Rozdział 21

603 65 11
                                    

- Chcę tylko, aby ten koszmar się już skończył.. - Powiedziałem patrząc w ciemne zakamarki pokoju, gdzie stała osłonięta cieniem postać.

Usłyszałem głośny huk, a później wszystko zaczęło się rozmywać..

Powoli otwierając oczy, zobaczyłem moje ręce w bandażach i parę plastrów na przedramieniu. Słyszałem jedynie zagłuszony głos lekarza i cichy pisk maszyny.

Po chwili ustał zagłuszany dźwięk i usłyszałem trzask drzwi.

Chcąc przetrzeć oczy, podniosłem prawą rękę czego odrazu pożałowałem. Poczułem straszny ból w środku dłoni.

Zobaczyłem otwierające się drzwi, przez które wchodzi Nick.

- George! Coś ty sobie zrobił? - Podszedł do mnie, przysuwając krzesło obok mojego łóżka. Wziąłem głęboki oddech i jeszcze raz popatrzyłem na zabandażowane dłonie.

- Nic.

- Jak to nic? Jak to się stało? - Zapytał patrząc na moje ręce.

- Nie wiem. Dziś jest 2 czy 3?

- 18. Jest 18 czerwiec.

- Aha.. A nie listopad?

- George, robisz to specjalnie żeby zmienić temat. - Powiedział patrząc zdezorientowany.

- Ja nie wymyśliłem sobie tego. - Powiedziałem i odwróciłem głowę w innym kierunku. - To lustro samo się zbiło.

- Okej. - Odpowiedział zrezygnowany.

- Wiesz może kiedy wychodzę?

- Za.. Jakieś dwa tygodnie.

- Czyli plus minus 16.

- Jest 18 czerwca.

- Jest 2 listopad..

- No to sobie popatrz za okno bo jakoś śniegu nie widzę. - Powiedział lekko podniesionym tonem. - Będę musiał za niedługo się zbierać do domu.

- Jasne. - Odpowiedziałem nie chcąc się dłużej kłócić.

- George?

- Tak?

- Skąd ubzdurałeś tą datę?

- JA JEJ NIE UBZDURAŁEM SOBIE. Niki mi mówiła, że jest drugi, nawet Quackity to potwierdził.

- Kto kurwa? - Popatrzył na mnie ledwo nie wybuchając śmiechem.

- Ale co cię bawi? - Zapytałem krzyżując ręce na piersi.

- Powinieneś się trochę przespać. Potrzebujesz odpoczynku.

- Podasz mi butelkę wody?

- Ta jasne. - Odpowiedział łapiąc butelkę i rzucając ją w moja stronę.

Wypiłem resztę zawartości butelki i rzuciłem ją w stronę kosza, dobrze celując.

- Muszę iść. - Powiedział mój przyjaciel i ubierając bluzę ruszył w stronę drzwi.

Wyszedł z sali. W tym czasie byłem sam, w końcu miałem czas na rozmyślenia co się ostatnio wydarzyło.

Jednak chwila samotności długo nie potrwała, bo chwilę po wyjściu Nicka do sali wszedł lekarz. Zaczął coś mówić, ale wogóle go nie słuchałem. Siedziałem co prawda w sali szpitalnej, ale myślami byłem w wyimaginowanej krainie.

- Utknąłeś w myślach? - Zapytał pewny siebie głos. - Nawet nie zauważyłeś pewnie keidy się tu znalazłeś.

Rozglądnąłem się po sali. Znów byłem w tym starym, ledwo oświetlonym pokoju. Usłyszałem trzaśnięcie drzwi, na co się  wzdrygnąłem. Podniosłem się i ruszyłem w stronę drzwi, którymi przed chwilą za pewne wyszedł chłopak.

..................................................................

Rozdział 21
396 słów 

Okulary z białymi oprawkami |DNF|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz