24. SZCZEGÓLNA OKAZJA

574 37 9
                                    


*Tony*

            Mijał trzeci dzień odkąd Kathrine dowiedziała się prawdy. Trzeci dzień odkąd nie wychodziła z pokoju, nie jadła, nie spała i nic nie mówiła. Od powrotu z Chimery siedziała na łóżku wpatrzona w tylko sobie znany punkt. Nie reagowała na żadne bodźce zewnętrzne, a w jej oczach widać było tylko zupełną pustkę, tak jakby całkiem straciła duszę. Nie miałem pojęcia co robić. Próbowałem z nią rozmawiać - milczała. Wynająłem najlepszych psychologów- nie byli w stanie pomóc. Czułem, że ją tracę. Z każdym kolejnym dniem było w niej coraz mnie Katrhrine. Ten stan zaczął zagrażać jej życiu, a ja byłem zupełnie bezradny. Obawiałem się, że dziewczyna może źle przyjąć prawdę o swojej przeszłości, jednak nie myślałem, że to wszystko się tak potoczy. Dręczyło mnie mnóstwo pytań. Czy nie lepiej by było, gdyby dowiedziała się o tym wszystkim dużo wcześniej? A może właśnie powinniśmy lepiej chronić tej tajemnicy? Co gorszego może się jeszcze wydarzyć? Te lęki nie pozwalały mi w nocy zmrużyć oka, przez co przez większość czasu przesiadywałem w salonie, pijąc whisky. Nigdy nie czułem takiej bezsilności, a najgorsze, że byłem z tym wszystkim zupełnie sam. Drużyna była jeszcze na misji i miała z niej wrócić dopiero wieczorem. Zniszczyli bazę Półksiężyca, ale ludzie Wasila zdołali się z niej wynieść, zanim nasi dotarli na miejsce. Na domiar złego zatarli wszelkie ślady, przez co dalej nie wiedzieliśmy co planują i gdzie ukrywa się ich szef. To wszystko mnie przytłaczało, a do tego Fury nie dawał mi spokoju, próbując się ze mną skontaktować. Wciąż byłem na niego wściekły, bo to przez jego nieuwagę Kathrine poznała prawdę. W tym momencie jakby na zawołanie zadzwonił telefon. Nick probówał przerwać moje zapijanie problemów na salonowej kanapie. Byłem już tym zmęczony i nie miałem zamiaru z nim rozmawiać. Odrzuciłem kolejne trzy połączenia od jednookiego.

-Sir! Quinjet TARCZY na lądowisku. Pan Fury chce się z panem widzieć.- usłyszałem po chwili głos Jarvisa.

Przewróciłem oczami, odstawiłem jeszcze nie otwartą butelkę whisky, po czym niechętnie wstałem i skierowałem się w stronę lądowiska.

- Nie wpuścisz mnie do środka?- zapytał zdziwiony Fury, gdy otworzyłem szklane drzwi, prowadzące na płytę.

-Żeby Kathrine znowu usłyszała coś, czego nie powinna?- spytałem ironicznie- Idziemy do quinjeta.- zarządziłem, kierując się w stronę maszyny.

Nick westchnął ciężko, po czym ruszył moim śladem.

*Kathrine*

              Na początku czułam zupełną pustkę. Jakby z mojego ciała uszło całe życie. Potem zaczęły wracać wspomnienia. W mojej głowie mnożyło się tysiące myśli. Powoli zaczęło do mnie to wszystko docierać. Moi rodzice byli agentami SZTORMU, Fury był ich szefem, a ponad połowa agentów TARCZY prawdopodobnie poznała mnie, gdy jeszcze łaziłam w pampersach. Wciąż jednak nie wiedziałam co łączyło mnie z tamtą tajemniczą blondynką, z pod znaku ,,Złotej Fali", którą niegdyś spotkałam w magazynie na Chimerze. Może to przyjaciółka mamy? Mama... Przez tyle lat mnie okłamywała. Doskonale wiedziała jak przeżyłam śmierć taty, a mimo to nie powiedziała mi prawdy o tamtej katastrofie. Przecież to była moja wina! Fury jasno powiedział, że wszystko mieli pod kontrolą i to ja pokrzyżowałam im plany. Nie miałam cienia wątpliwości, że to właśnie przeze mnie tamta cholerna substancja się zdestabilizowała. Poczucie winy zżerało mnie od środka bardziej, niż kiedykolwiek. Czułam, że zawiodłam tatę, a bez niego moje życie nie miało już sensu. Tylko jemu tak naprawdę na mnie zależało i tylko on nigdy mnie nie okłamał, ani w żaden sposób nie skrzywdził.

,,To przez Ciebie jego już nie ma.To twoja wina. Jesteś beznadziejną córką. Nikomu już nie jesteś potrzebna."

W mojej głowie brzmiały natrętne głosy. Miały rację- nie było już dla mnie miejsca na tym świecie. Tęskniłam za tatą, a wyrzuty sumienia męczyłyby mnie do końca życia, więc żeby się ich pozbyć musiałam... Tak... Nikt więcej mnie nie okłamie, nie zrani,  nie dopadnie mnie ten cały cholerny Półksiężyc i w końcu znowu zobaczę tatę. Podjęłam desperacką decyzję i nie myśląc o niczym więcej, kierowana impulsem, wyszłam z pokoju. Przechodząc przez salon zobaczyłam dobrze znaną mi butelkę- moje whisky na ,,szczególną okazję", a wszystko wokół wskazywało,  że ta właśnie dziś nadeszła.

W płomieniach przeszłości ||AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz