#3 Tak bardzo się mylisz, Olivio

420 24 17
                                    

OLIVIA

Była piętnasta, a zatem do kolejnego spotkania z Tomem miałam jeszcze trzy godziny. Potrzebowałam doprowadzić się do porządku po wczorajszym dniu, który był co najmniej posępny, jeśli nie powiedzieć: depresyjny. Przede wszystkim, nie poszłam do pracy i wzięłam urlop na żądanie, bo na samą myśl o pójściu do baru, w którym wszystko się zaczęło, robiło mi się niedobrze. Cały dzień spędziłam w łóżku, w piżamie i z potarganymi włosami. Oczy miałam czerwone i zapuchnięte od płaczu, ale mimo to zmusiłam się do oglądania seriali na Netflixie, byle tylko odciągnąć myśli od tematu tamtych zdjęć.

Tom pisał do mnie w każdej wolnej chwili, a nawet dwa razy zadzwonił, by upewnić się, że nie wypłakuję sobie oczu. Starałam się, jak mogłam, by nie zorientował się, że już to zrobiłam i po prostu nie mam już siły płakać, lecz on i tak zauważył, że w dalszym ciągu jestem wystraszona. To prawda, bałam się jak jasna cholera, że ten człowiek dowie się, gdzie mieszkam i przyjdzie po mnie, gdy będę sama. A sama byłam praktycznie non stop, bo po przeprowadzce z Polski nie miałam tu żadnych znajomych, no, może poza Val, ale z nią i tak nie miałam zbyt wiele wspólnego, więc nie spotykałyśmy się poza pracą.

Nie potrafiłam zrozumieć, co ten facet we mnie widział - wyglądałam przeciętnie, a zatem aspekt pociągu fizycznego raczej nie wchodził w grę. Nie przelewało mi się też z kasą, więc nie było czego kraść... Byłam po prostu nijaka. Kiedy jednak zaczęłam się nad tym głębiej zastanawiać, zrozumiałam, że właśnie dlatego byłam dla niego dobrym celem - gdyby coś mi się stało, nieprędko ktoś by się zorientował, że coś jest nie tak.

Gość nie wiedział jednak o Tomie. Tamtego wieczoru ulotnił się i nie mógł zobaczyć, że brunet został wtedy ze mną, a następnie odwiózł mnie domu, co zaowocowało nawiązaniem znajomości. Dla mnie oznaczało to, że nie tylko nie będę już sama, ale też, że gdyby faktycznie coś mi się stało, to Tom dowiedziałby się o tym pierwszy i zrobiłby, co w jego mocy, by pomóc. Trochę podniosło mnie to na duchu, ponieważ po raz pierwszy od bardzo dawna naprawdę czułam, że ktoś się o mnie troszczy. Zaraz potem uświadomiłam sobie jednak, że nie miałam prawa obarczać go swoimi problemami. Miał własne życie.

Zwlokłam się z łóżka i przeszłam do łazienki, aby napuścić do wanny ciepłej wody. Odprężyłam się w kąpieli, a następnie nago przeszłam do szafy, by się ubrać. Postawiłam na jasne mom jeans i beżowy crop top - nic specjalnego, żeby Tom nie pomyślał, że się dla niego stroję. Kiedy byłam już ubrana, ukryłam sińce pod oczami pod solidną warstwą korektora, podkreśliłam rzęsy maskarą, a na usta nałożyłam pomadkę. Nie potrzebowałam nic więcej. Niestety, mimo że skoczyłam do sklepu po energetyka, aby się rozbudzić, wciąż wyglądałam na nieprzytomną. Zżerał mnie również stres, co było widać po drżeniu moich rąk i smutnym wyrazie twarzy. Nie było sensu udawać, że jest ok.

Niedługo potem usłyszałam pukanie do drzwi. Zerwałam się z kanapy, spojrzałam przez wizjer, czy to na pewno Tom, po czym wpuściłam go do środka. Wystarczyło mu jedno spojrzenie w moje oczy - szybko zamknął za sobą drzwi, a następnie porwał mnie w ramiona. Wtuliłam się w niego i ukryłam twarz w jego jasnoszare koszulce.
- Hej - przywitał się szeptem, oparty swobodnie brodą o moją głowę.
- Hej - odpowiedziałam równie cicho, a mój głos stłumił jego t-shirt.

Po trwającej dłużej niż wypadało chwili, niechętnie uwolniłam się z uścisku, żebyśmy mogli przejść na kanapę. Choć nic nie stało nam na przeszkodzie, żebyśmy usiedli w dwóch jej końcach, podświadomie i tak usadowiliśmy się najbliżej siebie, jak tylko się dało. Ta potrzeba bliskości była silniejsza od nas, nawet jeśli zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że na takim etapie znajomości było to co najmniej dziwne. Czyżbyśmy oboje byli na tyle zdesperowani? Rozumiem, że ja mogłam tęsknić za drugim człowiekiem, ale on? On przecież nie mógł się na co dzień od nich opędzić... Był gwiazdą.

Supernova [Tom Holland FF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz