Rozdział 27

687 61 45
                                    

°pov. Narrator°

George obudził się w sali szpitalnej, ciężko oddychając. W pomieszczeniu było ciemno,  przygasająca lampa uliczna, widoczna zza okna była jedynym źródłem światła w pokoju.

Chłopak zaczął szukać ręką po półce nocnej swojego telefonu. Gdy w końcu wyczuł zimny ekran telefonu włączył go i oświetlił pomieszczenie latarką.

Nadal nieogarnięty myśleniem, dopiero po dłuższej chwili namysłu sprawdził godzinę. Było po 3.

Zamknął oczy w ciszy rozmyślając. Uspokoił oddech i położył się spowtorem do łóżka, patrząc w sufit pomieszczenia i bawiąc się telefonem w dłoniach. Po niecałej minucie zmęczony brunet zasnął.

(time skip)

Mijały dni, a ten nadal nie dostał żadnej wiadomości od przyjaciela. Siedział na parapecie, czując się jak w celi, czekając na to aż znów przyjdzie doktor sprawdzić jego stanu zdrowotnego.

16 listopada.. - Pomyślał chłopak patrząc na widoki za oknem. - Skoro dziś jest tam 16 listopada.. To dziś stąd wyjdę!

Brunet rozchmurzył się natychmiastowo i napisał kolejną wiadomość do przyjaciela, nadal mając nadzieję na jakąkolwiek reakcję z drugiej strony. Jednak ta nie nastąpiła. Mijały długie minuty ciszy, z którymi chlopak czekał na odpowiedź. Jedyne co zobaczył to to, że wiadomość została wyświetlona.

- Naprawdę Nick? - Pomyślał. - Co ja mu mogłem zrobić?

Znudzony odłożył telefon na parapet obok, ale nie mógł przestać na niego patrzeć z myślą, że jednak zaraz odpisze.
W pewnym momencie ekran rozświetlił się i wyskoczyło nowe powiadomienie. George ukrywając podekscytowanie szybko podniósł telefon i spojrzał w ekran urządzenia.

Widząc wiadomość od Nicka odrazu w nią kliknął.

Nick 13:51
Przepraszam że tak długo ci nie odpisywałem naprawdę wybacz.

George 13:52
Nie szkodzi, wybaczam tylko proszę nigdy więcej mi tego nie rób.

Nick 13:52
Sory jeszcze raz, ale zmieniając temat wiesz, że dziś wieczorem wychodzisz z szpitala? Przyjadę po ciebie jakoś po 19, jak chcesz możesz zostać na noc.

George 13:53
Dzięki.

Chłopak odłożył telefon i wzdychając oparł się o ramę okna, czekając aż nie nadejdzie 19.

(time skip)

Około 17 George poczuł się strasznie senny. Wiedział, że to jest już nieuniknione i zaraz zaśnie. Moment później dostał strasznego bólu głowy, serce zaczęło mu walić i wszystko zaczęło się rozpadać.

Obudził się w ciemnym pokoju, który już dobrze znał.

Po co mi ten szpital skoro i tak wszystko jest tak samo. Już prędzej by psychiatryk pomógł. - Pomyślał prychając i wychodząc z pomieszczenia, trzaskając za sobą wielkimi drewnianymi drzwiami. Szedł w ciszy ścieżką nie zwracając uwagi na nikogo.

° Pov. George °

Stanąłem widząc pagórek schodzący w dół, a z boku drogę prowadzącą do centrum rynku.

Popatrzyłem przerażony słysząc głośny huk, a chwilę później zobaczyłem płomień rozprzestrzeniający się powoli po budynkach, dalej na łąkach i w końcu sięgnął pierwszych drzew lasu zasłaniającego wielkie mury.

Poczułem dotyk na ramieniu, odwracając się zobaczyłem zamaskowanego chłopaka.

Odsunął się parę kroków do tyłu, opuścił głowę w dół i odwracając się na jednej pięcie tyłem do mnie odszedł, wraz z kierunkiem wiatru. Nie zdołałem się nawet do niego odezwać.

Odwróciłem się chcąc zobaczyć co dzieje się za mną, lecz wtedy wszystko zaprzestało. Wszystko było tak jak przed tragedią. Usiadłem na trawie u góry pagórka i rozmyślałem dalej jakby nigdy nic się nie stało.

(time skip)

Wieczór, gwieździste niebo, pełnia księżyca aktualnie lepiej oświetlała niebo niż nie jedna dobrze działającą lampa uliczna. Szedłem samotnie szukając Dreama. Od popołudnia nie mogłem go nigdzie znaleźć.

Stanąłem tam gdzie wcześniej, u góry pagórka. Zobaczyłem biegnącego w moją stronę Dreama z dołu. Uśmiechnąłem się i powoli zacząłem iść w jego stronę. Jednak czym bliżej był tym bardziej widziałem malujący się na jego twarzy smutek, przerażenie i złość.

Po chwili usłyszałem ten huk co wcześniej. Teraz już rozumiałem co się dzieje.

- DREAM! - Krzyknąłem nadal wpatrując się w rozpalające się budynki.

- Dream, musimy coś zrobić!- Krzyknąłem, ale ten jedynie mnie przytulił.

- George..

- NO CHODŹ! Musimy, proszę Dream..

- Przepraszam, zbyt mocno Cię kocham, by po prostu odpuścić. - Powiedział, ostatnie słowa wypowiadając coraz ciszej.

- Nie rozumiem. Zaraz wszystko spłonie.. - Powiedziałem patrząc na powoli płonące łąki, nadal będąc w objęciach młodszego.

Po chwili mnie puścił i patrząc w moje oczy uśmiechnął się delikatnie.

- Wszystko będzie dobrze. Teraz już wszystko się ułoży. - Pocieszył mnie odchodząc.








~ koniec

° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° ° °

Okulary z białymi oprawkami |DNF|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz