Chapter 27

107 6 3
                                    

Po trasie koncertowej wróciliśmy zmęczeni do swojej willi.  Podczas drogi i pobytu zdążyłam pogodzić się z Jiminem, chociaż było bardzo ciężko. Wiele wyrzeczeń weszło w grę tak samo jak i kłótni o małe drobnostki.

Zazwyczaj po trasach czy innych wyjazdach wracaliśmy do tego samego pokoju, tym razem było inaczej. Rozdzieliliśmy się. Narzeczony zaczął dawać mi więcej swobody we wszystkim. Chciałam tego... ale teraz zaczęło to irytować.

Wszystko mnie denerwuje co związane z nim. Wrrr...

Byłam umówiona pierwszego dnia po powrocie z trasy koncertowej do Korei, z moją asystentką. To była okazja, abym powiedziała jej co wyczynia jej narzeczony. Nie zrobię tego z prostego powodu. Za bardzo ją kocham, traktuje ją jak siostrę. Nie chce ranić jej uczuć ani trochę, ale Jungkook to nieodpowiedni chłopak dla niej. Ona wrażliwa dziewczyna, zazwyczaj spokojna i cicha, a on? Przecież jak wezmą ślub to Kook będzie ją zdradzał na prawo i lewo. Nie podoba mi się takie coś, ale nie powinnam się chyba wtrącać w jej życie czy związek.

Jeszcze zanim przyszła do mnie Eva, chciałam doradzić się lidera. Co mam w tej sprawie zrobić, czy okazać oszustwa na światło dzienne.

Niezdecydowanie poszłam pod pokój RM i zapukałam.

- Wejdź! - wykrzyczał mężczyzna.

Zrobiłam to co chciałam. Weszłam zamykając za sobą drzwi, jeszcze raz sprawdzając, aby się upewnić.

- Słuchaj... - zaczęłam gadać.

- Czy to coś ważnego? - zapytał siedząc przy biurku i nawet nie spoglądając na mnie ani razu.

- Właściwie to nie...

- O to super. Streszczaj się, mam dużo pracy.

- Zaraz przyjdzie do mnie Eva.

- O to super! Spędź z nią miło czas.

- Namjoon! Jak gadasz ze mną to patrz mi prosto w oczy! Zainteresuj się trochę i skup! 

- No mów o co chodzi, jestem całkowicie skupiony.

- Nie wiem czy powiedzieć jej o tym co robi jej narzeczony.

- W sensie? - odwrócił się w moim kierunku na krześle obracalnym. 

- Jungkook... ostatnio się z nim szarpałam przecież, bo chciał mnie pocałować - patrzyłam mu prosto w oczy. 

- A tak, tak. Pamietam tą sytuacje. Chcesz jej powiedzieć? 

- Właśnie się zastanawiałam nad tym... przyszłam do ciebie o poradę.

- Nie krzywdź jej, powiedz to dopiero jak to znowu coś odwali Jk. Nie podoba mi się to w jaki sposób on postępuje z kobietami. Pogadam z nim o tym bardzo poważnie, chociaż jego podejście jest lekcoważonce.

- Też to zauważyłam - potwierdziłam - To nie pierwszy raz kiedy chciał mnie pocałować.

- Współczuje ci, naprawdę.

Lekko przygnębiona wyszłam od lidera pokoju. Niby doradził, ale to za wiele nie dało do zrozumienia i nie nakierowało mnie. 

Czekałam lekko zestresowana na przyjście przyjaciółki, siedząc w salonie.

Gdy tylko ukazała się w progu drzwi niezręcznie podeszłam do niej i objęłam. Udając, że między nami jest ciągle tak samo jak wcześniej, przed trasą koncertową.

- Tęskniłaś? - zapytała także przytulając mnie na progu drzwi.

- Ja? Tęsknić? Za tobą? Oczywiście, że tęskniłam! - powiedziałam prawdę, ale wciąż bardzo się stresowałam przy niej.

Zaprosiłam ją do kuchni i zmusiłam do wypicia rozpuszczalnej kawy. W Polsce często chodziłyśmy do kafejek i zwiedzaliśmy, smakowałyśmy kawy.

Myślałam nad poruszeniem tego tematu o jej narzeczonym, jakim to jest frajerem, ale zostawiłam to w oddali. Nie będę taka.

Ciągle jednak biłam się z własnymi myślami czy powiedzieć jej przykrą rzeczywistość. Nie powinnam każdemu psuć humoru, ani tym bardziej na powitanie z nią zacząć taką rozmowę.

Usiadłam na przeciwko dziewczyny. Ona przy stole, jak normalny pospolity człowiek. A ja na blacie kuchennym ledwo mieszcząc swoją szanowną dupe. Przyglądałam się uważnie Evie, gdy słodziła kawę. Tym momentem zadecydowałam, że nie powiem jej ani jednego słówka o tych wcześniejszych wydarzeniach między mną a Jk.

- Czego się gapisz? - zapytała lekko rozdrażnionym i zdenerwowanym głosem.

- Przyglądam się twojej ciekawej urodzie - zaśmiałam się pod nosem.

- Ahh... bo co wyglądam jak Shrek? - wyglądała na urażoną.

- No coś ty... nie chodziło mi o to! Jesteś piękna i zasługujesz na oddanego męża - przez przypadek zaczęłam temat, którego miałam unikać.

- Sugerujesz coś? - odwróciła uwagę od swojego kubka i spojrzała na mnie z podejrzliwym wzrokiem.  

Nie odpowiedziałam nic na jej pytanie, bo by rozpętała się trzecia wojna światowa. Właściwie mało powiedziane... 

Naprawdę kocham ją jak siostrę i nie chce jej skrzywdzić. Chyba jednak powinna wiedzieć jakiego ma chłopaka, prędzej czy później skrzywdzi ją w podobny sposób.  

***

Jak wypiła kawę to zabrałam ją do siebie do pokoju, próbując uniknąć spotkania z jej chłopakiem. Unikam go od tamtego czasu. 

Rozmawiałam z Evą o sprawach związanych z pracą, ponieważ to jest najbezpieczniejsze na daną chwile. Jednak dziewczyna próbowała wiele razy zapytać o moje życie prywatne i dokładnie o to co działo się w trasie koncertowej. Pewnym sposobem udało mi się za każdym razem uniknąć odpowiedzi.  

Po paru godzinach przyjaciółka zaczęła się zbierać do domu, pod pretekstem zmęczenia. A pewnie chciała jak najszybciej pojechać spotkać się z Kookiem, bo nie było go prawdopodobnie w willi.  

Odprowadziłam ją kulturalnie do wyjścia, ledwo wytrzymując pod koniec jej gadania jaki to jej narzeczony jest idealny. Szkoda, że nie wie prawdy.

Przytuliłam ją i pozbyłam, zamykając głośno za nią ogromne drzwi. 

Wróciłam do pokoju, przebrałam się w ciuchy sportowe i zeszłam do piwnicy na siłownie.  Musiałam gdzieś, jakoś się wyładować.  Jeżeli wszystkie emocje są wewnątrz mnie, to kiedyś muszę wybuchnąć.  Ale to kiedyś... każdy czeka chyba na ten moment. 

Całe szczęście nikt nie ćwiczył na siłowni, a o tej godzinie zazwyczaj ćwiczy Jin.  Ciągle chce aby jego ramiona były by szersze.

Trainee Life cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz