Rozdział 7

879 87 25
                                    

Obudziłem się w małej sali, na łóżku.. Szpitalnym?

- Tam jest. - Powiedział kobiecy głos, którego nie znałem.

- O mój Boże George! Przepraszam! - Krzyknął Nick podchodząc do mojego łóżka.

Lekarz popatrzył z współczuciem na mnie, stając w drugim kącie sali. Sapnap tylko popatrzył chwilę na niego.

- Zostawię was samych. - Powiedział po chwili, wychodząc z sali i notując coś przy tym w swoim notesie.

- George przepraszam. - Powiedział wracając do mnie Nick. - Nie chciałem żebyś sobie coś zrobił. Naprawdę przepraszam.

- Nick to nie twoja wina. - Powiedziałem krzywiąc się lekko na wspomnienia z wcześniejszej nocy.

- Co tam się stało? - Zapytał siadając na końcu łóżka.

I co ja mam mu powiedzieć? Poczułem się słabo. Same wspomnienia brały mnie na wymioty. Zaczęło kręcić mi się w głowie.

- George? - To ostatnie słowa które usłyszałem przed ciemnością.

-Czyli? Jednak nikomu nie powiesz? - Usłyszałem głos przed sobą.

- C-czemu miałbym komukolwiek mówić?

- Czyli się mnie boisz? - Prychnął.

- Nie, wiesz? Nie będę się bać kogoś kto chciał mnie zadźgać.

-Skąd takie przypuszczenia?

- Miałeś nóż w ręce. Co mógłbyś zrobić innego gdybym się nie zgodził niż zabić mnie.

Podszedł bliżej mnie na co zrobiłem parę kroków w tył z obawą, że może mi coś zrobić.

- Wygadany jesteś. I mądrzejszy niż myślałem. - Powiedział odwracając się i wychodząc z pomieszczenia, podrzucając przy tym nożem który trzymał w ręce ostatniej nocy.

'' Kim on kurwa jest? '' pomyślałem opierając się o drewnianą, na ogół dość starą komodę znajdująca się w pokoju.

Jak tak dalej pójdzie to nie dam rady. Czemu ja? I co on w ogóle ode mnie chce?

W pewnym momencie do pomieszczenia weszło dwóch chłopaków widocznie nie zdających sobie sprawy z moją obecnością.

- Jak mam być szczery to Geor- Przerwał patrząc się na mnie, nie spodziewając się ze mógłbym tu być. - Hej.

- Hej.

-Coś się stało? - Zapytał trzeci chłopak wchodzący do pokoju. - Hej! Ty jesteś George? Dziwne, że przez ten czas nawet nie miałem okazji cię poznać. - Powiedział średniego wzrostu chłopak, z rudymi włosami, przypominał trochę.. Lisa? Coś takiego.

- Hej, tak jestem George.

- Jestem Fundy.

- Czemu wszyscy tu mają takie dziwne imiona? - Zapytałem rozglądając się po trójce.

- Nie chcę Ci nic sugerować, ale z naszej czwórki tu to ty masz najdziwniejsze. - Powiedział Sapnap.

- George to normalne imię. - Oburzyłem się.

- Nigdy nie słyszałem wcześniej takiego. - Powiedział Fundy.

- No żyjecie jak pod kamieniem. Zero technologii, nawet telefonu nie ma tu. Jak wy tu możecie przeżyć więcej niż 24 godziny?

- Sorki, ale możesz powtórzyć czego? - Zapytał Dream poprawiając maskę.

- Telefonu?

- Czego?

- O Boże nie mów, że aż tak zacofani jesteście. Gdzie ja trafiłem?

- Idziesz, czy zamierzasz się kłócić?

- Gdzie?

- Zobaczysz.

Poszedłem za chłopakami wychodząc z starego, drewnianego budynku. Szliśmy chwilę, aż nie zatrzymałem Dreama, łapiąc za jego bluzę.

- Czekaj, mam parę pytań.

- Jasne pytaj o co chcesz.

- Ostatnio jak mówiłeś, że nie jesteś prezydentem L'manburga.. Kto w takim razie nim jest?

- Oh, no tak. Tubbo. - Powiedział takim tonem, że mogłem zobaczyć jego uśmiech, nawet gdy miał maskę na twarzy.

- czegoś chyba nie rozumiem. Ile on ma lat?

- Z tego co pamiętam to około 17. A co?

- Jakim cudem? Przecież on jest niepelnoletni!

- Jaki? - Zapytał widocznie zakłopotany Dream.

- Wiesz co, nie mam więcej pytań. Po prostu chodźmy już dalej.

.............................................................

Rozdział 7
530 słów

Okulary z białymi oprawkami |DNF|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz