Chapter 57

99 4 0
                                    

Jak tylko wróciłam do Korei siedziałam i przytulałam się z narzeczonym. Takiego stęsknionego chłopaka nie widziałam. Chociaż to było takie słodkie jak zaczął mnie traktować po takim długim czasie. Muszę czekać teraz na montaż wszystkich materiałów i nagrań. Miałam taką możliwość zobaczenia przed premierowo film, ale zdecydowałam, że nie chce odróżniać się od innych. Szef mnie w pierwszej chwili, gdy zobaczył przytulił i się rozpłakał mówiąc jaki to ze mnie jest dumny. Niektóre momenty do nagrania były dla mnie ciężkie, ale jakoś dałam radę. Co nie zmienia faktu, że nocami płakałam z powodu bólu psychicznego. Nikt nigdy nie wie co mi siedzi w głowie i kiedy dokładnie cierpię.

Usiadłam spokojnie w salonie czekając, aż ktoś dosiądzie się do mnie. Jedyna osoba która zauważyła mnie z dalekiej odległości to chłopak, który ma pokój obok mnie.

- Kochanie co tak siedzisz sama? Mogę usiąść? Czy myślisz nad czymś twórczym?

- Czekałam, aż ktoś się przyłączy do mnie i o coś zapyta związanego z moim nadchodzącym filmie.

- Ja już wszystko wiem i pytałem ciebie o wszystko, prawda?

- Tak, tak.

Podniosłam się z kanapy i ustałam nawprost mężczyzny. Patrząc prosto mu w oczy od razu wiedziałam czego by chciał w tej minucie. Jego błysk w oku dał mi pozwolenie na robienie tego w czym jestem najlepsza, ale wolałam poczekać na ruch Jimina.

- Lila, kocham cię.

Pocałowałam namiętnie jego usta, po kilku chwilach chłopak już nie mógł złapać powietrza. Faceci tak szybko się podniecają... już zwykłym jednym pocałunkiem. Skoczyłam na niego oplątując jego w taki nogami, jego ręce automatycznie poleciały na mój tyłek. Zaczął iść przed siebie, gdzie doszliśmy do jego pokoju. Delikatnie zrzucił mnie na łóżko i położył się nade mną podpierając rękoma. Jego namiętne usta całujące moją szyje dawały mi dziwne doznanie, które czuje za każdym razem. Dreszcze na całym ciele i brak możliwości poruszeniem się w jakikolwiek sposób, jakbym była sparaliżowana. Każdy następny pocałunek był bardziej namiętny, jak już nie mogłam wytrzymać przejęłam ostrą inicjatywę i rozebrałam się w mgnieniu oka. Odwróciłam się tyłem do mężczyzny, odkładając stanik na stolik nocny. Narzeczony to wykorzystał i wszedł bez zapytania ani powiedzenia ani jednego słowa. To było takie nagłe, że zakrzyczałam z przerażenia.

- Jimin! - wykrzyczałam jego imię.

- Kto wypina dupe tego wina - zaśmiał się robiąc mocne pchniecie.

Gdy jęczałam bez opamiętania i z niekontrolowaniem, Jimin coraz bardziej przyspieszał ruchy biodrami. Gdy już była jego ostatnia faza podniecenia szybko wyjął swoje przyrodzenie ze mnie i przewrócił mnie do przodu. Zanim zdążyłam się opamiętać miałam na sobie już jego plemniki.

Byłam zadowolona, że skończył na mnie a nie we mnie. Tak bardzo chciał mnie zapłodnić i każdemu rozpowiada, że po ślubie od razu zajdę w ciąże i urodzę naszego dziadziusia. On tak planuje, nie ja. Nie chce dziecka od razu po ślubie, moja kariera dopiero się rozkręca.

Veronica i jej brzuszek ciążowy dają o sobie znać. Nie było mnie półtora miesiąca, a jej brzuch urósł z dobre dziesięć centymetrów. Po ciąży jej brzuch już nie będzie taki sam jak wcześniej. Jedna rzecz o którą się martwię, że moje ciało nie będzie w dobrej formie.

***

Eva przy śniadaniu powiedziała, że w ostatnią sobotę tego miesiąca bierze ślub razem z Jk. Zadowoliła mnie ta informacja, że im się tak układa. Najważniejsze, iż innym się układa w życiu. U mnie też jest całkiem dobrze. Nie mogę całe życie użalać się nad swoim losem, bo nie na tym to polega wszystko.

Kolejną sukienkę muszę kupić przed ślubem, może od razu wykupie wszystkie ładne sukienki w sklepie, bo co chwile jakieś śluby są. Ciekawe kto następny, będzie chciał brać ślub. Muszę być przygotowana na wszystkie ewentualności. Mogę być wybrana jako chrzestna dla dziecka Veronici. Jeszcze czekam na ciąże Jon, chociaż wiem, iż nadejdzie to za niedługo. 

Po śniadaniu zadzwonił do mnie szef, uciekłam do pokoju swojego, aby porozmawiać w ciszy. Jakbym gadała w salonie, każdy by się wtrącał w rozmowę.

- Słucham? - odebrałam z zapytaniem neutralnym.

- Lila? Słuchaj bo w ostatnią sobotę tego miesiąca jest ślub Evy i Jk. A w poniedziałek jedziecie na koncert. Potem jeszcze w następny poniedziałek macie koncert, a w środę wracacie do Korei.

- A gdzie jest koncert?

- W Chinach.

- Dobrze.

- Chciałem ci powiedzieć wcześniej, bo dużo masz rzeczy do załatwienia pewnie związanych z filmem.

- Spokojnie szefie - upewniałam faceta - Dam radę wszystko załatwić, jak na razie czekam na montaż filmu. Znając życie to będzie trwało z dobry miesiąc, a nawet dłużej. Chociaż z tego co wiem bardzo dużo osób przy tym pracuje.

- Dobrze. Innym jeszcze nie mów o tym. Powiem im w odpowiedniej sytuacji.

- Dobrze. Dziękuje za informacje.

- To tyle. Widzimy się jutro w wytwórni. Dobrze wykorzystaj dzień wolny. Papa.

- Dowidzenia - rozłączyłam się.

Zostawiłam telefon w pokoju i wróciłam do salonu, gdzie większość osób była w nim. Usiadłam na kanapie przed wielkim wyświetlaczem telewizora. Jimin zaczął dotykać mnie po kolanie w sposób erotyczny, a bynajmniej ja tak taki dotyk odbieram.

- Lila?! - powiedział w moim kierunku Jk - Będziemy mogli porozmawiać?

- Jasne. A pilne to?

- Dosyć tak.

Zdziwiłam się, że Kook powiedział takie coś przy wszystkich, miał dużo świadków. Kompletnie nie wiem o co mogło mu chodzić.

Trainee Life cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz