się do wszczynania pewnych buntów, chociażby ruch luddystów w Anglii, oraz miało dalekosiężne skutki. To właśnie sytuacja tychże robotników przyczyniła się do chociażby rewolucji październikowej w Rosji, która miała zmienić ich los, a tak naprawdę tylko sprawiła jeszcze większe zubożenie społeczeństwa i totalitarne rządy, jednak temat rewolucji bolszewickiej jest bardzo szeroki, ale właśnie przyczyną tejże rewolucji była niechęć wobec wyższych warstw, która żyła zdecydowanie lepiej niż ci najbiedniejsi. Nastroje anty-burżuazyjne istniały już o wiele wcześniej, chociażby to przez nie wybuchła rewolucja francuska, ale wykorzystywanie i wyzyskiwanie pracowników fabryk przez bogatych dyrektorów oraz właścicieli jeszcze bardziej wzmogło takie nastroje.

Rozmyślają jednak o sytuacji tych XIX-wiecznych ludzi musimy zdawać sobie sprawę, że pewne podziały społeczeństwa istniały zawsze, zawsze byli ci bogaci i biedni, niejednokrotnie przez tych bogatych wykorzystywani. Cywilizacje i rozwój gospodarek opierał się na pracy tych najniższych warstw, przecież to chłopi zajmowali się ziemią, a nie szlachcice, i to dzięki tym robotnikom w wielu krajach nastąpił wzrost produkcji przemysłowej i PKB. Dzisiaj także na całym świecie istnieje podział społeczeństwa, choć nie jest on już (na szczęście) tak bardzo widoczny, jak kiedyś, to jednak będzie istniał zawsze, bo taki jest społeczny system, w którym żyjemy od tysięcy lat.

Myślę, że warto zadać sobie pytanie: czy rewolucja przemysłowa, ten wielki skok produkcji, mogłaby się powieść, gdyby nie praca tych najbiedniejszych?  Jestem przekonana, że nie, i choćby można krytykować ich sposób bycia, czy nawet żywić do XIX-wiecznych robotników jakąś niechęć, uważam, że warto o nich pamiętać i zdawać sobie sprawę z warunków i świata, w jakim przyszło im żyć. Nie musimy ich wychwalać, jak socjaliści, nie musimy o nich pisać wierszy. Wystarczy pamiętać, że to oni byli ludźmi, którzy przyczynili się do rozwoju, po prostu zdawajmy sobie z tego sprawę, że bez nich fabryk i produkcji po prostu by nie było. 

Źródła:

https://hrabiatytus.pl/2018/08/23/wsrod-dymow-i-pylu-jak-zyli-robotnicy-w-xix-wiecznej-lodzi/

https://pl.wikipedia.org/wiki/Proletariat

https://twojahistoria.pl/2019/06/01/jak-to-sie-stalo-ze-dzieci-zostaly-robotnikami/

oraz wiedza własna z lekcji historii.

Zbiór HistorycznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz