XXII

125 22 3
                                    

Dzień 7482639

Byliśmy w Przystani już od kilku dni, które przynajmniej ja spędziłem na całkowitej regeneracji organizmu. Dopóki nie przespałem prawie całej doby, nie sądziłem, że byłem aż tak wyczerpany. Ty za to już od dwóch dni studiowałeś razem z Vincem, Jorge i Claytonem – liderem Bezpiecznej Przystani, mapy, przedstawiające całą okolice i pobliskie miasta.

Nie chciałeś tracić czasu na odpoczynek, uważałeś, że każda kolejna minuta rozpracowywania map, może zbliżyć nas do odnalezienia Minho.
Clayton posiadał wiele kontaktów, które mogły przydać się w planie, rodzącym się w twojej głowie. Chciałem pomóc, a zarazem wolałem ci nie przeszkadzać. Wiedziałem, że robisz dobrze, pomimo że nie podobało mi się to, że wcale nie odpoczywasz tylko do późnej nocy ślęczysz nad tymi mapami.

Tego wieczoru podszedłem do ciebie, akurat gdy byłeś sam w waszym ciasnym i dusznym kantorku. Vince i Jorge udali się w końcu na posiłek, a Clayton musiał sprawdzić co stało się z kutrami przy przystani.

W końcu, pierwszy raz odkąd tutaj przybiliśmy, mieliśmy chwilę dla siebie, tak by nikt nam nie przeszkadzał, ani nie przysłuchiwał się rozmowie. Kiedy w końcu mnie zauważyłeś i uniosłeś wzrok z pod przymkniętych, zmęczonych powiek, poczułem to znajome łaskotanie w żołądku. Kompletnie nie zdawałeś sobie sprawy, z tego jakie wywoływałeś we mnie reakcje.

Ostatni raz czułem się tak przy Colbym, ale w świetle ostatnich wydarzeń i wszystkiego co przeszedłem odkąd opuściliśmy labirynt, Colby stał się jedynie mało rzeczywistym wspomnieniem. Nadal czułem ból, gdy o nim myślałem, ale potrafiłem go ukoić, gdy patrzyłem na ciebie. Byłeś dla mnie wszystkim co dawało mi nadzieję i dodawało coraz większej odwagi.

Zapytałeś co tu robię, a ja w pierwszym momencie chciałem odpowiedzieć ci, że przyszedłem dla ciebie, ale powstrzymałem się w ostatniej chwili. Jedyne co z siebie wykrztusiłem to pytanie, czy nie chciałbyś czegoś zjeść, bo nie było cię dzisiaj na obiedzie i kolacji. Pokręciłeś głową. Zapytałem czy mogę się przysiąść, chciałem zobaczyć co wynika z map, byś pokazał mi to, nad czym tak usilnie pracowałeś.

Byłem tak blisko ciebie, że wyczuwałem ciepło twojego ciała. W kantorku było okropnie duszno, nie wiem jak mogłeś siedzieć tutaj kilka godzin, nie wychodząc wcale na świeże powietrze.

Kiedy jednocześnie chcieliśmy wskazać jakiś punkt na mapie, nasze palce się zetknęły. Dreszcz przeszedł całe moje ciało, a ty tylko cofnąłeś dłoń tak jakby to nie miało dla ciebie żadnego znaczenia. Kiedy tłumaczyłeś mi, coś co brzmiało jak droga, pociąg i Minho, ja byłem skupiony na czymś zupełnie innym.

Może to był błąd, że zdecydowałem się przyjść do ciebie, bo teraz walczyłem z samym sobą by nie złapać cię za rękę i nie przyciągnąć do siebie. Ta chęć była na tyle silna, bym musiał zacisnąć pięści, żeby wygonić z głowy obraz twojej twarzy, znajdującej się tak blisko mojej.

Już dawno nie czułem czegoś podobnego. Ostatni raz zdarzyło się to przy Colbym, a teraz jedyne czego najbardziej pragnąłem to poczuć dotyk twoich ust na swoich.

Widziałem tylko twoje zdziwione spojrzenie, kiedy poderwałem się nagle z krzesła i wyszedłem bez słowa z kantorka. Musiałem znaleźć się jak najdalej od ciebie, bo inaczej zwariowałbym całkiem.

Jak najszybciej znalazłem się na świeżym powietrzu i zaczerpnąłem tchu kilka razy, by trochę ochłonąć. Na dworze było chłodno, powoli zapadł zmrok, kiedy kręciłem się po skałach otaczających bazę. Nie chciałem tam wracać w obawie, że gdzieś cię spotkam i będzie mi wstyd spojrzeć ci w oczy. Zastanawia mnie, czy w ogóle domyślasz się dlaczego tak nagle uciekłem, czy już o tym zapomniałeś, bo wcale by mnie to nie zdziwiło gdyby tak było.

Thomas aż nadto pamiętał ten moment, w którym Newt odskoczył od niego jak oparzony. W tamtej chwili myślał, że może przyjaciel nagle poczuł się źle, albo coś go ugryzło. Nie rozmyślał nad tym, ani też za nim nie pobiegł. Teraz wyobrażał sobie co by się stało, gdyby jednak zdecydował się za nim pójść.

Gdyby wyszedł z kantorka i spotkał go na skałkach siedzącego samotnie i pogrążonego we własnych myślach. Gdyby przysiadł się obok i spojrzał na niego, tak by go nie wystraszyć. By Newt wiedział, że to co czuł nie było niczym złym, ani nie sprawiało, że Thomas nie chciał go już znać.

Teraz gdy o tym myślał, a przed oczami stanął mu obraz ich dwóch, siedzących tak blisko siebie, poczuł ucisk w żołądku, który był połączeniem żalu oraz podniecenia.

Jedyne co mu pozostało to tylko żałować, że w tamtym momencie nie pobiegł za nim. To już kolejny raz potwierdza, że nie był z niego dobry i prawdziwy przyjaciel. Newt borykał się z tyloma emocjami, którym nie mógł dać ujścia, a on w niczym nie ułatwiał sprawy. Może i nieświadomie, ale jeszcze dodatkowo ją komplikował.

Spróbował wyobrazić sobie sytuacje, w której wszystko potoczyłoby się inaczej. Czy Newt naprawdę by go wtedy pocałował, czy były to tylko mrzonki przelane na papier? A jeśli by to zrobił, jak on sam by się zachował? Ta perspektywa była dla niego całkowicie obca, ciężko mu było postawić się w tej sytuacji, ale jedyne co wiedział na pewno, to to, że gdyby Newt faktycznie chciał go pocałować, to z pewnością by go nie odtrącił.

Dzień 5472874

Tego dnia, od rana w całej bazie było zamieszanie. Brenda wprowadziła mnie w plan, jaki podobno ty razem z Jorge, ustaliliście poprzedniego wieczoru. Był szalony, ale czego innego mogłem się po tobie spodziewać. Oczywiście zgodziłem się wziąć w nim udział, chociaż coś nie do końca mi w tym wszystkim pasowało.

Myślę, że byłoby to zbyt proste, gdyby tak szybko udało się odbić Minho. Tory, którymi miał przejeżdżać pociąg z jeńcami, biegły tylko kilkanaście kilometrów od naszej bazy na jedynym płaskim terenie między górami.

Ze źródła kontaktu, jaki zdobył Clayton wynikało, że najprawdopodobniej to w tym pociągu będą przewozić Minho, bo zmierzał on prosto do miasta i miał oznaczenia Dreszczu na wagonach.

Brenda złapała mnie gdzieś w przelocie, kiedy jadłem śniadanie i oznajmiła, że mamy spotkać się wszyscy razem w kantorku, w którym wczoraj wieczorem przeglądałeś mapy, żeby ustalić szczegóły całej akcji. Jedzenie utkwiło mi w gardle, kiedy pomyślałem, że będę musiał przebywać z tobą znów w tym ciasnym i dusznym pomieszczeniu.

Musiałem to zrobić, sprawa była poważna, a gdy zobaczyłem zmartwione i przejęte twarze Vince'a i Jorge, zrozumiałem, że ta akcja to nie przelewki i musicie mieć pewność, że Minho będzie w tym pociągu, bo inaczej nie ryzykowalibyście tak wiele.

Słuchałem uważnie, każdego kroku po kolei. Przez to, że już na początku wyraziłem chęć, co w sumie dla mnie było niezaprzeczalne, by uczestniczyć w akcji, więc dostałem swoje zadanie. Na samą myśl o tym, że znów zaczyna się robić niebezpiecznie, po tylu dniach odpoczynku i regeneracji, coś przewróciło mi się w żołądku.

Obserwowałem cię z jakim zapałem gestykulujesz, opowiadając reszcie o waszym planie. Zdawałeś się mnie nie dostrzegać, tak bardzo byłeś zaaferowany i zaangażowany. I to tak bardzo mi się podobało, że nie potrafiłem odwrócić od ciebie wzroku. Działałeś na mnie jak hipnoza, a ja wcale nie miałem ochoty się z niej wybudzać.

Zimne światło dnia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz