5.SŁODKIE POWITANIE

1.2K 57 23
                                    


          Pakowanie szło mi strasznie opornie, a to głównie za sprawą ciągłych ataków stresu, dzięki którym wręcz ,,paliłam się " do pracy. Bałam się okropnie tej przeprowadzki. Możnaby pomyśleć, że to głupie, ale dla osoby, która przez całe życie musiała się ukrywać, zamieszkanie nagle z PIĄTKĄ obcych ludzi przyprawiało niemalże o atak serca. Po długiej szamotaninie z zamkiem w końcu udało mi się zapiąć walizkę. Było już grubo po 10.00, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Trzeba przyznać, że wujek Tony nie należał do punktualnych osób. Normalnie nie cierpię spóźnialstwa, jednak tym razem tak bardzo bałam się, tego co miało nastąpić, że szczerze nie byłabym zła, gdyby mężczyzna w ogóle się dziś nie pojawił.

- Hej mała! Gotowa? - odezwał się brunet, przekraczając próg mojego mieszkania.

-Błagam nie zadawaj głupich pytań wujku.- odparłam zrezygnowana, chowając za plecami dłonie, wokół których pojawiły się pojedyńcze płomyki.

Całe szczęście mężczyzna wziął moją walizkę, bo sama nie byłam pewna, czy przypadkiem bym jej nie spaliła ze stresu. Ostatni raz zerknęłam na miejsce, które od 5 miesięcy było moim schronieniem, po czym zamknęłam za sobą drzwi na klucz i podążając za wujkiem skierowałam się w stronę jego samochodu. Ekscytacja zastąpiła na chwilę strach i stres, gdy wsiadłam do białego Lamborghini.

-Wow!- powiedziałam cicho.

-Panie Stark,  wyznaczyć powrót do wieży?- zapytał nagle jakiś męski głos.

-Tak Jarvis.- odparł, siedzący za kierownicą mężczyzna.

-Jarvis?- spytałam zaciekawiona.

-To moja sztuczna inteligencja- pomocnik.- wyjaśnił wujek- Jarvis to moja siostrzenica, a twoja nowa podopieczna Kathrine Davis.

-Bardzo mi miło panno Davis.  Jeśli czegokolwiek będzie Pani potrzebować, proszę się do mnie zgłosić.- odezwała się sztuczna inteligencja.

-Dzięki, będę pamiętać.- odparłam, uśmiechając się lekko pod nosem.

Cała podróż okrutnie mi się dłużyła, a w dodatku, gdy tylko przypominało mi się jaki był jej cel, od razu stres ściskał mi żołądek, a dłonie zaczynały błyszczeć od płomieni. Od początku jazdy trzymałam ręce uniesione tak, żeby przypadkiem czegoś nie podpalić.

-Wszystko w porządku?- zapytał nagle wujek.

-Tak.- odparłam, próbując uspokoić oddech.

-I dlatego, że jest w porządku palą Ci się ręce tak? - stwierdził żartobliwie.

-Ehhhhh...-westchnęłam głośno.

Po chwili płomienie zniknęły.

-Nie masz się czego bać, będzie dobrze, serio. To godni zaufania, porządni ludzie. No, może z wyjątkiem Bartona.- zaśmiał się cicho brunet- Jestem pewien, że cała drużyna cię polubi.- wujek puścił mi oko.

-Okej,- wzięłam głęboki, uspokajający oddech- teraz już jest dobrze.- dodałam pewnie.

*Steve*

          Było około godziny 10.30, kiedy wróciłem do wieży. Poranny trening mocno mi się przedłużył, a do tego w drodze powrotnej wstąpiłem do cukierni po jakiś niewielki tort. Dziś miała przyjechać siostrzenica Tony'ego i pomyślałem, że kupię coś słodkiego na powitanie nowej współlokatorki. Stark niewiele nam o niej opowiadał, dlatego byłem ciekawy jak bardzo okaże się podobna do swojego wujka.

Dwa ,,starkowe charakterki" to może być dla nas za dużo- pomyślałem ze śmiechem.

Wczoraj, gdy Tony z nami rozmawiał wspominał o niezwykłej przypadłości dziewczyny i prosił o wyrozumiałość, bo przez 13 lat swojego życia musiała się ukrywać.  To straszne co ją spotkało.

W płomieniach przeszłości ||AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz