Rozdział 25

592 63 25
                                    

Stałem przy oknie, patrząc na szaro-żółty zachód słońca. Dni tutaj mijały wolno, a będąc tam zbyt szybko. Czułem, że mógłbym tam być cały czas i odkrywać co kryje tamto miejsce.

Przeliczając dni, obliczyłem, że ''tam'' jest właśnie 12.

Jak? - Sam nie wiem. Ten czas po prostu leci jak szalony i nic nie mogłem z tym zrobić.

Odwróciłem się czując znikomy dotyk na ramieniu. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, gdzie zobaczyłem zamykające się drzwi za chłopakiem z zieloną peleryną. Instynktownie podbiegłem do drzwi i otwierając się wybiegłem na korytarz, w poszukiwaniu tej osoby. Na końcu korytarza zobaczyłem wpatrujące się we mnie dwie duże kropki, narysowane na popękanej masce. Postać wpatrywała się we mnie z niepokojącym spokojem.

Lekko cofnąłem się do tyłu, a chłopak wykorzystując chwilę ruszył w zakręt, za korytarzem, tym samym znikając z mojego pola widzenia.

Nie przejmując się niczym ruszyłem szybko za chłopakiem, ledwo nie wywracając się na zakręcie.

Popatrzyłem przed siebie, a tam dwa rozwidlenia. Powoli szedłem wzdłuż korytarza, gdy za sobą nie usłyszałem hałasu. Odwracając się, zobaczyłem zaraz za sobą zamaskowaną twarz chłopaka.

Spanikowałem i próbując uciec wywróciłem się o jedną z roślin ozdobnych. Popatrzyłem na podchodzącą do mnie postać, nawet nie próbując już wstać.

Obok mnie, oprócz rozsypanej ziemi i odłamków doniczki małą kartkę. Podniosłem ją i wróciłem wzrokiem przed siebie, ale tam już nikogo nie było.

Moment później, gdy próbowałem się podnieść usłyszałem głośny huk i wszystko zaczęło się załamywać. Zobaczyłem tylko przebłyski zanim wszystko zniknęło..

Leżałem w ciemnej sali, z której dopiero wybiegłem. Zobaczyłem w kącie sylwetkę człowieka.

- E.. Ej? - Wyszeptałem patrząc w stronę chłopaka.

Odwrócił się patrząc na mnie przez swoją uśmiechniętą maskę.

- Czemu mi to robisz? - Zapytałem jeszcze ciszej, nadal wpatrując się prosto w jego maskę. W odpowiedzi dostałem ciszę.

- Czemu musisz wszystko utrudniać? - Zapytałem trochę odważniej i głośniej, spodziewając się takiej samej odpowiedzi jak wcześniej. Tak jak myślałem tak było. Chłopak nie odezwał się słowem, przez co sytuacja stawała się coraz bardziej napięta.

- Dlaczego nie pokażesz mi prawdy?

Cisza. Chłopak nawet nie drgnął z miejsca, w którym stał.

- Dlaczego nie odpowiesz? Dlaczego boisz się mi odpowiedzieć? Raz jesteś taki, że umiesz grozić mi nożem, a później boisz się cokolwiek powiedzieć? MI? Boisz się powiedzieć MI cokolwiek? - Powiedziałem głośno patrząc uparcie na maskę postaci w kącie.

- Czuję, że nic się od ciebie nie dowiem. - Odpowiedział chłodnym głosem.

- No i dobrze myślisz, bo z tego co wiem to wszystko wiesz! Sam mi to mówiłeś. Nie wiem po co teraz wymagasz żebym miał ci coś mówić skoro wszystko podobno wiesz.

- Wiem wszystko o tobie, a to różnica.

- Czekaj.. Skąd wiesz wszystko o mnie?

Popatrzyłem z lekkim niepokojem w oczach. Chwilę potem bez odpowiedzi chłopak wyszedł z pomieszczenia, a słysząc huk poczułem mocne ukłucie w płucach, jakbym nie mógł oddychać. Powoli widziałem jak wszystko się zamazuje, aż nie zostaje sama ciemność..

Okulary z białymi oprawkami |DNF|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz