IX

160 26 1
                                    

Dzień 746289

Gally był na ciebie wściekły tak samo jak ja, ale naprawdę starałem się jeszcze trzymać nerwy na wodzy. Chciałem zaczekać z ponownym osądzaniem cię, dopóki ta dziewczyna nie odzyska przytomności i nie powie nam skąd zna twoje imię.

Muszę przyznać, że po części zgadzałem się z Gallym. Jednak gdy przyszedłeś razem z Minho, trzymając jakiś dziwny metalowy przedmiot w ręce i gdy zobaczyłem determinację malującą się na twojej twarzy, cała złość na ciebie wyparowała.

W głębi duszy, cieszyło mnie, że traktujesz moją osobę jako kogoś godnego zaufania, kogoś komu można powiedzieć coś w sekrecie. Wmawiałem sobie, że to przez to, że okazałem ci tyle zrozumienia i zainteresowania na początku. Ale mogło to być jedynie złudzenie. Równie dobrze, to mnie informowałeś o wszystkim pierwszego, bo Alby'ego nie było już z nami, a Gally cię irytował, a następny w kolejce byłem ja.

To mnie pozostawiłeś decyzje o swoim losie na najbliższą noc. Gally domagał się ukarania ciebie za złamanie zasad panujących w Strefie, ja nadal nie mogłem wyjść z podziwu, że odkryłeś iż Dozorcy zostali stworzeni przez tych samych ludzi, którzy skazali nas na życie w labiryncie. Ty wpatrywałeś się we mnie tak świdrująco, że nie mogłem znieść ciężaru twojego spojrzenia. Stłumiłem w sobie fascynacje twoją osobą, oraz tak ogromny szacunek, bo musiałem podjąć decyzję, która byłaby adekwatna jednak do złamanych zasad.

Mam nadzieję, że nie zmarzniesz jednej nocy, śpiąc w Dziurze.

Mimo wszystko miałem wyrzuty sumienia, czułem jak na mnie patrzysz. Choć też na pewno wiedziałeś, że musiałem to zrobić, bo teraz każdy w pewnym sensie uważał mnie za odpowiedzialnego za innych. Jakby to wyglądało w oczach pozostałych, gdybyś nie został ukarany za złamanie zasad? Wiem, że ty wiesz, że postąpiłem dobrze i w głębi siebie nie jesteś na mnie zły.

Obserwowałem cię z daleka, kiedy siedziałeś skulony za kratkami. Wahałem się przez długi czas, czy nie wykorzystać okazji i chwilę z tobą porozmawiać. Na osobności, tak jak pierwszego dnia. Chciałem byś wiedział, że możesz powiedzieć mi wszystko, że możesz mi zaufać i podzielić się tym co cię gnębi. Chciałem być częścią tego, co planowałeś. Chciałem w końcu przyczynić się do czegoś, co mogłoby choć trochę zbliżyć nas do ucieczki z labiryntu. Sam nigdy nie miałem w sobie tyle odwagi by wejść tam razem z Minho, ale z tobą poszedłbym gdziekolwiek byś kazał.

Coś tak bardzo przyciągało mnie do ciebie i kazało zawierzyć własne życie, że dogłębnie mnie to przerażało. Samo patrzenie na ciebie, sprawiało, że czułem się tak jakbym tracił zdrowy rozsądek.

Już zmierzałem w twoją stroną, naprawdę, byłem gotów na rozmowę z tobą, nawet jeśli nie usłyszałbym tego, czego oczekiwałem. Jednak zobaczyłem jak zbliża się do ciebie Chuck i od razu się wycofałem. Cały zapał zgasł we mnie tak szybko, jak ognisko, które zgasił deszcz dzisiejszego popołudnia. Usunąłem się jak zwykle, ustąpiłem, trudność sprawiało mi postawienie na swoim. Twoja osoba przynajmniej sprawiła, że próbowałem to w sobie zmienić. Chciałem być tak samo stanowczy jak ty. Tak bardzo pewny swoich decyzji i racji.

Mimo wszystko, Thomas, sprawiasz, że chcę być innym człowiekiem. A to, czy ukrywasz przed nami coś ważnego, nie wpływa na moją chęć poznania ciebie lepiej, bardziej i mocniej.

Możliwe, że już całkiem oszalałem przez siedzenie w zamknięciu, ale twoja skrytość i tajemnica bijąca od twojej osoby, sprawia, że jeszcze bardziej mnie fascynujesz.

Dzisiaj postanowiłem ustąpić miejsca Chuckowi. Ale następnym razem już nie ustąpię nikomu.

„Tamtej nocy, kiedy wsadziliście mnie do Dziury w ramach kary, myślałeś że cię nie widzę. Że jesteś dobrze ukryty pomiędzy drzewami, że nie dostrzegam twoich świdrujących oczu. Tak bardzo żałuję, że jest już za późno bym mógł ci to powiedzieć. Chciałbym byś wiedział, że widziałem cię od samego początku. A wtedy gdy kątem oka dostrzegłem jak coś porusza się w mroku nocy, wiedziałem, że to ty mnie obserwujesz. Zastanawiałem się wtedy, dlaczego po prostu nie przyjdziesz, byłoby mi raźniej odsiadywać karę. Ale pomyślałem, że to przez to, że nie chcesz tracić autorytetu, bo to w końcu ty zdecydowałeś, żeby mnie tam wsadzić. Tak bardzo chciałbym powiedzieć ci teraz, że nie mam ci tego za złe, ani nie miałem wtedy. Ciągle czytam, jak bardzo mnie podziwiałeś i jak bardzo fascynowała cię moja determinacja. Prawda jest taka, że wtedy byłem tak samo zagubiony jak wszyscy. Możliwe, że znalazłem w sobie pokłady energii by jak najszybciej wyjść z labiryntu, ale to nie znaczy, że byłem tak silny jak ci się wydawało. Każdy ma swoje słabości, Newt, ty wiesz o tym najlepiej. I nie każdy lubi je pokazywać, woli o nich pisać."

Thomas starał się pisać jak najdrobniejszym drukiem, by zmieścić swoją odpowiedź na tej samej stronie. Czuł, że taka forma „rozmowy" ze zmarłym przyjacielem może być jednocześnie drogą do jego wybawienia lub całkowitego pogrążenia w bólu i tęsknocie. Miał dwa wyjścia, ale musiał spróbować. Musiał w końcu przestać być Thomasem, którego wszyscy oczekiwali. Musiał zmierzyć się z własnymi słabościami, które tak usilnie od siebie odpychał i próbował zatuszować. Ukryć w czeluściach swojego umysłu.

Dzień 6482863

Nie rozumiałem dlaczego ta dziewczyna, tak bardzo cię interesuje. No dobrze, po części starałem się zrozumieć, ponieważ to twoje imię wypowiedziała przed tym jak ponownie zemdlała w windzie, ale!

Thomas uśmiechnął się pod nosem na wzmiankę o Teresie. To był chyba pierwszy raz, kiedy na jego twarzy zagościł, szczery, ale nikły uśmiech, czytając dziennik Newta.

Poświęcałeś jej tyle swojego czasu, a ja miałem względem niej złe przeczucia od samego początku, odkąd tylko zjawiła się w windzie. Nie potrafię ci tego wytłumaczyć, bo możliwe, że gdy będziesz czytał ten dziennik, twoja znajoma już dawno okaże się kimś innym, niż myślałeś.

Przez parę dni trzymałem się na uboczu, pozwalając ci spędzać z nią czas, poznawać ją, wyciągnąć z niej przydatne informacje, jednak na nic się to zdało. W zamian otrzymywałem jedynie ciebie robiącego do niej maślane oczy.
Nie będę ukrywać, ponieważ chcę być z tobą całkowicie szczery, ale na wasz widok robiło się niedobrze. Raz nawet musiałem zwrócić obiad, ale nie wiem czy to z waszego powodu, ponieważ tylko ze sobą rozmawialiście, czy z powodu zepsutych pomidorów, które Patelniak dał nam do zjedzenia.

Byłem zazdrosny, ale nie w taki sposób, jak możesz sobie wyobrażać. Byłem zazdrosny o poświęcony jej czas i uwagę. O zainteresowane. Chciałem być dla ciebie kimś, kto by wzbudzał podobne emocje. Mam skrytą nadzieję, że zawiedziesz się na niej w przyszłości, że pożałujesz czasu, który spędziłeś na rozmowach z nią.

Podczas kolacji zauważyłem, że mi się przyglądasz, ale to pewnie dlatego, że nie potrafiłem zamienić grymasu na mojej twarzy w uśmiech, kiedy spoglądałem w waszą stronę.
Mam nadzieję, że dobrze idzie ci odczytywanie myśli z mimiki twarzy. Bo jeśli tak, to dobrze zinterpretowałeś to co chciałem ci przekazać w tamtym momencie.

Dzień 648286

Tego dnia, wbiegłeś razem z Minho do labiryntu szukać odpowiedzi. Słyszałem jak mówisz do niego, że na pewno znajdziecie wyjście. Ze skrytą satysfakcją patrzyłem jak twoja koleżanka o imieniu Teresa, błąka się samotnie po Strefie pod twoją nieobecność. Nikt raczej nie był zainteresowany, by się z nią zaznajomić mimo że, była jedyną dziewczyną.

Gdy wróciłeś, nie zawiodłeś mnie. Wiedziałem od początku, że na pewno na coś traficie. Powiedziałeś wszystkim co odkryliście razem z Minho. I mimo że nadal każdy podchodził do ciebie sceptycznie, to też wydawał się być zaintrygowany waszymi opowieściami o rzekomym wyjściu z labiryntu. Tylko Gally jak zwykle uważał, że kłamiesz, że jesteś podejrzany. A dla mnie liczyło się w tym momencie tylko jedno. Nadzieja na wyjście z tego piekła, którą mi ofiarowałeś.

Zimne światło dnia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz