1.BYLE ZAPOMNIEĆ

1.8K 71 7
                                    


          19-latka leniwie przeciągnęła się na łóżku. Zgodnie że swoimi przewidywaniami po nocnym koszmarze nie była w stanie ponownie zasnąć. ,,Zmrużyć oko" udało jej się dopiero ok.12.00, choć błogi stan uśpienia organizmu trwał zaledwie 2 godziny. Nic więc dziwnego, że dziewczyna próbująca właśnie wygramolić się z łóżka wyglądała niemal jak zombie. To nie pierwszy raz, gdy budziła się w takim stanie. Właściwie możnaby rzec, że ta przewlekła bezsenność utrzymywała się od jej przeprowadzki do Nowego Yorku, czyli od jakiś 5 miesięcy. Właśnie tyle czasu minęło odkąd ostatni raz dziewczyna widziała swoją mamę, po tym jak postanowiła wyjechać na studia i opuścić rodzinne miasteczko. Cały czas jednak zastanawiała się nad słusznością tej decyzji. Probowała zacząć zwyczajnie żyć. Chciała jak inni jej rówieśnicy ukończyć studia, rozpocząć wymarzoną pracę ,  założyć rodzinę. Łudziła się nadzieją, że jej życie może być normalne, jednak w głębi duszy wiedziała doskonale, że normalne nie jest i nigdy nie będzie...

          Kathrine wreszcie doczłapała się do łazienki i opierając się o zlew popatrzyła w lustro. Coraz częściej zamiast 19-latki, przed którą całe życie stoi otworem w swoim odbiciu widziała jedynie wrak człowieka. Dziewczyna przeczesała swoje rude włosy palcami, uśmiechając się przy tym z goryczą. Tak, właśnie te rude włosy były jedyną, widoczną gołym okiem zmianą, która dokonała się w jej ciele po wypadku z dzieciństwa. Mimowolnie przypomniała sobie dzień, w którym całe jej życie wywróciło się do góry nogami. Dzień śmierci jej taty. Tata... Kochała go z całego serca i nigdy nie pogodziła się z jego stratą. Cały czas obwiniała się za tamtą katastrofę. Oczywiście dziewczyna nie miała żadnego wpływu na przebieg tamtych wydarzeń, jednak wciąż myślała o tym jak potoczyłaby się sytuacja, gdyby posłuchała ojca i została przy konsoli? Może gdyby nie jej ciekawość on nadal by żył? Może to ona w jakiś niewyjaśniony sposób zdestabilizowała tamtą dziwną substancję? Po policzkach Kathrine zaczęły spływać pojedyńcze łzy, a jej dłonie mimowolnie zacisnęły się w pięści. Żal do samej siebie i złość ogarnęły jej serce. Nagle wokół jej rąk pojawiły się niewielkie płomyki. Dziewczyna widząc to natychmiast rozluźniła mięśnie i wzięła głęboki, uspokajający oddech. Po chwili dziwne zjawisko zniknęło. Nastolatka westchnęła ciężko. Tajemnicza substancja zmieniła w niej coś więcej, niż tylko kolor włosów. Dzięki niej dziewczyna zyskała niezwykły dar , choć sama uważała go raczej że przekleństwo. Pod wpływem silnych emocji takich jak: złość, smutek, czy strach jej ciało zajmowało się ogniem, jednocześnie nie robiąc jej najmniejszej krzywdy. Tak jakby płomienie otulały całe jej ciało, ale wbrew logice nie powodowały oparzeń. Niezwykłe zjawisko wyglądało jak pewnego rodzaju ognista poświata - najsilniejsza wokół dłoni i włosów, a najsłabsza wokół nóg. Na wysokości kostek dziewczyny ogień był już na tyle słaby, że mogła swobodnie się poruszać, nie wypalając pod sobą dziur. Mimo, że nastolatka nie czuła bólu to bała się szkód jakie może wyrządzić przez swoją niespotykaną ,,zdolność". Kathrine nigdy nie chciała tej mocy,  dlatego latami uczyła się panować nad emocjami , co szczerze wcale nie było łatwe. Całe szczęście we wszystkim wspierała ją mama. Chroniła córkę przed światem, aby ludzie nie uznali jej za potwora i trzymała w domu na tyle na ile było to możliwe. Mimo wszystko dziewczyna chodziła do szkoły jak inne dzieci.  Nauka sprawiała jej przyjemność, no i nigdy nie było z nią problemów wychowawczych, więc ryzyko ujawnienia jej zdolności było znikome. Kathrine w szkole była zawsze szarą myszką, ale niestety bardziej z wyboru niż z natury, bo choć jako dziecko była pełna energii i entuzjazmu, po wypadku wolała udawać kogoś zupełnie innego. Uznała że tak będzie lepiej dla niej i dla jej otoczenia. Z czasem okazało się, że nie musi już nakładać maski cichej i skrytej,  ponieważ cała jej wewnętrzna radość zniknęła bezpowrotnie. Bała się zawierać jakichkolwiek znajomości, z obawy przed odrzuceniem, dlatego od zawsze jej jedyną przyjaciółką była mama i choć kochała ją ogromnie, w głębi serca brakowało jej kontaktu z rówieśnikami. Kobieta dodatkowo była jej jedyną rodziną. No, może nie jedyną. Kathrine miała bowiem jeszcze kochanego wujka (brata swojej mamy), jednak po nieszczęśliwym wypadku, chcąc chronić córkę, jej rodzicielka ograniczyła z nim kontakt, tak by nawet on nie dowiedział się o ,,mocy" swojej siostrzenicy.  Nastolatka nie wiedziała, że mama zrobiła to dla jej dobra, przez co miała żal do wujka, myśląc że ten po prostu nie chciał jej więcej widzieć. Mimo to podświadomie bardzo tęskniła za najważniejszym (zaraz po tacie oczywiście) mężczyzną w swoim życiu, a nie widziała się z nim już od dobrych 10 lat. Najcięższe było jednak dla niej to, że teraz mieszkała w tym samym mieście co on. Wystarczyłby jeden telefon, żeby znów usłyszeć jego głos. Gdyby chciała mogłaby go nawet odwiedzić,  bo przecież doskonale znała jego adres. I chciała! Bardzo chciała,  ale wiedziała że nie może tego zrobić. Wiedziała, że jej wujek nie może się o niczym dowiedzieć, bo przynajmniej w jego pamięci chciała pozostać tą małą radosną Kathrine, którą niegdyś była,  a nie potworem, którym się stała...

       Kolejny głęboki oddech. Nastolatka przemyła twarz wodą,  rozczesała włosy i ruszyła w stronę kuchni. Dziś był ten dzień, kiedy miała ochotę dosłownie połknąć całą zawartość lodówki, a i tak dalej byłaby głodna. Od paru dni znajdowała się w fazie niemalże obżarstwa, po wcześniejszych kilku tygodniach praktycznie absolutnej głodówki.  Tak, należy przyznać, żeod dłuższego czasu dziewczyna była w opłakanej kondycji psychicznej, a jednym z tego objawów było popadanie ze skrajności w skrajność, czyli albo jedzenie w ogromnych ilościach, albo nie jedzenie prawie niczego. Tym razem znajdowała się w fazie zajadania stresu wszystkim, czym tylko się dało. W takiej sytuacji nastolatka potrafiła pochłonąć 2 największe pizze,  całą blachę ciasta, słoik Nutelli, a to wszystko popić jeszcze trzema litrami Coli. Mimo to sylwetkę miała wciąż niemalże doskonałą,  a to za sprawą niezwykle szybkiego ,,spalania" w jej organiźmie, które było w pewnym sensie ,,ubocznym" skutkiem działania znienawidzonej przez nią substancji. Drugim objawem zaburzeń psychicznych nastolatki była bezsenność. Przez ciągłe koszmary nie mogła spać w nocy, w skutek czego w ciągu dnia nie była w stanie normalnie funkcjonować. Przez wieczne zmęczenie często wagarowała, choć sama przed sobą nie chciała przyznać, że się z tego cieszyła. Studia wyczerpywały ja bardziej niż nieprzespane noce. Hamowanie ogarniającego ją co dnia na uczelni stresu i strachu, jakie powodowało w niej życie studenckie dosłownie wysysało z niej siły. Przez swoje okropne samopoczucie spowodowane koszmarami praktycznie nie wychodziła z domu i coraz częściej nie miała zamiaru robić wyjątku dla swojej ,,ukochanej" uczelni.

Tak rozmyślając Kathrine nawet nie zauważyła kiedy pochłonęła całą paczkę płatków i 1,5 litra mleka. Lekko zdziwiona odłożyła miseczkę do zlewu i popatrzyła za okno. Był początek listopada, czyli najlepszy czas na ,,jesienną depresję". Szare chmury na niebie wcale nie napawały optymizmem, ale to nie im przyglądała się Kathrine. Nastolatka patrzyła na nowojorczyków, idących chodnikami. Każdy z nich gdzieś zmierzał: jedni do pracy, drudzy do szkoły,  inni do domu , do rodziny. Każdy z nich zabiegany miał na pewno własne problemy. Może uwaga od wychowawczyni? Może reprymenda od szefa? A może chore dziecko w domu? Mimo tego wszystkiego Ci ludzie mogli żyć normalnie.  Mogli być kim tylko chcą. Ona nie mogła... Jeden wypadek pozbawił ją wszystkiego czym była i co kochała. Obecna Kathrine w niczym nie była podobna do tej z przed kilkunastu lat. Zmuszona dusić w sobie wszelkie emocje stała się całkiem innym człowiekiem i wiedziała, że już od dawna nie ma na to wpływu. Dziewczyna poczuła napływającą frustrację,  którą musiała szybko powstrzymać. Odeszła do okna i udała się w stronę niewielkiego salonu. Podeszła do stojącej tam komody i otworzyła jej drzwiczki. Jej oczom ukazała się kolekcja alkoholi. Owszem była niepełnoletnia,  ale potrafiła być zaradna i dlatego znalazła sobie ,,dilera", który raz na jakiś czas uzupełniał jej zapasy. Oczywiście nie za darmo. Dziewczyna pośrednio płaciła za towar dla siebie i dla niego. Oboje czerpali z tego korzyści, więc w jej odczuciu był to sprawiedliwy układ.  Nastolatka przejżała swoją kolekcję kilku butelek wina, wódki i jednej whisky, w celu wybrania ,,lekarstwa" na dzisiejszy ból. Złotą ciecz zawsze zostawiała na szczególną okazję i doszła do wniosku, że dzisiaj jeszcze taka nie nadeszła. Wybór padł ostatecznie na czerwone wino. Dziewczyna wyjęła trunek z komody i pośpiesznie zamknęła jej drzwiczki, jakby bojąc się, że ktoś mógłby ją za chwilę przyłapać. Siadając na kanapie westchnęła ciężko, a potem uśmiechnęła się z goryczą. Wiedziała doskonale, że picie niczego nie zmieni, a jedynie pozwoli na chwilę zapomnieć,  ale w sumie właśnie tego potrzebowała- zapomnieć o całym świecie, o studiach,  mocy, mamie ...
W jednym momencie jak na zawołanie rozbrzmiał dzwonek telefonu. Dziewczyna spojrzała na urządzenie, na którego ekranie widniał napis ,,MAMA". Zupełnie jakby instynkt macierzyński podpowiadał jej rodzicielce, że jej ukochane dziecko zamierza zaraz zrobić coś złego. Kathrine wyciszyła telefon i odłożyła na bok. To nie tak, że nie chciała z nią rozmawiać, tylko po prostu nie chciała jej martwić. Nie chciała, żeby mama wiedziała, jak bardzo jej córka nie radzi sobie ze wszystkim. Nie myśląc o niczym więcej rudowłosa otworzyła butelkę i zaczęła zachłannie połykać znajdującą się w niej ciecz. Chciała jak najszybciej zapomnieć...

W płomieniach przeszłości ||AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz