#12 Chcę powtórki z rana

352 23 8
                                    

OLIVIA

– Tom, spóźnisz się do pracy – sapię w kierunku bruneta, zaciskając mocno dłonie na naszej śnieżnobiałej, skotłowanej pościeli, która jeszcze wczoraj, gdy ją zakładałam, była idealnie gładka.

Jest nieprzyzwoicie rano, ale zwykle o takiej porze Tom zaczyna zdjęcia.

Chłopak niechętnie wyłania się spod kołdry, rozgrzany od emocji, a jego zamroczone podnieceniem spojrzenie mówi mi, że ani trochę nie obchodzi go teraz, że prawdopodobnie się spóźni. Znowu.

– Która jest godzina? – pyta.

Patrzę na zegarek.

– Siódma piętnaście.

– Mam jeszcze chwilę – stwierdza beztrosko, a gdy rzucam mu rozbawione spojrzenie, nurkuje z powrotem między moje uda i dodaje poważnym tonem: – Nie ruszę się stąd, dopóki dla mnie nie dojdziesz.

Robię to kilka minut później, z nogami przewieszonymi przez jego umięśnione ramiona, a jestem przy tym tak bezwstydnie głośna, że sama siebie nie poznaję. Co poradzę na to, że mój chłopak potrafi – i lubi – wyczyniać takie cuda językiem? Otóż właśnie – nic.

Ewentualnie poproszę o powtórkę.

Tom znów gramoli się spod kołdry, emanując samozadowoleniem, a ja przyciągam go do siebie i obdarzam pocałunkiem – długim i namiętnym, bo wiem, jak bardzo go kręci, gdy całuję go tuż po tym, jak robił mi dobrze ustami. Kiedyś mnie to peszyło – dziś już niekoniecznie.

Kiedy znika w łazience pod prysznicem, szybko sięgam do szafki przy łóżku po telefon i piszę wiadomość do Connora Waylanda.

Tom nie wie, że utrzymujemy ze sobą jakikolwiek inny kontakt poza jego sporadycznym informowaniem nas o braku postępów w sprawie. Tymczasem Connor nagina prawo i nawiązuje ze mną przyjacielską relację właśnie dlatego, że śledztwo utknęło w martwym punkcie, podczas gdy zagrożenie pozostało, bo skurwysyn zapadł się pod ziemię.

Spotykam się z Waylandem mniej więcej od miesiąca – tylko wtedy, gdy wiem, że będę w domu bez obstawy Dereka, bo nie wierzę, że nie doniósłby Tomowi, że pod jego nieobecność urządzam sobie sparingi z obcym facetem na podłodze jego – naszego – salonu.

Tymczasem Wayland uczy mnie technik samoobrony.

Oboje jesteśmy świadomi tego, że skoro do tej pory mój oprawca nie został złapany, oznacza to, że w dalszym ciągu szuka sposobności na to, by mnie dopaść. I właśnie dlatego uczę się bronić - nigdy więcej nie będę ofiarą, która ze strachu nie zrobi nic, by powstrzymać napastnika.

Wiem, że Tom wolałby uniknąć konfrontacji – kocha mnie, więc nawet nie chce myśleć o tym, że miałabym znaleźć się w takiej sytuacji. Ale ja, w przeciwieństwie do niego, nie neguję takiej możliwości, wiedząc, że prędzej czy później do niej dojdzie – i chcę być gotowa.

Connor jest takiego samego zdania, dlatego poświęca swój wolny czas i naraża karierę na szwank, by zapewnić mi bezpieczeństwo. Znam go już na tyle dobrze, by wiedzieć, że nierozwiązane sprawy tylko napędzają go do działania, również, a może zwłaszcza, niezgodnie z zasadami.

I jestem mu za to cholernie wdzięczna.

Jednak to nie z mojego powodu opracowujemy z jego zespołem operację o kryptonimie Tortuga. Rozmawiając o sprawie, zawsze mamy z tyłu głowy, że moją jedyną słabością jest Tom. Mój oprawca wie, że byłabym w stanie oddać za niego życie, skoro pozwoliłam mu się zgwałcić, by go przed nim uchronić – i niech go diabli, bo ma rację, ale gdy tylko wykona ruch w stronę Toma, gorzko tego pożałuje. Mam do stracenia tylko jego, więc zrobię absolutnie wszystko, co konieczne, aby Tom był bezpieczny – nawet jeśli będę musiała poświęcić siebie.

Supernova [Tom Holland FF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz