Jimin zaczął namiętnie całować moją całą szyje, a ja mu się oddałam. Zajęczałam z przyjemności, co popędziło chłopaka do kontynuowania czynów. Przerwał całowanie na szyi i zaczął podwijać mi bluzkę do góry, aż ją ściągnął. Zostałam w samych spodenkach od piżamy, które i tak za wiele nie zakrywały. Ktoś zaczął pukać do drzwi od mojego pokoju. Obydwoje podskoczyliśmy z przerażenia i nakryciu na grze wstępnej.
Ta osoba nie czekała na odpowiedź moją, tylko od razu weszła do pokoju.- Oh Boże... czy wy... czy ja wam przeszkodziłem? - zakrył oczy.
- Czy ty zawsze musisz wchodzić, gdy zaczynamy akt seksualny? Boże! Jin!
- Ale używacie zabezpieczenia?
- Jin?! To nasza sprawa, chyba co nie? My będziemy robić dzidziusia nie ty - zakryłam piersi za kołdrą, bo chłopak wchodził do pokoju głębiej.
- Chcesz mieć dziecko w tym wieku?
- A co jeśli tak?!
- Dobra, dobra.
Urażony Jin wyszedł z mojego pokoju, bez żadnych głupich tekstów. Przez to wszystko minęła mi ochota na igraszki z narzeczonym. Głośno westchnęłam i rzuciłam się na łóżko, z pozycji siedzącej na leżącą.
Jimin zaczął od nowa całować moją szyje, a ja tym razem nie oddałam się emocją i leżałam cała spięta. Jin ma trochę racji, robimy to bez zabezpieczenia, a co jeśli zajdę w cholerną ciąże? Przez to stałam się jeszcze bardziej spięta, przerwałam chłopakowi i spojrzałam mu prosto w oczy.
- Coś się stało? - zapytał odrywając wargi z mojej szyi.
- Tak pomyślałam sobie... i Jin ma racje. Nie zabezpieczamy się, a co jeśli będę w ciąży? Nie chcemy tego jeszcze.
- Lila, kocham cię. Myślałem, że staramy się o dziecko. Dlatego nie używamy zabezpieczeń. Nie chcesz jeszcze dziecka? Rozumiem jeżeli nie jesteś gotowa, żyłem w błędzie w takim bądź razie.
- Czekaj do kurwy co? - powiedziałam na głos po polsku i przez chwile zapomniałam o tym w jakim języku on gada - Przepraszam - zmieniłam się już na tryb języka koreańskiego - Zapomniałam słów po koreańsku i użyłam swojego ojczystego języka - zachichotałam się niezręcznie.
- A co powiedziałaś po polsku? Jak się to mówi... „kurwa"? Co to oznaczało? Tłumaczyłaś mi kiedyś, że to jakieś przekleństwo. Mam racje?
- Jimin... czy ty musisz łapać mnie za słówka nawet jeśli mówię po polsku? - zajęczałam pod nosem.
- Tak! Chce wiedzieć co powiedziałaś!
- Nie dowiesz się - powiedziałam bardzo poważnym głosem, po chwili to znowu zaczęłam nawijać sama do siebie po polsku - Jakieś bachory mu w głowie, a sam się tak zachowuje, debil. Niech się sam siebie wychowa, a dopiero później niech robię dzieci - śmiałam się z miny narzeczonego.
Jego mina była bezbłędna, gdy zaczęłam nawijać po ojczystym języku. Pare podstawowych słów go nauczyłam, ale najwidoczniej zapamiętał tylko przekleństwo. Co nie zmienia faktu iż zdziwiło mnie jego podejście do naszego życia wspólnego. On już był gotowy do dzieci, a w sumie bardziej do zapłodnienia mnie. Z tym akurat nie ma problemu, jego popęd seksualny jest zbyt mocny i nie zgadza się z moim. Z resztą nie mogę odmawiać seksu całe życie.
- To jak robimy dzidzie? - zapytał lekko zasmucony, gubiąc się opuszkiem palca po moim udzie.
- Dzidzi nie chce jeszcze. Wyciągniesz na czas?
- Ale ja lubię spieczone rzeczy z piekarnika i nigdy ich nie wyciągam na czas.
- Ahhh... sugerujesz coś Jimin?
- Tak.
- Co takiego? Tłumacz się - uśmiechnęłam się zalotnie.
- Nie będę go wyciągał już nigdy. Rozmnażajmy się powoli...
- Powoli? Z twoim popędem seksualnym to byśmy mieli już bynajmniej z dziesięć bachorów - zaśmiałam się sama ze swojego żartu.
- Masz racje - przyznał smutno.
Spojrzał na mnie i powiedział „Be right back", ze zdziwionym wzrokiem przyglądałam mu się tylko. Poszedł do swojego pokoju na chwilkę i wrócił z kajdankami, taśmą i bandamką.
- Po co ci to? - zapytałam jeszcze bardziej zdziwiona.
- Może chcesz sama się przekonać na swojej skórze po co to nam potrzebne?
Ze zdziwienia zamilkłam.
- Nie masz nic do powiedzenia? - zapytał z szerokim uśmiechem - Cisza oznacza zgodę.
- Nie! Nie prawda! - zaprzeczyłam jego zeznaniom.
CZYTASZ
Trainee Life cz.2
FanfictionDruga cześć Trainee Life ❤️ +18 Będzie w trochę innej formie, ale bardzo podobnej. Mam nadzieje, że wam się spodoba. - Lila? Co się stało? - pytał lider zespołu. Bezradna poruszyłam ramionami w górę, a następnie w dół. - Co znowu ci on zrobił...